Chrystus jest Królem – i państwa muszą to uznać. Górny i Lisicki o władzy Zbawiciela

poloniachristiana.pl 2 godzin temu

Jezus Chrystus nie chce narzucać swojej władzy siłą, w tym sensie, aby wszyscy byli prawnie zmuszeni do wiary w Niego. Państwa muszą jednak respektować Boży porządek. Chrystus jest Królem Wszechświata, a to ma fundamentalne znaczenie również dla życia społecznego. O tym mówili redaktorzy Grzegorz Górny i Paweł Lisicki.

W programie „Ja, Katolik. Ekstra” red. Krystian Kratiuk pytał swoich gości red. Pawła Lisickiego i red. Grzegorza Górnego o znaczenie Królowania Jezusa Chrystusa.

Chrystus sam siebie określa mianem Króla – przypomniał Grzegorz Górny.

W Ewangelii znajduje się scena, w której Piłat, przesłuchując Jezusa, zadaje Mu pytanie: „Czy Ty jesteś Królem?”. Na to Chrystus odpowiada: „Tak, ja jestem Królem”, jednakże warto zwrócić uwagę na słowa, które dodaje chwilę później. Mówi, iż przyszedł na świat, aby dawać świadectwo prawdzie, a ten, kto jest z prawdy, słucha Jego głosu – wskazał.

Chrystus nie chce zmuszać ludzi do miłości, tak samo jak nie pragnie, aby uznawali Go za Króla pod przymusem. Uznanie Jego władzy nie jest czymś, co powinno wynikać z zewnętrznego nacisku, ale z przemiany serca ludzkiego. To uznanie Chrystusa za Króla i Pana powinno zaczynać się w sercu człowieka, a następnie promieniować na całe społeczeństwo. To nie jest tyrania, która narzuca ideologię siłą, ale raczej przemiana, która ma wypływać z wewnętrznej zmiany serca. Teraz rodzi się pytanie, co oznacza, iż Chrystus jest Królem Wszechświata i Królem historii? – kontynuował gość programu „Ja, Katolik. Ekstra”.

Przede wszystkim Bóg jest Stwórcą i Zbawicielem całego Wszechświata. Można zapytać: jeżeli Bóg jest Panem całego Wszechświata, to dlaczego życie społeczne miałoby być z tego wyłączone? Czy Chrystus jest Królem Wszechświata, ale nie ma władzy nad życiem społecznym, jakby ten obszar miał być wyłączony spod Jego panowania? Byłby to absurd. Dlatego mówimy o panowaniu Chrystusa nad społeczeństwem, które powinno wypływać z przemiany ludzkiego życia, z przyjęcia Ewangelii. To panowanie winno obejmować życie społeczne – wskazał Grzegorz Górny.

Co to zatem oznacza? Przede wszystkim to, iż prawo moralne musi stanowić fundament życia społecznego. Porządek społeczny powinien być oparty na prawach Bożych, a więc na prawie naturalnym, które jest zgodne z logiką stworzenia, oraz na prawie objawionym. Państwa i społeczeństwa powinny uznawać Boży autorytet i kształtować życie publiczne w oparciu o zasady moralne zawarte w Dekalogu oraz nauczanie Jezusa zawarte w kazaniu na górze – dodał.

Zasady te powinny wyznaczać wzór postępowania, który powinien znaleźć odzwierciedlenie w konkretnych zachowaniach społecznych. Przede wszystkim chodzi o piętnowanie zła społecznego oraz krytykę niegodziwych działań, ale także promowanie zasad chrześcijańskich w każdym aspekcie życia społecznego — zawodowego, politycznego i gospodarczego – zaznaczył.

Chrześcijanie powinni dawać świadectwo swojego życia w tych sferach, postępując zgodnie z nauką Ewangelii. W ten sposób świat może być przemieniany. jeżeli chcemy, aby panowanie Chrystusa nad społeczeństwem stało się rzeczywistością, powinniśmy wybierać polityków, którzy kierują się tymi zasadami, a ci, którzy zostaną wybrani, powinni dążyć do ustanawiania takich praw i rządzenia krajami, które będą zgodne z nauką Ewangelii. Zatem panowanie Chrystusa nad społeczeństwem powinno być czymś oczywistym, wynikać z uznania Go za Króla Wszechświata i Pana całej historii – podsumował Grzegorz Górny.

Tę samą kwestię objaśnił również red. Paweł Lisicki.

Aby adekwatnie czytać i rozumieć to, co mówi Pan Jezus, Nowy Testament czy Kościół, nie możemy wyrywać pojedynczych cytatów z kontekstu i opierać się tylko na nich. Musimy spojrzeć na cały zbiór wypowiedzi i dopiero wtedy wyciągać adekwatne wnioski. Oczywiście, mamy przykład rozmowy Jezusa z Piłatem, która miała miejsce podczas Jego procesu, kiedy Piłat zapytał: „Czy Ty jesteś Królem?”. Jezus odpowiedział, iż Jego królestwo nie jest z tego świata. Gdyby było z tego świata, to legiony aniołów przybyłyby, by Go obronić. Co to oznacza? – zaczął.

Zasadniczo chodzi o to, iż Jego królestwo nie opiera się na sile miecza ani przewadze politycznej, ale przede wszystkim odwołuje się, jeżeli tak można powiedzieć, do duszy człowieka. Jednakże to nie oznacza w żadnym wypadku rezygnacji z idei, iż prawo państwowe i społeczne powinno być podporządkowane władzy Chrystusa. Dlatego musimy sięgnąć po inne cytaty, nie tylko ten jeden, jak na przykład z 28. rozdziału Ewangelii według św. Mateusza, gdzie Jezus, po Zmartwychwstaniu, mówi do swoich uczniów: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi”. Wszelka władza oznacza panowanie. Możemy także odwołać się do drugiego rozdziału Listu do Filipian, w którym św. Paweł pisze, iż „na imię Jezusa zegnie się każde kolano” – wskazał.

Nie chcę, żebyśmy tu przekształcili naszego programu w szkółkę biblijną, w której cytujemy mnóstwo fragmentów, ale zapewniam, iż w Nowym Testamencie jest wiele fragmentów mówiących o panowaniu Chrystusa nad światem, zarówno tym widzialnym, jak i niewidzialnym. W żadnym wypadku nie możemy interpretować słów „królestwo moje nie jest z tego świata” jako rezygnacji z uznania Chrystusa za Króla i Pana świata, ani jako deklaracji, iż jest On niezainteresowany tym światem i jego porządkiem – kontynuował Paweł Lisicki.

Tego typu interpretacja jest charakterystyczna dla ruchów gnostyckich czy antychrześcijańskich, które w oparciu o zniekształcone zrozumienie objawienia próbowały budować swoje ideologie. A teraz, mała uwaga: ja akurat, by tak rzec, obszedłem to święto już trzy tygodnie temu. Święto Chrystusa Króla zostało ustanowione przez papieża Piusa XI w 1925 roku w encyklice „Quas Primas” i miało na celu wyrażenie jedności Jego panowania nad Kościołem triumfującym, Kościołem cierpiącym i Kościołem wojującym. Kościół triumfujący to ten, który już cieszy się zbawieniem, Kościół cierpiący to ci, którzy są w czyśćcu, a Kościół wojujący to Kościół walczący na ziemi, który stara się o panowanie swojego Mistrza i Nauczyciela – wyjaśnił.

Święto to miało być obchodzone w ostatnią niedzielę przed Świętem Wszystkich Świętych, a więc przed Dniem Zadusznym, aby przypominać, iż Chrystus panuje teraz, a nie tylko w jakiejś odległej, eschatologicznej przyszłości. W związku z tym przeniesienie tego święta na ostatnią niedzielę roku liturgicznego, w latach 60. i 70., jest moim zdaniem nieszczęśliwe, ponieważ sugeruje, iż panowanie Chrystusa jest czymś, co wydarzy się dopiero w odległej przyszłości, a nie teraz, tu i teraz. Intencją Piusa XI było pokazanie, iż Chrystus jest Królem teraz, a nie w jakiejś odległej przyszłości – podkreślił rozmówca red. Krystiana Kratiuka.

Panowanie Chrystusa powinno być widoczne już teraz, a państwa i społeczeństwa powinny wyrażać to uznanie w praktyce – zarówno w aktach kultu i czci, jak i w stanowionych prawach, które powinny uwzględniać zasady moralne wynikające z nauki Chrystusa. Na przykład, w kwestii ochrony życia – dodał.

Jak już wspomniałem, przeniesienie obchodów tego święta w latach 60. i 70. na ostatnią niedzielę roku liturgicznego niesie w sobie fałszywe przesłanie. Nie chodzi o panowanie Chrystusa dopiero po sądzie ostatecznym, ale o Jego panowanie teraz. Z tego powodu politycy i państwa powinni uznawać to panowanie, chociaż nie w sensie, iż każdy z nich musi być katolikiem, ale w sensie szanowania zasad prawa moralnego, które ma swoje źródło w Chrystusie, Logosie, przez którego wszystko zostało stworzone – podsumował Paweł Lisicki.

Grzegorz Górny dodał jeszcze kilka słów na temat adekwatnego rozumienia słów Chrystusa o oddawaniu Bogu tego, co boskie, a cesarzowi tego, co cesarskie.

Często z tego cytatu wyciąga się wniosek, iż to, co boskie, powinno być ograniczone jedynie do spraw związanych z kultem, czyli iż chrześcijanie powinni wycofać się z życia publicznego, a to, co Boże, oddawać Bogu jedynie w kościele, w zakrystii, ewentualnie w domu. Jednakże, kiedy Chrystus mówi „oddajcie cesarzowi, co cesarskie”, do czego się to odnosi? Chodzi tu o jeden, mały przedmiot, o zwykłą monetę, czyli o mamonę. A przecież jest cała sfera, która wykracza poza nią — relacje międzyludzkie, życie publiczne, stanowienie prawa, etyka, uczucia, wola, rozum, sposób, w jaki budujemy nasze relacje z innymi. Pytanie, komu to oddajemy? – wskazał Grzegorz Górny.

Przecież nie cesarzowi, tylko Bogu. I właśnie tutaj nastąpiło całkowite odwrócenie tej interpretacji, także wśród wielu katolików, którzy zaczynają chcieć oddawać cesarzowi — czyli władzy świeckiej — to, co należy się Bogu. A przecież Chrystus wskazuje na mały przedmiot, zwykły pieniądz. W tych interpretacjach jednak ten pieniążek nagle urasta do rozmiarów całego życia publicznego. Powinna być to interpretacja odwrotna: to ona wskazuje na społeczne panowanie Chrystusa, a nie cesarza, któremu mamy oddawać to, co należy się Bogu – zakończył.

Zapis to zredagowana wersja wypowiedzi, których w całości można odsłuchać w programie:

Pach

Idź do oryginalnego materiału