"Byłam zbyt zajęta, żeby płakać". Oksana ruszyła na pomoc swoim rodakom

2 lat temu

Oksana Mytiai pokochała Polskę m.in. za góry i Śląsk. To dla nich zostawiła pracę w dziale promocji ukraińskiego uniwersytetu oraz rodzinny Humań i przeprowadziła się sześć lat temu do Tychów. Stanęła przy taśmie produkcyjnej, nie znając języka, bez żadnego zaplecza i wiedzy, jak np. zapisać dziecko do szkoły. A ma ich trójkę. Wiedziała, iż wróci do Polski już wtedy, gdy pierwszy raz służbowo przyjechała do Gniezna.

Przeprowadziła się do Tychów. Pewnego dnia, gdy stała na krześle i sprzątała, za oknem zobaczyła olbrzymie chmury. Tak jej się przynajmniej wydawało… Ale okazało się, iż to… góry! Zaskoczyło ją, iż mogą być tak blisko. Te góry, o których zawsze marzyła i pragnęła je poznać. Dlatego tak bardzo cieszyła się, iż może wreszcie w nie iść! W marcu, w deszczowy dzień, wybrali się na pierwszą wędrówkę. Nie przeszkadzało im, iż kluczyli i błądzili.

Na pomoc migrantom i uchodźcom

Ponieważ jej własne początki w obcym kraju, mimo iż była nim zauroczona, nie były proste, chciała pomagać innym. W 2021 r. założyła więc w Tychach Fundację Międzynarodowe Centrum Pomocy Psychologicznej, której celem jest pomoc migrantom w trudnych początkach w nowym kraju. Zawsze było co robić, ale wybuch wojny w Ukrainie wygenerował zupełnie nowe potrzeby.

Oksana we współpracy z lokalnymi urzędami, mieszkańcami, organizacjami organizowała pierwszą, doraźną pomoc dla uciekających przed wojną Ukraińców. „W tamtym czasie byłam bardzo skupiona na pracy, odcinałam się od emocji, nie byłam w stanie przeżywać tego, co się stało. Byłam zbyt zmęczona i zajęta, żeby płakać. Gdy jedna z wolontariuszek przyniosła ciasto i powiedziała, iż po prostu chciała mi sprawić przyjemność, rozpłakałam się, bo przy tym wszystkim ktoś pomyślał o nas, o osobach, które pracują. Ja zupełnie zapomniałam, iż my też mamy jakieś potrzeby” – mówi w wywiadzie dla portalu publicystyka.ngo.pl Oksana Mytiai.

Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne

Wsparcie szyte na miarę

Wojna wpłynęła także na zmianę jej pierwotnego pomysłu, jakim było stworzenie Centrum Szkoleń Zawodowych dla Cudzoziemców w Tychach. Przed wojną pracy szukali głównie mężczyźni. Teraz oni wrócili do Ukrainy, a wsparcia w szukaniu zatrudnienia najbardziej potrzebują kobiety, często matki.

„Osoby z doświadczeniem migracji tuż po przyjeździe do Tychów nie mają zbyt wielu możliwości. Praca biurowa lub w usługach, która odbywa się w regularnych godzinach, od 9 do 17, jest dla nich niedostępna ze względu na nieznajomość języka. Nasz region jest silnie uprzemysłowiony, dlatego kobiety, które przyjechały do Polski po wybuchu wojny, często decydują się na pracę zmianową, np. przy produkcji. Przez to nie mają możliwości, by odebrać dzieci z przedszkola czy żłobka. Konieczny jest dostosowany do nich system opieki. Bez tego koło się zamyka” – mówi w wywiadzie Oksana.

Przystań dla dzieci i kobiet

Stąd był już tylko jeden krok do stworzenia miejsca, które pomogłoby w opiece nad ukraińskimi dziećmi. Tak powstało Centrum Opiekuńczo-Edukacyjne „Wyszywanka”. Fundacja, którą założyła Oksana, stara się o środki na prowadzenie tego miejsca. – Potrzeby mamy ogromne, bo kilka projektów pozyskaliśmy jeszcze przed wybuchem wojny. Dlatego niektóre potrzeby nie zostały tam uwzględnione, a teraz, wraz z rozwojem centrum, jest ich jeszcze więcej. Dlatego dla nas liczy się każda pomoc – mówi nam Oksana.

W sierpniu, za symboliczną opłatą, były tam organizowane półkolonie. Teraz do zagospodarowania są weekendy. Najlepiej, żeby „Wyszywanka” działała 24 godziny na dobę. To miejsce na relaks, zabawę i odprężenie dla dzieci. Na początku tego roku szkolnego było w Tychach ponad 1000 dzieci z Ukrainy, w tym 768 dzieci uchodźców wojennych. Nie wiadomo, ile z ukraińskich dzieci korzysta tylko z edukacji zdalnej w ukraińskich szkołach.

„Chciałabym także w przyszłości stworzyć w «Wyszywance» centrum kryzysowe, w którym kobiety uciekające przed przemocą domową mogłyby znaleźć nocleg i wsparcie” – mówi Oksana.

„Moim zadaniem jest odpowiadać na potrzeby kobiet, które znalazły się w Polsce nie z własnej woli, uciekając przed wojną. Teraz starają się odbudować życie, są aktywne, uczą się języka, korzystają ze wsparcia prawnego, robią kursy, np. kosmetyczne i zaczynają otwierać własną działalność. Dla nich chciałabym zorganizować szkolenia z przedsiębiorczości, na których dowiedzą się, jak otworzyć własny biznes krok po kroku” – dodaje.

Czytaj także:Ukraina: 6-latek oddaje swój prezent urodzinowy. „Tato, dajmy to naszemu wojsku”
Czytaj także:Śpiewał ukraińskim dzieciom w schronach, pomaga ewakuować rodziny. „Tam prowadzi mnie Jezus”
Idź do oryginalnego materiału