Przemoc potrafi zwodzić. Co nam mówi „Dom dobry”?

2 godzin temu
Zdjęcie: Dom dobry


Film Smarzowskiego nie jest „pornografią przemocy domowej”. Trafnie oddaje rzeczywistość, która pozostaje niezwykle okrutna.

Mimo iż film „Dom dobry” obejrzałem ponad tydzień po premierze, zacząłem o nim myśleć dużo wcześniej. Najpierw po obejrzeniu zwiastuna w kinie przed innym seansem, później przez informację o skokowym wzroście maili spływających do Niebieskiej Linii od osób doznających przemocy, w końcu dzięki ożywionym rozmowom między konsultantami.

Z każdym kolejnym coraz intensywniejszym dyżurem stawało się jasne, iż film Wojciecha Smarzowskiego ma szansę być przełomem dla przeciwdziałania przemocy domowej w Polsce. Miałem jednak wątpliwość, czy chcę go oglądać. Recenzje, na które trafiłem w sieci, opisywały film jako nadmiernie brutalny i skandalizujący. Obawiałem się, iż złożone zjawisko przemocy zostało w nim spłaszczone do krwawego dreszczowca, a spektakl okaże się ważniejszy niż empatia wobec osób doznających przemocy. Zresztą, po co adekwatnie oglądać coś, o czym i tak słucha się podczas codziennej pracy?

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Przez całą drogę do kina towarzyszyły mi wątpliwości. Zostały one jednak błyskawicznie rozwiane wraz z początkiem seansu. gwałtownie okazało się, iż to właśnie empatia stanowi główny atut „Domu dobrego”. Jako widzowie zostajemy zaproszeni do świata Gosi i będziemy towarzyszyć jej aż do końca filmu. Nie tylko poznamy jej losy, ale będziemy mieć również okazję doświadczyć, jak to właśnie ona widzi rzeczywistość. Przede wszystkim jednak, razem z nią zostaniemy zwiedzeni przez Grześka.

„Byłam taka głupia, iż tego nie widziałam!”

Grzesiek z początku jawi się jako inteligentny, wrażliwy mężczyzna, który wydaje się być idealnym kandydatem na męża. Ciężko nie ulec jego urokowi, gdy nieco zawstydzony tłumaczy się Gosi z nieobecności na pasterce, podczas której to mieli się spotkać po raz pierwszy. Chociaż idąc do kina wiedziałem, iż film opowiada o relacji pełnej przemocy, to kiedy oglądałem, jak Grzegorz adoruje bohaterkę podczas sylwestrowej imprezy albo bawi się wraz z nią na wakacjach, mimowolnie się uśmiechałem. Sielanka nie trwa jednak długo – gwałtownie pojawiają się pierwsze przytyki czy zazdrosne spojrzenia.

Mężczyzna stopniowo zaczyna coraz bardziej poniżać i dewaluować Gosię, a jednocześnie narzuca jej swoją perspektywę na to, co dzieje się w związku. zwykle zrzuca odpowiedzialność za swoje zachowania na zewnętrzne okoliczności lub wprost oskarża partnerkę, iż ta go prowokuje. Jest w tym tak skuteczny, iż Gosia sama nie wie, co wydarzyło się naprawdę.

„Byłam taka głupia, iż tego nie widziałam!”, „Pluję sobie w brodę, jak mogłam być taką idiotką” – takie zdania można usłyszeć w słuchawce telefonu Pogotowia Niebieska Linia na każdym dyżurze. Kiedy osoby doznające przemocy zdają sobie sprawę z krzywdy, której doświadczały, zwykle odczuwają złość i żal do siebie za to, iż dały się tak omamić.

Przemoc, mimo iż zwykle dzieje się w czterech ścianach, nie istnieje w izolacji. Jest oparta na postawach otoczenia, na obojętności, a wręcz cichym przyzwoleniu

Paweł Przewłoka

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Rzeczywiście, obserwując sytuację „z boku”, trudno czasem nie ulec zdziwieniu, jak można było nie zauważyć przemocowych zachowań osoby stosującej przemoc. Właśnie dlatego tak ważna jest empatia i umiejętność zobaczenia świata osoby doznającej przemocy z jej perspektywy. „Dom dobry” świetnie wywiązuje się z tego zadania. Narracja nie jest chronologiczna, a różne sceny wracają do widza, tak jak wspomnienia wracają do bohaterki – z coraz większą ilością przerażających szczegółów. choćby idylliczne początki związku okazują się nie być bez skazy. Taka konstrukcja fabuły może wzbudzić w widzu zagubienie, które przecież odczuwa także Gosia.

Wyuczona bezradność

Choć zachowania Grześka najpierw są niezwykle ujmujące, ich konsekwencje zaczynają się odsłaniać wraz z biegiem filmu. Pierwszy cios zadany Gosi przez partnera jest szokująco gwałtowny, gwałtownie podążają za nim kolejne uderzenia, a także gwałty, wyzwiska bądź inne formy krzywdzenia. Na sali kinowej panowała grobowa cisza, nie słychać było rozmów ani szelestu popcornu. Ale nie tylko widzowie zamarli – spotkało to również główną bohaterkę.

W kolejnych scenach Gosia coraz częściej prezentuje się w bezruchu. Siedzi w milczeniu na kanapie, kiedy Grzegorz ją poniża albo przekonuje policjantów, iż w domu nie dzieje się nic poważnego. Milczy przy stole, kiedy mężczyzna zabawia gości podczas uroczystych obiadów. choćby na grupie wsparcia z początku jest sparaliżowana, mimo zachęt terapeutki, by się odezwała. Mam wrażenie, iż widzowie po raz kolejny mogą doświadczyć tego, co Gosia – specyficznej mieszanki bezradności i przytłoczenia, tak charakterystycznej dla przemocy domowej.

Nowość Promocja!
  • Tośka Szewczyk

Nie umarłam. Od krzywdy do wolności

31,20 39,00
Do koszyka
Książka – 31,20 39,00 E-book – 28,08 35,10

W teoriach często używa się określenia „wyuczona bezradność”. Ten brzmiący dość zimno i pejoratywnie termin oznacza w rzeczywistości właśnie specyficzny „paraliż”, którego doświadcza w filmie główna bohaterka. Kiedy osoba doznająca przemocy raz za razem doznaje krzywd, z początku próbuje szukać rozwiązań, które pomogłyby ich uniknąć. Może mąż by się nie zezłościł, gdyby mieszkanie było dobrze posprzątane. Albo gdyby obiad był smaczniejszy, do przemocy by nie doszło.

W osobie doznającej przemocy może być poczucie, iż wystarczy przestrzegać wszystkich wymagań osoby stosującej przemoc, żeby sytuacja się uspokoiła. gwałtownie okazuje się jednak, iż niezależnie od tego, co zrobi osoba doznająca przemocy, cały czas doświadcza krzywdzenia. Prowadzi to do głębokiego poczucia beznadziei i apatii. Naturalny wniosek brzmi tak: skoro nic nie działa, to po co robić cokolwiek? Prostszym wydaje się być skupienie na przetrwaniu i pogodzenie z dramatyczną rzeczywistością.

Osoby, którzy dzwonią do Pogotowia Niebieska Linia w sprawie swoich bliskich, często złoszczą się na nich. Pytają konsultantów: „czemu ona nie odchodzi?”, „czemu nie zgłosiła go na policję?”, „czy ona zwariowała?”. Jednak z perspektywy osoby pozostającej w przemocowej relacji każde działanie niesie ryzyko, zaś apatia i bierność daje chociaż namiastkę poczucia bezpieczeństwa, bo przemoc, choć wciąż okrutna, jest już czymś znanym.

Wśród cichego przyzwolenia

„Dom dobry” pokazuje również, iż przemoc, mimo iż zwykle dzieje się w czterech ścianach, nie istnieje w izolacji. Jest oparta na swego rodzaju rusztowaniu, czyli postawach otoczenia, na obojętności, a wręcz cichym przyzwoleniu. Gosia kilkukrotnie spotyka się z policjantami, którzy nie tylko nie biorą jej na poważnie, ale wręcz jej nie słuchają. Jedyna zaangażowana policjantka, mimo iż patrzy na bohaterkę ze współczuciem, to również nie oferuje jej efektywnego wsparcia.

Oglądałem te sceny z wielką przykrością, bo sam czasem miewam okazję słuchać o lekceważących zachowaniach przedstawicieli różnych instytucji pomocowych, które spotykały osoby kontaktujące się z Niebieską Linią. Jednak w filmie nie tylko policjanci nie reagują. Kiedy posiniaczona Gosia ucieka z dzieckiem z domu, przechodnie patrzą na nią, nie pytając wcale, czy mogą jej jakoś pomóc. Innym razem, gdy awantura wybucha podczas obiadu, goście gwałtownie uciekają, tak by nie musieć mierzyć się z furią Grzegorza. Wyraźnie widać, jak dużą determinacją i odwagą muszą się wykazać świadkowie, którzy decydują się przerwać milczenie i zadziałać.

Przemocy sprzyja nie tylko bierność otoczenia, ale też brak wsparcia w najbliższych. Gdy poznajemy Gosię, mieszka ze swoją nadużywającą alkoholu matką. Grana przez Agatę Kuleszę kobieta co chwilę wbija córce szpileczki, zaś kiedy główna bohaterka się odgryza, matka natychmiast wycofuje się i próbuje wzbudzić poczucie winy. Choć zachowania mamy głównej bohaterki są bez dwóch zdań formami przemocy psychicznej, to Gosia wydaje się być na nie obojętna, jakby znieczulona. Znieczuleni byli też widzowie w kinie, którzy śmiali się z kolejnych wypowiedzi matki, być może uznając jej obecność na ekranie za komediowy przerywnik.

Przemocy psychicznej nie da się puścić mimo uszu. Krzywdzące słowa zawsze zostają w psychice, stopniowo podkopują wiarę w siebie i obniżają samoocenę

Paweł Przewłoka

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Doszło do oszustwa – przemoc wydała się być niewinna lub mało szkodliwa, a przecież filmowa Gosia najpewniej musiała wysłuchiwać takich komentarzy od dziecka. Przemocy psychicznej nie da się puścić mimo uszu, choćby o ile osoba doznająca przemocy świadomie uzna, iż nie będzie się przejmować przytykami i wyzwiskami. Krzywdzące słowa zawsze zostają w psychice, stopniowo podkopują wiarę w siebie i obniżają samoocenę. Osoby doznające przemocy zwykle nie wiedzą, czemu myślą o sobie jako „beznadziejnych”, „żałosnych” lub „winnych tego, co je spotyka”. A przecież te myśli nie znalazły się w ich głowach bez przyczyny, tylko trafiły tam na skutek przemocy, często jeszcze w domu rodzinnym.

„Dobrze, iż upadłaś tutaj, bo obok by bardziej bolało”

Tytułowy „dom dobry” jest także domem rodzinnym dla Zosi, córki Gosi i Grześka. Dziewczynka pozornie nie doświadcza przemocy. Ojciec nie tylko jej nie bije, ale często się z nią bawi, okazuje jej miłość lub powołuje się na jej dobro, gdy jego partnerka ucieka z domu. Jednocześnie dziewczynka cały czas widzi okrutną przemoc, która spotyka mamę. Ojciec mówi córce przesłodzonym głosem, iż mama „jest debilką”, albo iż coś jest „z mamy winy”.

Może się wydawać, iż Zosia nie reaguje na krzywdy, których doznaje mama, ale to tylko pozory. Jej słowa „dobrze, iż upadłaś tutaj, bo obok by bardziej bolało” rozdzierają serce i dobitnie ilustrują, iż dzieci zawsze świetnie rejestrują to, co się wokół nich dzieje, choćby o ile robią to nieświadomie. Kiedy oglądałem kolejne sceny z udziałem Zosi, pomyślałem: szkoda, iż nie mamy okazji jako widzowie empatyzować lepiej z tym, co przeżywa Zosia, dowiedzieć się, jak to jest być w jej psychice. Niestety często bywa tak również w rzeczywistości, kiedy przemoc doznawana przez dzieci jest przysłaniana przez bardziej jaskrawą agresję między dorosłymi.

W kinie byłem z innymi pracownikami Pogotowia Niebieska Linia. Wymienialiśmy się opiniami, refleksjami i wyciągniętymi wnioskami. Każdy zwrócił uwagę na inny element, był poruszony innym fragmentem filmu, ale jedno było wspólne.

Nikt nie uznał, iż film okazał się zbyt brutalny lub zbyt epatujący przemocą. Zgodnie stwierdziliśmy, iż pokazał rzeczywistość przemocy taką, jaka jest w istocie – straszną. Jednocześnie warto pamiętać, iż chociaż w historii Gosi i Grześka występuje wiele form przemocy, to nie zawsze musi tak być. Czasami przemoc ma charakter wyłącznie psychiczny i nie osiąga aż tak dużego natężenia. Jednak taka przemoc też jest dotkliwa i wymaga odpowiedniej reakcji.

Jeśli doświadczasz (lub osoba Tobie bliska) przemocy, pamiętaj, iż warto sięgnąć po pomoc. Konsultanci Pogotowia Niebieska Linia dyżurują całodobowo pod numerem 800 120 002 – chętnie Cię wysłuchają i wspólnie z Tobą zastanowią się, co można zrobić.

Przeczytaj również: „Dojrzewanie”. Czy musimy od nowa nauczyć się, jak być rodzicami?

Idź do oryginalnego materiału