Kościół Ewangelicko-Augsburski nie publikuje zbiorczych informacji dla wszystkich parafii o tym, ile osób rocznie wstępuje w jego kręgi. Takie statystyki prowadzą i publikują parafie. W dużych miastach na parafię przypada kilkanaście konwersji rocznie, czasami więcej. I w większości są to dawni członkowie Kościoła Katolickiego. Dlaczego?
Każda parafia oddzielnie ustala zasady konwersji. W niektórych na wstąpienie trzeba czekać parę miesięcy, rok, a choćby dwa lata, w innych wystarczy wola. Część proboszczów wymaga zdania egzaminu teoretycznego, pozostali nie mają takich wymagań i jedynie służą wsparciem w wyjaśnianiu obcej doktryny i różnic. Nie trzeba tu choćby apostazji. Konwertyta sam podejmuje decyzję, czy chce formalnie występować z poprzedniego Kościoła, czy nie. A nowy proboszcz może za niego zadzwonić do poprzedniego i poprosić o odpowiednią adnotację w księgach parafialnych.
Dlaczego tak się dzieje?
Decyzja o konwersji nie jest łatwa. To jednak porzucenie wiary swojej rodziny, często napiętnowane bardziej niż ateizm. Kościoły protestanckie w bardziej tradycyjnych kręgach budzą przez cały czas negatywne emocje i hasła o herezji czy odszczepieniu, a choćby oportunizmie. A jednak mnóstwo ludzi decyduje się na taki krok – i według niektórych proboszczy ewangelickich tendencja jest wzrostowa.
Kościół Ewangelicko-Augsburski, największy Kościół protestancki w Polsce, nie przynosi łatwych odpowiedzi na to, co jest grzechem, a co nim nie jest, o ile takiej informacji nie da się wprost wyciągnąć z Biblii. Wiele współczesnych spraw, takich jak antykoncepcja czy in vitro, pozostawia własnej ocenie wiernego. Dla jednych to spore utrudnienie w życiowych wyborach, dla innych – przejaw wolności i rozsądku. Parafianie mają ogromny wpływ na życie swojej parafii, wybierając proboszcza i wspólnie z nim podejmując decyzje dotyczące wydatków. I to oni też finansują życie swojego Kościoła. To, co miało dla mnie najważniejsze znaczenie, to odrzucenie „świętej Tradycji”, która w Kościele Katolickim jest traktowana na równi z Biblią, a która często bazuje na zupełnie swobodnej interpretacji. Luteranie odrzucają kult maryjny, który w Polsce przyjął zaskakujące rozmiary (choć bez porównania do sytuacji w Ameryce Południowej). I odrzucają celibat, który w Kościele Katolickim i tak budzi pewne kontrowersje.
Doktryna w pigułce
Doktryna bazuje, jak niektórzy mogą pamiętać z lekcji historii, na czterech „solach”. Sola scriptura, czyli „tylko Pismo”, odwołuje się do odrzucenia dogmatów, powstałych po czterech pierwszych soborach. Solus Christus wskazuje na to, iż głową Kościoła jest Chrystus, nie papież i to na Chrystusie jest zbudowany Kościół. Sola fide („tylko wiara”) oznacza, iż w zbawieniu chodzi o wiarę, której owocem są dobre uczynki, ale nie na podstawie dobrych uczynków będziemy rozliczani. I wreszcie sola gratia, czyli „tylko łaska” – luteranie wierzą w zbawienie z łaski usprawiedliwiającej, którą otrzymujemy bez żadnych własnych zasług.
Sakramenty są tylko dwa – chrzest i Komunia, udzielana tradycyjnie pod dwiema postaciami. Święci są znani Kościołowi Ewangelicko-Augsburskiemu i warto ich naśladować, ale nie są otoczeni kultem, bo ten jest należny tylko Bogu.
W poszukiwaniu nowego wyznania
Przyswojenie tej doktryny może być problematyczne dla osoby, która przez całe życie była mniej lub bardziej związana z Kościołem Katolickim. Dlatego konwersje planowane pod wpływem zniesmaczenia katolicyzmem często nie dochodzą do skutku – okazuje się, iż różnice są ogromne i nie wszystkie można przyjąć z automatu. Choć są i przypadki zgoła odwrotne – w Niemczech pod wpływem skandalu pedofilskiego w 2010 roku w Bawarii liczba udanych konwersji skoczyła z 3500 do 5000, a w Badenii o 20 procent.
Polscy katolicy szukają swojego miejsca wśród różnych wyznań protestanckich. Mój nowy proboszcz przyznał, iż część potencjalnych konwertytów po zapoznaniu się z luterańskimi realiami rusza na dalsze poszukiwania, zwykle wśród nurtów charyzmatycznych. Dlatego zielonoświątkowcy również odnotowują rokrocznie duże wzrosty liczby wiernych. Wyznania protestanckie są tak zróżnicowane, iż każdy, kto w którymś momencie nie zgadza się z dawnym Kościołem, może znaleźć miejsce dla siebie. Kościoły protestanckie też przeżywają problemy, związane ze spadkiem liczby wiernych. Zdaje się jednak, iż te puste miejsca w ławkach mogą z powodzeniem zajmować ekskatolicy.