Bp.Strickland: Musimy bronić prawdy za wszelką cenę. choćby jeżeli pozostanie nas tylko dwunastu.

prawda-nieujawniona.blogspot.com 3 dni temu

Bp.Strickland: Musimy bronić prawdy za wszelką cenę. choćby jeżeli pozostanie nas tylko dwunastu.

Biskup Joseph E. Strickland / Budowanie schodów. List biskupa Stricklanda na Adwent. Dość niezwykły list, który pokazuje jego drogę do tradycyjnego katolicyzmu i, oczywiście, jego głęboką wiarę, gorliwość i miłość do dusz.

Drodzy bracia i siostry w Chrystusie,

O tej porze roku, gdy czekamy na naszego Pana, chciałbym zwrócić naszą uwagę na św. Józefa, osobę w większości milczącą, ale bardzo istotną w Adwencie naszego Pana. Znamy św. Józefa jako cieślę, ponieważ św. Mateusz i św. Marek użyli greckiego terminu tekton, aby opisać jego pracę, który jest powszechnym określeniem stolarza, budowniczego, „cieśli” - osoby, której umiejętności stolarskie obejmują „łączenie” kawałków drewna. Ojcowie łacińscy zinterpretowali to słowo jako „cieśla”.

Słowo „cieśla” jest odpowiednim słowem dla św. Józefa, ponieważ pod wieloma względami został on powołany do bycia budowniczym drabin, które zapewniały stopnie, aby niebo „połączyło się” z ziemią, a ziemia „połączyła się” z niebem. Najświętsza Maryja Panna została powołana na Matkę Boga, a św. Józef zbudował schody zapewniające małżeństwo i dom, w którym Dzieciątko Jezus mogło żyć na ziemi. Jezus Chrystus zamieszkał w domu, który zapewnił św. Józef, i chociaż dom i wszystkie schody, które zbudował św. Józef, były wykonane z ziemskich materiałów, niebo po nich chodziło: można więc powiedzieć, iż zbudował schody, które połączyły niebo z ziemią.

Kiedy myślimy o drabinach i rzeczach, które „łączą” niebo i ziemię, naturalnie myślimy o Kościele Chrystusowym, ponieważ jako katolicy stoimy na drabinie lub moście zbudowanym przez Chrystusa, który łączy ziemię z niebem. Stopniami tej drabiny są sakramenty, które przerzucają most nad przepaścią oddzielającą Stwórcę od stworzenia, a depozyt wiary jest jej konstrukcją. Dopóki stoimy mocno na tej drabinie, dopóty, podobnie jak Maryja trzymająca Dzieciątko, możemy wpatrywać się w oblicze Boga. Bo w swoim Kościele Chrystus prawdziwie spotyka się z nami na ziemi, bo w swoim Kościele jest prawdziwie obecny. Sakramenty są skutecznymi znakami, ponieważ prawdziwie sprowadzają na ziemię (i wpisują w nią) to, co symbolizują.

Aby tak się stało, jak wiemy, musi być prawidłowo „symbolizowany” (drabina musi być zbudowana z odpowiednich materiałów) zarówno w „formie”, jak i „materii”. jeżeli jedno z nich zostanie zmienione, albo forma (wypowiedziane słowa), albo materia (fizyczna część sakramentu), wówczas ważność zostanie zniszczona. Każdy szczebel tej drabiny jest zatem integralną częścią całości.

Ta drabina lub most, który łączy ziemię z niebem, zawsze pozostawała niezachwiana, pomimo ciągłych ataków z zewnątrz w całej historii Kościoła. Jednak teraz widzimy ataki pochodzące z samego Kościoła i pochodzące od tych, którzy twierdzą, iż mają autorytet do prowadzenia tej wojny. To, co dzieje się teraz, jest kulminacją tego, co upadli systematycznie, z diabolicznym zamiarem, planowali i co zostało przepowiedziane przez wielu świętych w całej historii Kościoła.Jednak deski tej drabiny zostały dane przez samego Chrystusa, a jakikolwiek materiał zastępczy, który zostanie umieszczony na ich miejscu, nie wytrzyma ciężaru tego, co zostało nam dane. Dlatego dla mnie, jako biskupa, jest źródłem poważnego niepokoju, iż wierni tracą z oczu prawdziwą drabinę, a następnie stają na drabinie zbudowanej z materiałów zastępczych, zastanawiając się, dlaczego ich Kościół wydaje się tak pusty.

Chrystus zawsze będzie obecny w swoim Kościele, stojąc na drabinie, którą zbudował, ale musimy być pewni, iż my również tam stoimy i iż nie zostaliśmy złapani przez „kościelną małpę”, jak słusznie nazwał ją arcybiskup Fulton Sheen.

Jako biskup ślubowałem, bez względu na wszystko, stać mocno na prawdziwej drabinie, która została dana przez Chrystusa i spoczywa na Nim, a której strukturą jest Depozyt Wiary, i chronić ją przed każdym, kto próbuje podważyć jej deski. Jestem wezwany, aby pamiętać, iż drogocenna krew Chrystusa naznacza tę drabinę i iż jest ona również skropiona krwią męczenników, i iż muszę być również gotów przelać własną krew, aby ją chronić. Aby Chrystus mógł umrzeć za nas, musiał stać się człowiekiem i poddać się okrucieństwu śmierci, trzymając w ręku klucz do życia. Wymagało to niezrównanej woli, wymagało Woli Bożej. I to jest miejsce, do którego On wzywa każdego z nas, abyśmy całkowicie chodzili w Woli Bożej.

Kiedy rozpoczęła się próba zniszczenia tych schodów?Wielu wskazuje na Sobór Watykański II jako winowajcę. Urodziłem się w październiku 1958 roku, w tym samym roku i miesiącu, w którym papież Jan XXIII został wybrany na Katedrę Świętego Piotra jako Pontifex Maximus (Najwyższy Papież), co oznacza wielkiego budowniczego mostów

Wspominam o tym, ponieważ bardzo często ten rok jest podkreślany jako początek zamieszania w Kościele, które w tej chwili obserwujemy na niezliczone sposoby. Prawdą jest, iż jego pontyfikat i decyzja o zwołaniu Soboru Watykańskiego II były kluczowym momentem w historii Kościoła. 11 października 1962 r. papież Jan XXIII otworzył Sobór Watykański II; zmarł jednak w czerwcu 1963 r., a jego miejsce zajął jego następca, Paweł VI. Czwarta i ostatnia sesja Soboru zakończyła się w grudniu 1965 roku.
Czy był to początek? Wydaje się, iż podjęto systematyczną próbę zburzenia tego, co uznano za „niereformowalne” przed Soborem Watykańskim II. A jednak, w jaki sposób odpowiedzialni próbowali zniszczyć to, co wieczne?

Uczynili to, próbując ograniczyć to, co pochodzi z nieba, do ziemskiej definicji, a najskuteczniej można to zrobić, próbując zastąpić to, co zostało dane z nieba, materiałami stworzonymi przez człowieka.Jednakże, gdy jeden koniec spoczywa na ziemi, a drugi w niebie, tak jak czyni to Kościół, człowiek nie może tego zniszczyć. To, co może jednak zrobić, to zaciemnić Prawdę, oferując w jej miejsce „kościelną małpę”.

Nie ma wątpliwości, iż wiele się zmieniło od czasu Soboru Watykańskiego II. Położono nowy nacisk na to, by Kościół szedł ze „światem”, a to z pewnością otworzyło drzwi dla poglądów teologicznych, które naraziły na szwank wyjątkową tożsamość Kościoła. Idee takie jak ekumenizm stały się hitem, ponieważ Chrystus nigdy nie powiedział, iż Jego Kościół powinien być częścią świata; w rzeczywistości powiedział coś wręcz przeciwnego.

Wraz z Soborem Watykańskim II rozpoczął się ruch zachęcający Kościół do angażowania się w „dialog” z innymi wyznaniami. Muszę jednak zapytać: „O czym tu dialogować?”. Chrystus dał nam swój Kościół. Teraz jest jasne, iż jest to wynik logicznego postępu tego, co wyszło z Soboru Watykańskiego II, jeśli jesteśmy teraz w punkcie, w którym Ojciec Święty może złożyć oświadczenie takie jak „Wszystkie religie są ścieżkami do Boga”, a większość biskupów i kardynałów tylko przytakuje i nigdy nie mówi ani słowa.
A jednak wiedzą - nie mogą nie wiedzieć - iż porzucają drabinę, którą obiecali chronić.

Papież Bonifacy VIII nieomylnie nauczał w bulli Unam Sanctam (1302): „Jesteśmy zobowiązani na mocy naszej wiary wierzyć i utrzymywać, iż istnieje tylko jeden Kościół katolicki i tylko jeden apostolski. Mocno w to wierzymy i wyznajemy bez zastrzeżeń.

Mocno w to wierzymy i wyznajemy bez zastrzeżeń. Poza tym Kościołem nie ma zbawienia ani odpuszczenia grzechów. Tak więc oblubieniec ogłasza w kantyku: „Wyjątkowa jest moja gołębica, moja doskonała. Jedyna z matki swej, ulubienica tej, która ją zrodziła” (Pieśń 6, 8). Teraz ta wybrana reprezentuje jedno mistyczne ciało, którego głową jest Chrystus, a głową Chrystusa jest Bóg. W niej jest „jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest” (Ef 4:5). Ponieważ w czasie potopu była tylko jedna arka, figura jednego Kościoła”. Istnieje wiele natchnionych przez Boga słów, które doprowadziłyby nas do wniosku, iż „Nie, wszystkie religie NIE są ścieżkami do Boga”.

Ponieważ, jak stwierdził papież Benedykt XV w swojej encyklice Ad Beatissimi (1914), słowa, które również znajdują się na tej skali: „Katolicyzm, w tym, co jest dla niego istotne, nie może dopuszczać ani plusów, ani minusów: »To jest wiara katolicka; kto nie wierzy w nią wiernie i mocno, nie może być zbawiony«; albo wyznaje ją w całości, albo nie wyznaje jej wcale (Credo Atanazego tutaj). Nie ma zatem potrzeby dodawania epitetów do wyznania katolicyzmu; wystarczy, że każdy powie: „Chrześcijanin to moje imię, a katolik to moje nazwisko”; niech tylko stara się być naprawdę takim, jak sam siebie nazywa.

Kościół katolicki ZAWSZE potępiał fałszywe przekonanie, iż wszystkie religie są dobre i pochodzą „od Boga”. Jest to fałszywa doktryna indyferentyzmu religijnego i jest to deska, która nigdy nie powinna być umieszczana na tej świętej drabinie. Było wiele, wiele innych desek, które ludzie próbowali umieścić od czasu Soboru Watykańskiego II, wykonanych z materiałów stworzonych przez człowieka. Próbowali oni zastąpić niebiańskie materiały materiałami stworzonymi przez człowieka, ponieważ uważali, iż oryginalne materiały są „niemodne”. Jednak to, co stworzyło niebo, nigdy nie staje się niemodne.

Wiele z tego, co wyszło z Soboru Watykańskiego II, było przejściem od Kościoła katolickiego do Kościoła soborowego. Szczególnie tragiczny i prawdopodobny jest fakt, iż w tym momencie straciliśmy cel, jakim było przyprowadzenie świata do Chrystusa. Jednak nic nie było tak szkodliwe dla drabiny, jak zmiany, które zaszły w Świętej Ofierze Mszy. Wydaje się, iż duża część Kościoła zastanawia się teraz wraz ze św. Marią Magdaleną, gdy napotkała pusty grób: „Gdzie go położyli?”. Zmiany, jakich Kościół był świadkiem w Świętej Ofierze Mszy od czasu Soboru Watykańskiego II, sprawiły, iż wielu nie zdaje sobie sprawy z Jego miejsca pobytu i Jego ofiary miłości dla całej ludzkości, ponieważ wiara w Rzeczywistą Obecność znacznie się zmniejszyła.

Stara Msza została stłumiona w 1970 roku, a wielu katolików opuściło Kościół, ponieważ papież Paweł VI oskarżył każdego, kto przestrzegał Starej Mszy, o bycie buntownikiem przeciwko Soborowi. Kiedy zastanawiam się nad zmianami, jakie zaszły we Mszy po Soborze Watykańskim II, przychodzi mi na myśl arcybiskup Marcel Lefebvre. Arcybiskup Lefebvre, który założył Bractwo Św. Piusa X (FSSPX), tradycjonalistyczne stowarzyszenie kapłańskie, został nazwany nieposłusznym, buntowniczym, a choćby schizmatykiem w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku za odmowę odprawiania Nowej Mszy. Lefebvre uważał jednak, iż Kościół przeżywa głęboki „kryzys wiary” z powodu infiltracji modernizmu i liberalizmu. Uważał, iż istnieje aktywna próba oderwania desek drabiny i zastąpienia ich deskami świata. Konsekrował czterech „konserwatywnych wobec tradycji” biskupów bez papieskiej zgody (choć wielokrotnie zabiegał o nią przez lata po tym, jak wcześniej powiedziano mu, iż zostanie mu udzielona), ponieważ uważał, iż bez biskupów stojących na straży tradycyjnych nauk i łacińskiej Mszy trydenckiej ciągłość tradycji Kościoła byłaby zagrożona. Dlatego też zadbał o to, by kroki te zostały zachowane w nienaruszonym stanie.

W 1976 roku, kiedy Lefebvre miał wyświęcić 13 księży w Towarzystwie, arcybiskup Giovanni Benelli z watykańskiego Sekretariatu Stanu napisał do niego z prośbą o lojalność wobec soborowego kościoła, a arcybiskup Lefebvre odpowiedział: „Co to za kościół? Nie znam soborowego kościoła. Jestem katolikiem!”. Będąc w seminarium w czasach, gdy łacina nie była już nauczana, i zawsze odprawiając Novus Ordo (Nową Mszę) jako ksiądz i biskup, podjąłem podróż, aby zrozumieć ten problem [zobacz]. Chciałbym zachęcić nas wszystkich do uznania, tak jak ja się tego nauczyłem, iż problemy z Mszą Świętą zaczęły się z powodu próby odwrócenia naszej uwagi od Jezusa Chrystusa i Jego ofiary, jaką jest Msza Święta. Wierzę, iż wszyscy powinniśmy starać się być chrześcijanami z I wieku w XXI wieku, a jest to szczególnie ważne w odniesieniu do Mszy Świętej. Początek Kościoła obejmował celebrację Mszy Świętej, Ostatniej Wieczerzy, uobecniającej ofiarę Chrystusa raz na zawsze. Relacje takie jak ta św. Justyna Męczennika dają nam bardzo starożytne opisy tego, co wydarzyło się podczas Mszy Świętej, a piękno tych relacji polega na tym, iż są one tak bliskie w czasie ofierze, którą rozpamiętuje Msza Święta.

Musimy skupiać naszą uwagę na Jezusie Chrystusie, tak jak czynili to pierwsi chrześcijanie, aby doczesna odległość od Jego Ofiary stała się nieistotna, ponieważ skupiamy się na tym samym ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Panu, co pierwsi chrześcijanie. Nie ma wątpliwości, iż wraz z nową Mszą mniej uwagi poświęca się Jezusowi Chrystusowi. Często było to widoczne w subtelny sposób, ale od Soboru Watykańskiego II jesteśmy również świadkami drastycznego zaniedbania Rzeczywistej Obecności Jezusa Chrystusa, które w wielu przypadkach osiąga poziom bluźnierstwa. Kiedy liturgia przeniosła swoją uwagę na ludzi, a z dala od Jezusa Chrystusa, otworzyło to drzwi do skrajnego zaniedbania Jego Świętej Obecności. Co ciekawe, chociaż Novus Ordo jest zwykle odprawiana w języku wernakularnym, wspólnym języku kraju, w którym jest odprawiana, podczas gdy tradycyjna Msza jest odprawiana po łacinie, normatywnym językiem Novus Ordo jest również łacina. Chociaż ze względów duszpasterskich poczyniono ustalenia dotyczące odprawiania mszy w lokalnym języku wernakularnym, zawsze zakładano, iż Msza będzie przez cały czas odprawiana po łacinie, a papież Benedykt XVI nalegał na ponowne wprowadzenie łaciny do Novus Ordo. [Ale to nie łacina, to struktura, to formuły się zmieniły - i T].

Kiedy wprowadzono Novus Ordo, wiele balustrad ołtarzowych zostało usuniętych. Jednak balustrada ołtarzowa pomogła nam zachować rozróżnienie między sanktuarium (gdzie znajduje się ołtarz i który reprezentuje niebo, gdzie prowadzą nasze kroki) a resztą kościoła (który reprezentuje ziemię i gdzie zaczynają się nasze kroki). W tradycyjnej łacińskiej mszy, komunikujący klękają przy balustradzie ołtarza (brama do nieba) i otrzymują Eucharystię od kapłana na język.


Chociaż istnieje wiele pięknych i świętych Mszy Novus Ordo odprawianych konsekwentnie, faktem jest, iż Nowa Msza stanowiła przerwę w wielowiekowej ciągłości liturgicznej. Wraz z tym nastąpił ogromny spadek uczestnictwa we Mszy Świętej, powołań i wiary w podstawowe nauki katolickie. Papież Benedykt XVI odniósł się do tych obaw w swoim motu proprio Summorum Pontificum z 2007 r., w którym rozszerzył dostęp do tradycyjnej mszy łacińskiej. Jednak w motu proprio Traditionis Custodes z 2021 r. papa Francisco ponownie poważnie ograniczył dostęp do tradycyjnej łacińskiej Mszy. Przeczytajmy jednak te słowa papieża Piusa V w jego konstytucji apostolskiej Quo Primum z 1570 r. dotyczącej tradycyjnej Mszy łacińskiej:

„Rzeczywiście, na mocy władzy apostolskiej, niniejszym udzielamy wszystkim kapłanom wieczystego indultu, aby mogli przestrzegać tego samego Mszału w sposób ogólny w każdym Kościele, bez żadnych skrupułów sumienia lub niebezpieczeństwa poniesienia jakiejkolwiek kary, sądu lub potępienia, a zatem będą mieli pełną zdolność do swobodnego i zgodnego z prawem korzystania z niego: Tak więc prałaci, administratorzy, kanonicy, kapelani i wszyscy inni kapłani świeccy, niezależnie od ich rangi, lub regularni, niezależnie od tego, do jakiego zakonu należą, nie są zobowiązani do odprawiania Mszy św. w sposób odmienny od tego, który przepisaliśmy, ani też z drugiej strony nie mogą być przez nikogo zmuszani ani nakłaniani do zmiany tego Mszału. Postanawiamy również i oświadczamy, iż w żadnym czasie niniejsze Listy nie mogą być odwołane ani ograniczone, ale iż pozostaną w mocy i skutku przez cały czas. I to bez względu na: poprzednie konstytucje i dekrety apostolskie; konstytucje i dekrety, zarówno ogólne, jak i szczegółowe, opublikowane na soborach prowincjalnych i synodalnych; wszelkie ustawy i zwyczaje przeciwne, a także zwyczaje wspomnianych Kościołów, choćby jeżeli są poparte bardzo długimi i niepamiętnymi przepisami, ale nie przekraczającymi dwustu lat. IX...”

Słowa, które arcybiskup Lefebvre wypowiedział podczas święceń 13 kapłanów w 1976 roku, powinniśmy wziąć sobie do serca. Powiedział: „Jeśli bowiem najświętszy Kościół chciał zachować przez wieki ten cenny skarb, jakim jest obrzęd Mszy Świętej, kanonizowany przez św. Piusa V, to nie było to bezcelowe. Jest tak dlatego, iż ta Msza Święta zawiera całą naszą Wiarę, całą Wiarę Katolicką: Wiarę w Trójcę Świętą, Wiarę w Boskość Naszego Pana Jezusa Chrystusa, Wiarę w Odkupienie Naszego Pana Jezusa Chrystusa, Wiarę w Krew Naszego Pana Jezusa Chrystusa, która popłynęła dla odkupienia naszych grzechów, Wiarę w nadprzyrodzoną łaskę, która przychodzi do nas z Najświętszej Ofiary Mszy Świętej, która przychodzi do nas z Krzyża, która przychodzi do nas przez wszystkie Sakramenty. To jest to, w co wierzymy. To jest to, w co wierzymy celebrując Świętą Ofiarę Mszy Świętej przez wszystkie czasy. Jest to lekcja wiary i jednocześnie źródło naszej wiary, niezbędne dla nas w tym wieku, kiedy nasza wiara jest atakowana ze wszystkich stron. Potrzebujemy tej prawdziwej Mszy, tej Mszy wszystkich czasów, tej Ofiary Naszego Pana Jezusa Chrystusa, aby prawdziwie napełnić nasze dusze Duchem Świętym i mocą Naszego Pana Jezusa Chrystusa”.

Papież Benedykt XVI powiedział: „To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, pozostaje święte i wielkie również dla nas i nie może nagle zostać całkowicie zakazane lub choćby uznane za szkodliwe. Obowiązkiem nas wszystkich jest zachowanie bogactwa, które rozwinęło się w wierze i modlitwie Kościoła”.

Myślę, iż ważne jest również stwierdzenie, że FSSPX nie jest poza Kościołem katolickim i iż chociaż jest kanonicznie nieregularny, nie jest schizmatycki. Biskup Athanasius Schneider [zobacz - tutaj] przeprowadził dogłębne badanie FSSPX i w rezultacie zapewnił jasną i konsekwentną obronę Stowarzyszenia. Stwierdził, iż katolicy mogą bez obaw uczestniczyć w Mszach FSSPX i przyjmować sakramenty od jego duchownych. Chociaż uznał „nieregularną sytuację kanoniczną” FSSPX, stwierdził, iż nie jest to równoznaczne z byciem poza Kościołem i pochwalił FSSPX za podtrzymywanie tradycyjnej wiary katolickiej i liturgii. Biskup Schneider wezwał również do ich pełnego uznania kanonicznego przez Watykan, stwierdzając, iż FSSPX przestrzega tradycyjnych katolickich nauk i sakramentów praktykowanych przez wieki przed Soborem Watykańskim II.

Na zakończenie chciałbym zacytować słynną wypowiedź arcybiskupa Lefebvre'a z 1974 roku. Jest oczywiste, iż podążał on ścieżką Apostoła i został poprowadzony do ustanowienia bezpiecznego miejsca, schronienia, w którym Msza Wieków mogłaby zostać odnaleziona w swojej czystej formie, miejsca, w którym Depozyt Wiary byłby chroniony, a schody zachowane w nienaruszonym stanie, choćby gdy kościelna małpa burzyła deski i wyrzucała wszystko, co najcenniejsze. Oto oświadczenie arcybiskupa Lefebvre'a:
Trzymamy się mocno, całym sercem i duszą, katolickiego Rzymu, strażnika katolickiej wiary i tradycji niezbędnych do zachowania tej wiary, wiecznego Rzymu, nauczyciela mądrości i prawdy.

Z drugiej strony odrzucamy i zawsze odmawialiśmy podążania za Rzymem neomodernistycznych i neoprotestanckich tendencji, które były wyraźnie widoczne na Soborze Watykańskim II, a po Soborze we wszystkich późniejszych reformach.Wszystkie te reformy w rzeczywistości przyczyniły się i przez cały czas przyczyniają się do zniszczenia Kościoła, do ruiny kapłaństwa, do zniesienia Ofiary Mszy i sakramentów, do zaniku życia religijnego, do naturalistycznego i teilhardowskiego nauczania na uniwersytetach, w seminariach i katechezie; nauczania wywodzącego się z liberalizmu i protestantyzmu, wielokrotnie potępianego przez uroczyste Magisterium Kościoła.

Żadna władza, choćby najwyższa w hierarchii, nie może zmusić nas do porzucenia lub osłabienia naszej katolickiej wiary, tak jasno wyrażonej i wyznawanej przez Magisterium Kościoła od dziewiętnastu wieków. „Ale choćbyśmy choćby my sami - mówi św. Paweł - albo anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy, niech będzie przeklęty” (Ga 1:8). Czyż nie to samo powtarza nam dzisiaj Ojciec (nie - dopow. )św? A jeżeli możemy dostrzec pewną sprzeczność w jego słowach i czynach, podobnie jak w słowach i czynach dykasterii, to wybierzmy to, co zawsze było nauczane i bądźmy głusi na nowości, które niszczą Kościół. Niemożliwa jest głęboka zmiana lex orandi bez zmiany lex credendi. Novus Ordo Missae odpowiada (prowadzi do) nowemu katechizmowi, nowemu kapłaństwu, nowym seminariom, charyzmatycznemu Kościołowi zielonoświątkowemu, wszystkim tym, co sprzeciwia się ortodoksji i odwiecznemu nauczaniu Kościoła. Ta reformacja, zrodzona z liberalizmu i modernizmu, jest zatruta od góry do dołu; wywodzi się z herezji i kończy się herezją, choćby jeżeli wszystkie jej akty nie są formalnie heretyckie. Jest zatem niemożliwe, aby jakikolwiek sumienny i wierny katolik poparł tę reformację lub w jakikolwiek sposób się jej podporządkował.

Jedyną postawą wierności Kościołowi i doktrynie katolickiej, w perspektywie naszego zbawienia, jest kategoryczna odmowa przyjęcia tej reformacji. Dlatego, bez żadnego ducha buntu, goryczy czy urazy, kontynuujemy nasze dzieło kształcenia kapłanów, mając za przewodnika ponadczasowe Magisterium. Jesteśmy przekonani, iż nie możemy oddać większej przysługi Świętemu Kościołowi Katolickiemu, Najwyższemu Pasterzowi i potomności. Dlatego trzymamy się mocno tego wszystkiego, w co wierzył i co praktykował Kościół wszystkich czasów w wierze, moralności, liturgii, nauczaniu katechizmu, formacji kapłańskiej i instytucji Kościoła; tego wszystkiego, co zostało skodyfikowane w tych książkach, które ujrzały światło przed modernistycznym wpływem Soboru. Będziemy to czynić, dopóki prawdziwe światło Tradycji nie rozproszy ciemności, które spowijają niebo Wiecznego Rzymu.

Czyniąc to, z łaską Bożą i pomocą Najświętszej Maryi Panny, wraz ze św. Józefem i św. Piusem X, jesteśmy pewni, iż pozostaniemy wierni Kościołowi rzymskokatolickiemu i wszystkim (prawdziwym dopow.) następcom Piotra, i będziemy fideles dispensatores mysteriorum Domini Nostri Jesu Christi in Spiritu Sancto. Amen.

Arcybiskup nie napisał tego w duchu buntu, ale raczej jako okrzyk bojowy dla wszystkich, którzy chcą walczyć dla Chrystusa Króla. Oferuję to samo oświadczenie jako mój własny okrzyk bojowy do walki o Niego. Kończę ten list, odnawiając naszą koncentrację na Jezusie Chrystusie. Kościół jest Jego, Msza jest Jego, On ofiarował się Ojcu raz na zawsze za zbawienie naszych dusz. Oprzyjmy się wszelkim dalszym próbom zmniejszenia naszego skupienia na Nim, a zamiast tego przyciągnijmy cały Kościół - wyświęcony, zakonny i świecki - do głębszego poznania Go „w łamaniu chleba”. I głosimy światu, iż Jezus Chrystus jest Zbawicielem i Panem wszystkich.

A moim kolegom biskupom cytuję słowa Jana Pawła II: „Musimy bronić prawdy za wszelką cenę, choćby gdybyśmy zostali zredukowani do dwunastu”.

Niech Bóg Wszechmogący was błogosławi, a nasza Święta i Niepokalana Matka niech was chroni i prowadzi zawsze ku swemu Boskiemu Synowi, naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi.

Biskup Joseph E. Strickland
Emerytowany biskup


Vescovo Joseph E. Strickland / Costruire una scala

Największe świętokradztwo - Komunia Św. na rękę i rozdawana przez świeckich . Świętokradztwo - polega na profanowaniu lub niegodnym traktowaniu sakramentów i innych czynności liturgicznych, jak również osób, rzeczy i miejsc poświęconych Bogu... nigdy w historii kościoła nie było Komunii na rękę w takiej formie , aby wprowadzić to wielkie zło odrzucają całą Tradycję Kościoła ... Gdy np; Kościół zamieniono w dyskotekę (koncerty świeckie z zabawami , tak samo przez inne świętokractwa). Czy prawo kanoniczne na to ... miejsca święte tracą poświęcenie lub błogosławieństwo ... Komunia na rękę: historia niesławnego świętokradztwa, od początków

Idź do oryginalnego materiału