Odcięcie ręki, wyłupanie sobie oka, odcięcie nogi – o, co tu chodzi? Czy o dosłowne zrobienie tych rzeczy? Nie, bo Pisma Świętego nie czyta się dosłownie.
Tu chodzi o pozbycie się czegoś, co prowadzi cię do grzechu.
Jeśli twoje oko patrzy na kobietę lub mężczyznę, na którą/którego nie powinieneś/nie powinnaś tak patrzeć, to zrób, co w twojej mocy, żeby przestać to robić, bo grzeszysz.
I pewnie się teraz usprawiedliwisz, iż ty nic złego nie robisz, bo to tylko myśli, ale myśl to jest zaplecze grzechu – od nich biorą początek wszystkie złe czyny.
Podobnie będzie z ręką i nogą, bo może twoje kończyny prowadzą cię do kradzieży albo do innego złego czynu?
Musisz radykalnie odciąć możliwość popełnienia złego czynu. Nie pakuj się w grzech, który może zaprowadzić cię do piekła. Nie wchodź w kompromisy ze złem, w jakieś ugody. Ze złem się nie dyskutuje.
Jezus do złego ducha, który opętał człowieka w synagodze powiedział: „Milcz i wyjdź z niego!” Nie wchodził ze złem w żadne dyskusje, a czy ty tak robisz?