Żywot Świętego Floriana, Męczennika.

salveregina.pl 1 tydzień temu
7-go Maja.

(Żył około Roku Pańskiego 280).

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku opracowane podług Ks. Piotra Skargi TJ, Ojca Prokopa Kapucyna, Ojca Bitschnaua Benedyktyna i innych wybitnych autorów wyd. III, 1937r

a wielu domach katolickich widzimy wyobrażenia rycerza rzymskiego w hełmie ze sztandarem, trzymającego w ręku naczynie, dzięki którego gasi płomień palącego się domu. Obraz ten przedstawia Świętego Patrona broniącego od pożarów i nieurodzajów.

Urodził się Święty Florian w pobliżu Wiednia. W młodości poświęcił się zawodowi wojskowemu, a przebywszy pierwsze trudności, został mianowany dowódcą oddziału; będąc mężnym, ukochał zawód wojskowy całym sercem — ale więcej jeszcze ukochał Chrystusa, któremu na Chrzcie Świętym ślubował wierność do zgonu.

Stał Florian załogą ze swym oddziałem w mieście Laureaku, w Górnej Austrii; właśnie był z miasta tego na czas pewien wyjechał, kiedy cesarze Dioklecjan i Maksymian wydali okrutny rozkaz prześladowania Chrześcijan. Dowiedział się o tym Florian, iż namiestnik prowincji, w której oddział jego stał załogą, wszędzie śledzi chrześcijan i każe ich więzić, aby tym sposobem odwieść ich od Wiary Chrześcijańskiej, a iż czterdziestu wyznawców ów namiestnik Akwilinus wydał na śmierć męczeńską, jako też, iż inni schronili się w góry i lasy, aby prześladowania uniknąć.

Zaledwie usłyszał tę smutną wieść, wybrał się Florian natychmiast z powrotem do Laureaku w celu napomnienia i dodania otuchy bojaźliwym wyznawcom chrześcijańskim, a w razie potrzeby, aby im dać dowód na samym sobie, jak za tę wiarę wszystko na świecie poświęcić należy. Kiedy przechodził przez most wiodący do miasta, spotkał się z oddziałem żołnierzy. Z ich ust usłyszał, iż wysłano ich, aby chwytali Chrześcijan, gdziekolwiek ich znajdą i wiedli ich przed namiestnika. Pełen odwagi odezwał się do nich: „Czemuż szukacie daleko — patrzcie, oto ja jestem chrześcijaninem; idźcie i oświadczcie to namiestnikowi“. Żołnierze pochwycili go bezzwłocznie i zawiedli przed Akwilina. Namiestnik bardzo się zasmucił, usłyszawszy, iż Florian, dowódca oddziału, wysoko ceniony w całym wojsku, wyznaje religię chrześcijańską i opór stawia rozkazom cesarskim. Głosem pełnym przychylności namawiał go wtedy, aby złożył bogom ofiary, nie zrywał z towarzyszami stosunków przyjaźni, a jego samego nie zniewalał do pociągnięcia go do odpowiedzialności. Florian atoli stanowczo oświadczył, iż bogom nigdy ofiary nie złoży i iż gotów jest iść na wszelkie męki dla miłości Chrystusa.

Rozgniewany namiestnik rozkazał siepaczom użyć przemocy i Floriana gwałtem zniewolić do ofiarowania bogom pogańskim. Wtedy Florian wzniósł oczy ku Niebu i modlił się: „Panie i Boże mój, Tobie zaufałem, Ciebie wyznaję, za Ciebie walczyć będę i Tobie składam ofiarę z życia mojego. Osłoń mnie prawicą Twoją, albowiem Imię Twoje błogosławionym jest tak w Niebie, jako i na ziemi. Dodaj mi siły, abym zniósł męki cierpliwie, utwierdź mnie przy tym Łaską Swoją, abym był godzien zostać policzonym w grono Świętych i wybranych Twoich“.

Tymi to słowy modlił się ów szlachetny wyznawca do Stwórcy — a Akwilinus szydził z niego i rzekł: „Jak możesz gadać tak bezrozumnie i opór stawiać rozkazom cesarskim?“ Florian wszakże na to mu odpowiedział: „Czczę Boga mojego, a przy tem posłusznym jestem cesarzom, jak dobremu żołnierzowi przystoi; do złożenia ofiary bogom nikt mnie jednakże nie zniewoli, albowiem oni niczem innem nie są, jak czczem mamidłem!“

Św. Florian, Męczennik

Rozsrożony namiestnik rozkazał biczować Floriana. Rozebrano go więc i smagano okrutnie aż do krwi, ale on wołał wśród katuszy: „Nic obawiam się tych cierpień, każ choćby ustawić stos drzewa i podpalić, a ja nań wstąpię dla miłości Chrystusa!“ Znów go biczowano aż do krwi, która płynęła strumieniem, ale Florian się nie zachwiał, przemawiając z wesołym uśmiechem: „Otóż to prawdziwa ofiara, którą tu składam Panu Jezusowi, On mnie wzmocni i uzna za godnego tej łaski, iż zań cierpieć mi wolno“. Tyran, nie zadowolony z katuszy, jakie zadawano świętemu Męczennikowi, kazał je podwoić i ostrymi, zakrzywionymi kolcami szarpać mu ciało. ale i te okropne cierpienia nie osłabiły męstwa Floriana.

Skoro ów namiestnik bezbożny poznał, iż niczym Floriana w wierze dla Chrystusa zachwiać nie zdoła, wydał rozkaz, aby mu kamień u szyi przywiązano i z mostu w rzekę Anizę (Enns) wrzucono.

Szedł wtedy ów Męczennik z wesołą twarzą, jakoby na rozrywkę jaką, radując się w nadziei, iż otrzyma zapłatę w Niebie. Gdy stanęli na moście, uwiązano Florianowi wielki kamień u szyi, a on ich prosił, aby mu użyczyli jeszcze cokolwiek czasu, iżby się mógł pomodlić. Ukląkł zatem do modlitwy i tak się szczerze w niej zatopił, iż żaden z żołnierzy nie śmiał mu przerwać. Wtem jeden z niecierpliwszych zuchwalców zaczął wyrzucać towarzyszom, iż tyle czasu tracą nadaremno; sam tedy przybliżył się do Floriana i zepchnął go z mostu w rzekę.

I stał się nagle cud, albowiem ów żołnierz w tej chwili zaniewidział zupełnie. Rzeka zaś bezrozumna, jakoby rozumnym przyganiając, ciało Męczennika Świętego już umarłego wyniosła na kamień wywyższony nad brzegiem — na które to miejsce niezwłocznie spuścił się ogromny orzeł z obłoków i strzegł pilnie ciała Świętego przed uszkodzeniem od dzikiego zwierza i od pogan. W nocy ukazał się potem Święty Męczennik pewnej uczciwej niewieście imieniem Walerii, polecając jej, aby ciało zaniosła na oznaczone miejsce i tam je pochowała. Niewiasta zastosowała się do objawionych jej życzeń, ale obawiając się pogan, potajemnie na wóz ciało złożyła, a pokrywszy je chrustem, wiozła je dwoma wołami na miejsce, gdzie miało być złożone do snu wiecznego; zapytującym się zaś poganom oświadczyła, iż chrust ten wiezie na ogrodzenie płotu. Droga do tego miejsca była nie bliską, a gdy woły dla wielkiego upału tak osłabły, iż dalej postąpić nie mogły, niewiasta wzniósłszy ręce ku Niebu, prosiła o zmiłowanie — i oto cud się stał: naraz widzi wytryskujące z ziemi źródło z wyborną wodą, której też owe woły niezwłocznie się napiwszy pokrzepione ruszyły dalej w drogę z ciałem Świętego.

Przybywszy na miejsce, złożyła Waleria ciało przy pomocy rodziny w pięknie ozdobionym grobie, który zaraz potem zasłynął cudami.

Kiedy prześladowanie chrześcijan nieco ustało, pobudowali pobożni wyznawcy Chrystusa kaplicę na grobie świętego Floriana, a za czasów Św. Seweryna wielu zakonników osiadło przy tym grobie. Z tych początków powstał potem sławny klasztor Benedyktynów pod opieką Św. Floriana, który kwitnie w tej chwili i sławny jest pobożnością i głęboką nauką zakonników.

Wspaniały kościół chowa w swych murach relikwie Świętego Męczennika. Mieszkańcy Królestwa Polskiego i diecezjanie Biskupstwa Wiedeńskiego czczą go jako Patrona, a w Kościele Katolickim doznaje Święty Florian ogólnej czci, jako Patron, do którego się modlą ludzie w niebezpieczeństwie ognia.

Liczne istnieją opowiadania zdarzeń, jako dowody świadczące o skutecznym pośrednictwie Patrona tego Świętego u tronu Stwórcy; jednym z nich jest wypadek, jaki się zdarzył pewnemu węglarzowi, trudniącemu się wśród lasu wypalaniem węgli drzewnych. Węglarz ów zapalił stos drzewa, aby go wytlić na węgle; kiedy zaś poprawiał żarzący się stos i stanął na środku, darń otaczająca ów stos jako przykrycie, by się drzewo nie rozpłomieniło, nagle się zarwała, a ów węglarz wpadł w wielki żar. Był on zawsze nabożnym, a szczerym wyznawcą Św. Floriana; w chwili grożącego mu niebezpieczeństwa westchnął przeto do jego pośrednictwa u Boga i oto nagle pod stopami i ciałem jego węgle poczerniały, a on cały i nienaruszony dostał się szczęśliwie na ziemię.

Kazimierz, syn Bolesława Krzywoustego, zażywając na tronie polskim spokoju, postanowił oddać opiekę nad krajem temu Świętemu Męczennikowi i wyprawił postów do Rzymu do Papieża Lucjusza III, prosząc go o przysłanie mu kości Św. Floriana. Papież skłonił się do tej pobożnej prośby i przez Biskupa Muryńskiego Egidiusza posłał kości Św. Floriana do Polski roku 1183 z wielką czcią i euforią ludu wszystkiego, a duchowieństwo i nabożni wiedli je 7 mil od Rzymu w uroczystej procesji. Kazimierz również wyszedł pieszo naprzeciw w celu przyjęcia tychże Relikwii Świętych.

Umieścił je też nasamprzód w Krakowie na Kleparzu, gdzie kościół wielki postawił, znacznymi a stałymi funduszami służbę w nim Boską na zawsze opatrzył i Kanoników ustanowił. W kościele tym pozostało potem tylko ramię Świętego, a resztę członków jego świętych przeniesiono na krakowski zamek, gdzie w pięknym grobowcu z wielką czcią złożone spoczywają i wielkimi cudami słyną na cześć Boga i pociechę wiernych.

Nauka moralna.

Wielkiej i nieustraszonej odwagi dowody dał Święty Florian, gdy żyjąc szczęśliwie i pełen powagi i znaczenia, jako dowódca wojsk, mógł był nie narazić się wcale władzy cesarskiej, nie wydając się z tym, iż jest chrześcijaninem. Wolał on jednak porzucić wszelkie zaszczyty, dostojeństwa i przyjemności świata doczesnego, i poszedłszy za głosem sumienia, nie taił się wobec siepaczy wysłanych na śledzenie chrześcijan, ale oświadczył im otwarcie: „Chrześcijan szukacie, po cóż macie tak wszędzie śledzić, otóż sam jestem chrześcijaninem, mnie zatem zawiedźcie przed namiestnika!“

Rozważ Czytelniku, co byś ty uczynił w takim razie, czy poszedłbyś za głosem sumienia, które nie pozwala ci zataić prawdy, czy też uląkłbyś się grożącej ci niełaski, lub groźby, narażającej cię na dotkliwe może cierpienia, a choćby i nie śmierć, ale na życie pełne utrapień i dolegliwości? Mało osób byłoby dziś w świecie, które by poszły za przykładem świętego Męczennika.

Dziś wprawdzie nikt śmiercią męczeńską nie grozi za wyrażenie przekonania, a mimo to mało jest takich, którzy otwarcie się stawią w obronie wygłoszonej prawdy. A czemuż tak się dzieje? Oto, iż nie jesteśmy tak na wskroś przejęci świętymi uczuciami wiary i pobożności, jakie wyznawali pierwsi chrześcijanie. Bierzmy ich zatem za przykład i w danych razach starajmy się im choć w małej części dorównać.

Modlitwa.

Boże! Który Świętemu Florianowi za jego odwagę w przyznaniu się do Ciebie i za jego wylaną krew męczeńską udzieliłeś korony świętej i wiecznej szczęśliwości, spraw i obudź w nas uczucie odwagi, abyśmy Ciebie na żadnym kroku się nie zaparli i zawsze otwarcie wyznawali wobec innowierców to, co nam wiara nasza katolicka zawsze i wszędzie wyznawać poleca. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

∗ ∗ ∗

 Oprócz tego obchodzi Kościół Święty pamiątkę następujących Świętych Pańskich, zamieszczonych w Rzymskim Martyrologium:

 Dnia 7-go maja w Krakowie męczeństwo św. Stanisława, Biskupa, którego zabił bezbożny król Bolesław. — W Terracynie w Kampanii uroczystość Św. Flawii Domicylli, Dziewicy; była ona siostrzenicą konsula Flawiusza Klemensa a od Papieża Klemensa otrzymała świętą Zasłonę; w prześladowaniu Domicjańskim została za wiarę Chrystusową z wielu innymi wygnaną na wyspę Pontia, gdzie musiała znosić długie męczeństwo; w końcu przeniesiono ją do Terracyny, gdzie słowem i cudami nawróciła wiele ludzi do wiary chrześcijańskiej. Z tego powodu kazał sędzia pogański podpalić pokój, w którym ona przebywała wraz ze swymi sługami Eufrozyną i Teodorą; i tak doczekała się świetnej korony męczeństwa. Także 12 maja oddaje się jej cześć wraz ze Świętymi Męczennikami Nereuszem i Achileuszem. — Tegoż dnia pamiątka Św. Juwenalisa, Męczennika. — W Nikomedii dzień zgonu Św. Flawiusza, Augusta i Augustyna, Braci. — Tamże Św. Kwadratusa, Męczennika, który pod Decjuszem kilkakrotnie torturowany a w końcu został ścięty. — W Rzymie pamiątka Św. Benedykta, Papieża i Wyznawcy. — W Yorku w Anglii uroczystość Św. Jana, Biskupa, który przez swe pobożne życie i cuda daleko słynął. — W Pawii pamiątka Św. Piotra, Biskupa. — W Rzymie przeniesienie relikwii pierwszego Męczennika Św. Szczepana; zostały one za czasów Papieża Pelagiusza przeniesione z Konstantynopola do wiecznego miasta i tam złożone w grobie Św. Wawrzyńca, Męczennika, na Ager Veranus, gdzie czci wielkiej doznają.

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału