Zbyt pewni, nie zbyt mało

4 miesięcy temu

Mam już dość czytania, iż młode pokolenie nie wchodzi w związki małżeńskie, bo rzeczywistość jest niepewna, bo inflacja, bo problemy z pracą etc. To stwierdzenie ma tyle wspólnego z prawdą, co złota rybka ze zdolnością do długotrwałego skupienia. A śmiem tak twierdzić, bo jestem historykiem.

Weźmy na tapet biografię człowieka urodzonego w pierwszej dekadzie XX wieku na terenie naszego kraju, powiedzmy, iż tak jak br. Gwala, czyli w 1908 roku. Pomijam kwestie mentalnościowe, społeczne itd., skupiam się na pewności rzeczywistości. Zanim skończy dziesięć lat, zdąży przeżyć wojnę i doświadczyć albo przynajmniej usłyszeć o śmierci ludzi ze swojego otoczenia z jej powodu. Doświadczy głodu, grabieży, chorób. Potem przyjdzie niepodległość i w ciągu 20 lat nastąpią dwa potężne kryzysy gospodarcze; potężne, czyli takie, które polegają na niemożności znalezienia jakiejkolwiek pracy, z więc jakiegokolwiek zarobku – znowu głód, choroby, zamieszki, bo ludzie postawieni pod ścianą podejmują walkę. Powtórzę: te kryzysy nie polegały na obniżeniu standardu życia, tylko na postawieniu setek tysięcy ludzi na granicy przetrwania. Kiedy sytuacja zaczęła się poprawiać, wybucha kolejna wojna i następuje sześć lat okupacji związanej z bezwzględną eksploatacją z pracą niewolniczą włącznie, grabieżami, pacyfikacjami, czyli rozstrzeliwaniem przypadkowo wybranych ludzi, łapankami, obozami koncentracyjnymi i, znów, głodem, chorobami i brakiem leków.

Po wojnie zaczyna się komunizm, w którym pomimo upływu lat od zakończenia konfliktu zbrojnego stan gospodarki, a przede wszystkim standard życia większości społeczeństwa prawie wcale nie wzrasta. Sytuacja zmienia się na kilka lat w siódmej dekadzie XX wieku, za Gierka, by pod koniec tego okresu znów się pogorszyć i zakończyć stanem wojennym i kryzysem lat osiemdziesiątych.

Bardzo pewna przyszłość, prawda? I jakże stabilna sytuacja gospodarczo-polityczna! Nie to co dziś… Pewnie dlatego ludzie wtedy jakoś nie mieli problemu z wchodzeniem w związki małżeńskie.

Dobra, już nie szydzę. Moim zdaniem młodzi nie żenią się raczej z dokładnie odwrotnego powodu – są przekonani (jak to młodzi), iż są nieśmiertelni, wszechmocni i świat zawsze będzie tak wyglądał, jak wygląda teraz. Są zbyt pewni przyszłości, a nie zbyt mało, i w ich doświadczeniu liczba doświadczeń mówiących o ulotności tego, co ich otacza, jest zdecydowanie mniejsza niż jeszcze w pokoleniu ich dziadków. Nie chodzi o to, żeby teraz ich straszyć (chociaż prognozy tego, co gospodarczo, a szczególnie społecznie, zmieni się za jakąś dekadę raczej wskazują, iż czeka ich lodowaty prysznic), ale żeby też nie karmić złudzeniami albo szukać odpowiedzi nie tam, gdzie trzeba, tylko tam, gdzie wygodniej.

Powodów uciekania od trwałego związku jest wiele, na pewno nie jeden, do tego dochodzi zawsze indywidualna historia każdej osoby. Na pewno jednak nie jest to nieprzewidywalność świata, w którym żyją, przestańmy to bezrefleksyjnie powtarzać.

Idź do oryginalnego materiału