27 września 2024 roku, w piątek, cała nasza wspólnota seminaryjna, na czele z ojcem prefektem wyszła, by zwiedzić będącą niedaleko od nas (kilka przystanków tramwajowych) multimedialną wystawę dotyczącej słynnej, znajdującej się w Watykanie Kaplicy Sykstyńskiej. Zaraz po obiedzie kończącym nasze rekolekcje przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego, ruszyliśmy na ulicę Śniadeckich, gdzie owa ekspozycja miała miejsce. Składała się ona z trzech segmentów.
Pierwszy to sala z panelami i bilbordami na których przedstawione były szczegóły dotyczące samej kaplicy, jej historia powstawania, twórcy, pomysły na ozdobienie jej, autorzy fresków, które się w niej znajdują, ciekawostki z pracy nad nią, jak również sam układ fresków w niej. Stały w niej również repliki dwóch najsłynniejszych dzieł Michała Anioła (najbardziej znanego i cenionego wśród twórców fresków w kaplicy sykstyńskiej) „Piety”, której oryginał znajduje się w bazylice św. Piotra, oraz rzeźba „Dawida”, którą spragnieni wrażeń artystycznych turyści mogą podziwiać we Florencji. Na środku Sali puszczany był film w którym przedstawiana była historia renowacji fresków.
Druga część wystawy okazała się być salą kinową, w której wyświetlony był film przedstawiający historię kaplicy i proces powstawania fresków. Było to swego rodzaju podsumowanie tego, co mogliśmy przeczytać w poprzedniej Sali.
Trzecia część to swego rodzaju clue całej tej wystawy. Była to interaktywna sala otoczona ekranami sprawiającymi efekt, jakby wchodziło się do oryginalnej watykańskiej kaplicy. Na ekranach wyświetlane były na początku obrazy, zdjęcia fresków ułożone w konkretny, stylizowany na oryginał sposób. Później jednak, gdy lektor wywoływał konkretne freski namalowane przez Michała Anioła, pojawiały się one na ścianach i suficie w powiększonej i niezwykle ostrej wersji. Dzięki temu mogliśmy się przyjrzeć wszystkim szczegółom dzieł mistrza.
Wystawa była z pewnością godna obejrzenia, chociaż jak dla mnie zbyt dynamiczna i zbyt krótka. By prawdziwie przyjrzeć się freskom z kaplicy sykstyńskiej, a co za tym idzie zrozumieć ich bogatą symbolikę, potrzeb by było zdecydowanie więcej czasu. Myślę jednak, iż każdy z nas wyszedł z wystawy zadowolony i bogatszy wiedzę oraz doświadczenie zobaczenie tego, czym fascynują się nie tylko historycy sztuka, ale i zwyczajni turyści z całego świata.
Stanisław Stańczyk CSsR