Tak często sami siebie zamykamy w klatkach, w więzieniach
własnych umysłów. Przygotowujemy sobie całą listę wymówek, które mają nas
uchronić przed prawdą o nas samych. Tego się właśnie bardzo boimy – prawdy o
nas samych, dlatego często udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Udajemy przed
innymi, a czasem choćby przed sobą.
W związku z tym budujemy sobie klatki i odgradzamy się od
świata, ale to znaczy, iż my nie będziemy mieć dostępu do innych, a inni nie
będą mieć dostępu do nas.
Tych klatek nie widać ludzkim wzrokiem, dlatego ludzie
czasem nie zdają sobie sprawy, iż w nich siedzą. Niby chodzą do pracy, do
szkoły i tam, gdzie sami chcą, i wydaje się im, iż wszystko jest w porządku, że
wszystko jest ok, ale tak nie jest.
Ja
tak właśnie chodziłam przed moją chorobą, tam gdzie sama chciałam, a nie tam,
gdzie chciał Bóg. Nie słuchałam Go i dopiero, gdy zaczęłam Go słuchać,
opuściłam moją klatkę. Przed chorobą nie widziałam tej klatki, a gdy ta trudna
sytuacja przyszła zobaczyłam ją, co oznaczało, iż muszę w niej siedzieć skoro
ona jest wokół mnie, ale wcale nie musiałam. Jezus pomógł mi z niej wyjść i
teraz jestem prawdziwie wolna.
A
ty chcesz być wolna? Odwagi!!! Świat czeka na ciebie.
Ewelina
Szot