(III wizyta Jana Pawla II w Polsce, Gdansk - Zaspa, 1987 r.,Fot.: Chris Niedenthal / Forum)
Nieustannie należy przypominać, iż Jan Paweł II był nie tylko
świątobliwym człowiekiem, ale także niestrudzenie stał na straży
rodziny! Nie kłaniał się środowiskom, które chciałyby zmusić Kościół do
akceptacji rozmaitych dewiacji.
Nie jest popularne przypominać w mediach o twardych, stanowczych
słowach Jana Pawła II w obronie rodziny przed atakami współczesności,
zwanymi przez papieża z Polski cywilizacją śmierci. Dużo
prościej dziennikarzom mediów elektronicznych przychodzi przypominanie
osławionych już ponad miarę wadowickich kremówek, publicystom mediów
katolickich przypominanie działalności ekumenicznej, autorom
„prawicowych” tygodników opinii papieskich tekstów na temat ojczyzny
(tak jakby Polska ważniejsza była od Pana Jezusa).
Warto
więc przypomnieć, iż Karol Wojtyła do przejawów cywilizacji śmierci nie
zaliczał wyłącznie zbrodniczych praktyk aborcji i eutanazji. Wśród
przeciwników życia Jan Paweł II widział także wszystkich tych, którzy
akceptowali i propagowali antyrodzinne rozwiązania – od żyjących w
konkubinacie po promotorów homoseksualizmu.
Papież
nie był oczywiście w swej anty homoseksualnej nauce jakoś wyjątkowo
oryginalny. Wszystkie jego dokumenty odwołują się przecież do Pisma
Świętego i Tradycji Kościoła, choć należy zauważyć, iż powołują się
również na współczesne osiągnięcia nauk o człowieku. Papież krytykował
m.in. Parlament Europejski, który już za jego pontyfikatu wydawał
rezolucje skupiające się na promowaniu homoseksualizmu. „Parlament w
sposób nieuprawniony nadał walor prawny zachowaniom dewiacyjnym,
niezgodnym z zamysłem Bożym: wiemy, iż człowiek ulega słabościom, ale
Parlament w ten sposób poparł ludzkie słabości. Nie uznano faktu, iż
prawdziwym prawem człowieka jest zwycięstwo nad samym sobą, które
pozwala żyć w zgodzie z prawym sumieniem” – mówił papież.
Podczas
jednej z audiencji generalnych papież, poruszony widocznymi już wówczas
w krajach Zachodu dążeniami homolobby powiedział wyraźnie, iż „nie może
stanowić prawdziwej rodziny związek dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet, a
tym bardziej nie można przyznawać takim związkom prawa do adopcji
osieroconych dzieci”. Gdyby ktoś miał wątpliwości, jak odpowiedzieć na
często stawiane dziś pytanie, dlaczego nie wolno oddawać dzieci parom
homoseksualnym, Ojciec Święty stwierdził wprost: „Dzieciom tym wyrządza
się poważną krzywdę, ponieważ w takiej rodzinie zastępczej nie znajdują ojca i matki, ale dwóch ojców albo dwie matki”.
Jeszcze
kilka lat temu – zanim udało się przebudzić sumienia wielu Polaków –
sporo osób z tzw. środowisk postępowych oburzało się na sformułowanie
„promocja homoseksualizmu”. Używającym go zarzucano mówienie nieprawdy.
Jednak promowanie homoseksualizmu dostrzegał również Jan Paweł II. W
przemówieniu do Roty Rzymskiej z 1999 r. papież wyraźnie podkreślił, iż
„bezzasadne jest roszczenie, aby przyznać status małżeński także
związkom między osobami tej samej płci” mimo „intensywnych kampanii
propagandowych, mających na celu doprowadzenie do przyznania statusu
małżeństw” takim związkom.
Dostrzegając
ogromne zagrożenie dla rodziny ze strony współczesnego świata, Papież –
Polak rok 1994 ogłosił Rokiem Rodziny. Do katolickich rodzin wystosował
list zatytułowany Gratissimam Sane – Z wdzięcznością. Wyraźnie
pisał w nim, iż to „mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego
życia, skierowaną ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i
wychowania potomstwa”. Podkreślał, iż „tylko taki związek może być
uznany i potwierdzony społecznie jako małżeństwo”. Bardzo
stanowczo zapewnił przy tym, iż w żadnym razie „nie mogą być uznane
społecznie jako małżeństwo inne związki międzyludzkie, które tym
warunkom nie odpowiadają, choć dzisiaj istnieją takie tendencje, bardzo
groźne dla przyszłości ludzkiej rodziny i społeczeństw”.
List
ten jest wielką afirmacją rodziny w jej tradycyjnym, a więc normalnym
kształcie. Papież z Polski podkreślił, iż to rodzina jest dla Kościoła,
pośród wielu dróg „drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą”. Jan
Paweł II również i w tym liście jasno dał do zrozumienia, jakie jest
jego stanowisko względem wszelkich przejawów haniebnych prób zrównywania
rodziny z luźnymi związkami, lub co gorsza ze związkami osób tej samej
płci. Pierwszy rozdział listu zaczyna się od dobitnego cytatu z Pisma
Świętego: „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Czy w kontekście
obecnych rozważań o „homomałżeństwach” potrzeba więcej słów?
Lewicowe
środowiska – również te wewnątrz Kościoła – powołując się na
„nowoczesność” coraz częściej głoszą, iż w dwadzieścia lat po liście Gratissimam Sane „dojrzeliśmy
już do zmiany podejścia nauczania w kwestii homoseksualizmu”. Taką
perfidną strategię Jan Paweł II przewidział, czemu dał wyraz we
wspomnianym dokumencie. Napisał, iż „żadne społeczeństwo ludzkie nie
może ryzykować permisywizmu w sprawach tak podstawowych jak istota
małżeństwa i rodziny! Tego typu permisywizm moralny w swych
konsekwencjach musi szkodzić samemu społeczeństwu (…). Jest więc rzeczą
zrozumiałą, iż Kościół stoi na straży autentyczności ludzkich rodzin i
wzywa odnośne instytucje, zwłaszcza parlamenty i państwa, a także
organizacje międzynarodowe, ażeby nie ulegały pokusie pozornej
nowoczesności”.
Wszystkim,
którzy chcą pamiętać naszego wielkiego rodaka jedynie przez pryzmat
kremówek, ekumenicznych gestów, czy licznych pielgrzymek i spotkań z
ludźmi, pragnę przypomnieć o Janie Pawle II – papieżu walczącym.
Walczącym z niebezpieczeństwem antyrodzinnej nawałnicy. Niepamiętającym
tego aspektu pontyfikatu Ojca świętego dedykuję fragment jego Listu do
Rodzin: „Przemawiam mocą Jego prawdy do człowieka naszych czasów, aby
pojął, jak wielkim dobrem jest małżeństwo, rodzina i życie, jak wielkim
niebezpieczeństwem jest brak poszanowania dla tych rzeczywistości,
bagatelizowanie tych największych wartości, które składają się na życie
rodziny i stanowią o godności człowieka.”
[…] Do zadań, którym w tym roku trzeba poświęcić szczególną
uwagę zarówno w życiu kościelnym, jak i społecznym, należy umacnianie
więzi rodzinnych i obrona prawdziwej tożsamości rodziny. Dlatego List do
Rodzin, który zostanie ogłoszony w najbliższy wtorek, 22 lutego, jest
przede wszystkim zaproszeniem do modlitwy za rodziny i z rodzinami.
Podstępne ataki na rodzinę ze strony współczesnej kultury
hedonistycznej, która wbrew wszelkim deklaracjom o prawach człowieka
jest w gruncie rzeczy sprzeczna z jego prawdziwym dobrem, można
odeprzeć tylko modlitwą, postem i wzajemną miłością. Nie brak z
pewnością rodzin, które modlą się za siebie i za innych. W naszym
świecie, narażonym na tak liczne niebezpieczeństwa moralne, rozwija się
opatrznościowo apostolat rodzin.
Niestety, trzeba także odnotować, i to właśnie w Roku Rodziny,
inicjatywy, którym znaczna część środków przekazu nadaje wielki
rozgłos, a które są w istocie antyrodzinne. Stawiają one na pierwszym
planie to, co prowadzi do rozkładu rodzin i do klęski człowieka —
mężczyzny, kobiety czy dziecka. Polegają na nazywaniu dobrem tego, co w
rzeczywistości jest złem: pochopne rozstania, zdrady małżeńskie nie
tylko tolerowane, ale wręcz pochwalane, rozwody, wolna miłość — oto
zachowania, które ukazuje się często jako wzorce do naśladowania. Komu
służy ta propaganda? Co jest jej źródłem? «Każde dobre drzewo wydaje
dobre owoce — mówi Jezus — a złe drzewo wydaje złe owoce» (Mt 7, 17).
Tym źródłem jest więc złe drzewo, które ludzkość nosi w sobie, hodując
je kosztem wielkich nakładów finansowych i przy pomocy potężnych
środków przekazu.
W tym miejscu trzeba wspomnieć o głośnej i znanej rezolucji,
przyjętej niedawno przez Parlament Europejski. Nie ma ona na celu
jedynie obrony osób o skłonnościach homoseksualnych przed
niesprawiedliwą dyskryminacją. Z takim celem zgadza się także Kościół,
więcej — popiera taką postawę i sam ją przyjmuje, jako iż każdy człowiek
zasługuje na szacunek. Moralnie niedopuszczalne jest natomiast
nadawanie sankcji prawnej praktyce homoseksualnej. Wyrozumiałość wobec
tych, którzy grzeszą i nie są w stanie uwolnić się od tej skłonności,
nie jest przecież równoznaczna ze złagodzeniem wymagań normy moralnej
(por. Veritatis splendor, 95). Chrystus przebaczył kobiecie cudzołożnej,
ratując ją przed ukamienowaniem (por. J 8, 1-11), ale zarazem
powiedział jej: «Idź, a od tej chwili już nie grzesz!» (J 8, 11).
Mówię to z wielkim smutkiem, bo wszyscy żywimy wielki szacunek
dla Wspólnoty Europejskiej, dla Parlamentu Europejskiego; wiemy, jak
bardzo zasłużona jest to instytucja. Trzeba jednak powiedzieć, iż
rezolucja Parlamentu Europejskiego domaga się prawnego uznania nieładu
moralnego. Parlament w sposób nieuprawniony nadał walor prawny
zachowaniom dewiacyjnym, niezgodnym z zamysłem Bożym: wiemy, iż
człowiek ulega słabościom, ale Parlament w ten sposób poparł ludzkie
słabości.
Nie uznano faktu, iż prawdziwym prawem człowieka jest zwycięstwo
nad samym sobą, które pozwala żyć w zgodzie z prawym sumieniem. Bez
podstawowej świadomości norm moralnych życiu ludzkiemu i godności
człowieka grozi rozkład i zniszczenie. Zapominając o słowach Jezusa:
«prawda was wyzwoli» (J 8, 32), próbuje się ukazać mieszkańcom naszego
kontynentu zło moralne, dewiację, swoistą niewolę jako drogę
wyzwolenia, fałszując samą istotę rodziny.
Nie może stanowić prawdziwej rodziny związek dwóch mężczyzn lub
dwóch kobiet, a tym bardziej nie można przyznawać takim związkom prawa
do adopcji osieroconych dzieci. Dzieciom tym wyrządza się poważną
krzywdę, ponieważ w takiej «rodzinie zastępczej* nie znajdują ojca i
matki, ale «dwóch ojców» albo «dwie matki».
Ufamy, iż parlamenty państw europejskich zdobędą się na dystans w
stosunku do tej propozycji i w obchodzonym w tej chwili Roku Rodziny będą
chronić rodziny, z których składają się nasze społeczeństwa i narody o
pradawnych tradycjach, przed tym fundamentalnym zagrożeniem. Bez
wątpienia jednak stajemy tu wobec straszliwej pokusy. Pierwsza niedziela
Wielkiego Postu przypomina nam Chrystusa, który stanął twarzą w twarz z
odwiecznym Kusicielem człowieka i pokonał go: to zwycięstwo
zapowiadało triumf paschalny, który miał się dokonać przez krzyż i
zmartwychwstanie. Chrystus mówi nam — chrześcijanom i Europejczykom —
że ten rodzaj zła można zwyciężyć jedynie modlitwą i postem. Tak, nie
zdołamy pokonać tego zła, tej groźby w inny sposób. Jedyne instancje, do
jakich możemy się odwołać, to prawe, zdrowe sumienie i poczucie
odpowiedzialności narodów, które nie mogą dopuścić, by zniszczono
rodzinę, ponieważ od niej zależy przyszłość każdego z nas.
[…] Kościół raz jeszcze wsłuchuje się w wezwanie Chrystusa i
przyjmuje je tak, jak kiedyś Apostołowie. Przestańmy być ludźmi małej
wiary i stawajmy się ludźmi modlitwy i pokuty! «Jeśli się nie
nawrócicie, wszyscy (…) zginiecie» (Lk 13, 3) — mówi Chrystus. Słowa te
nie zostały wypowiedziane na darmo: wielokrotnie w przeszłości znalazły
potwierdzenie. Nie znamy dnia ani godziny (por. Mt 25, 13)! […] Tylko w
Nim jest zbawienie człowieka.