Szalona miłość

kjb24.pl 5 miesięcy temu
Zdjęcie: Szalona miłość


Warszawianka z Żoliborza, obdarzona niezwykłym uśmiechem, youtuberka, znana na całym świecie z ujmującego głoszenia orędzia o Miłosierdziu Bożym, siostra zakonna ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, założycielka kanału Blisko Rahamim. Siostra Gaudia Skass będzie naszym gościem przez kilka następnych numerów. Dziś rozmawiamy o tym, jak odnaleźć słowa, które pomogą dotrzeć do współczesnego człowieka z orędziem o Bożym Miłosierdziu.

Jaki jest Pan Bóg, w którego Siostra wierzy?

Bóg, w którego wierzę, jest miłością, która mnie zawsze zaskakuje, przerasta, zadziwia, inspiruje. Ciągle mnie też stwarza na nowo.

W swoich nagraniach i wpisach wielokrotnie mówi Siostra o miłości Bożej jako szalonej. Czy uważa Siostra, iż miłość to jakieś szaleństwo Pana Boga? Jak to rozumieć?

Bo to jest szaleństwo, iż Ktoś, kto ma wszystko, nagle wychodzi – mówiąc ludzkim językiem – ze swojej strefy komfortu, gdzie jest superszczęśliwy, i wychodzi nie ze znudzenia tym „superszczęściem”. Jestem w stanie sobie wyobrazić osobę tak znudzoną już tym „złotem”, którym się otacza, iż szuka „nowych, fascynujących doświadczeń”. Natomiast to wszystko, co Pan Bóg ma, jest wiecznie napełniającą się nowością szczęścia, która jest twórcza. I Ten Bóg wychodzi ze swojego szczęścia w nasze bagno, gdzie nie dość, iż się ubłoci, pobrudzi, utrudzi, to jeszcze porani… aż do śmierci. Porani nie tylko fizycznie, ale będzie miał Serce pocięte na tysiąc kawałków przez nasze odrzucenie Jego miłości… To jest dla mnie „szaleństwo” Pana Boga, iż On podejmuje taką akcję ratunkową człowieka, której nie musi w ogóle przeprowadzać. On z tego nie ma nic, wszystko jest dla nas. On podejmuje tylko trud i płaci wysoką cenę, byśmy otrzymali życie wieczne w euforii z Nim.

Jak wytłumaczyć współczesnemu człowiekowi słowa: „Bóg stał się człowiekiem”. Dzisiaj wielu ludzi znajduje duchowość poza instytucją Kościoła, szukają duchowości jako takiej. Dlaczego Bóg stał się człowiekiem, co z tego wynika? Dlaczego to jest tak ważne?

Dla mnie najważniejsze w tych słowach jest doświadczenie tego, jak bardzo On mnie kocha. Tego, iż On, będąc doskonałym i nieskończonym, wszedł w ograniczenie ludzkiego ciała, tak mizernego, tak małego, tak podatnego na cierpienie, wysiłek i wszystko, co jest przykre. Jezus w to wszedł, żeby być bliżej mnie, tak po prostu. Nikt nie zrobił dla mnie niczego tak wielkiego, jak Pan Bóg, który stał się człowiekiem, aby być bliżej mnie! Żebym mogła Go dotknąć, żebym mogła spojrzeć Mu w oczy I żebym uwierzyła w to, jak wielką godność ma bycie człowiekiem, skoro sam Bóg stał się człowiekiem.

A to przecież dopiero początek…

To jest tak wstrząsające odkrycie, iż choćby gdyby Pan Bóg zatrzymał w tym miejscu historię zbawienia, to już byłoby wystarczające, żeby zadziwiać się nad tym przez całą wieczność! A On idzie jeszcze dalej. Dlatego nie dziwię się temu, co Faustyna zapisała w „Dzienniczku”, iż nie wystarczy jej wieczności na godne wysławianie niezgłębionego miłosierdzia Boga i Jego litości nad nią (por. Dz. 1486) To, co już teraz wiem o Panu Bogu, o Jego wielkiej miłości do mnie, jest tak niesamowite, iż ja już nie mogę tego ogarnąć. A co będzie, gdy zrozumiem więcej i odkryję więcej po drugiej stronie życia?!… Z pewnością całą wieczność będę się na nowo zachwycać i zdumiewać, i dziękować, dziękować, dziękować!

Pan Jezus mówi do s. Faustyny, jak czytamy: „Mów o Moim miłosierdziu”. Dla wielu osób słowo „miłosierdzie” to jednak pojęcie czysto teologiczne. Co to znaczy „mówić o miłosierdziu”? Jak interpretować to przesłanie Pana Jezusa?

Są dwie drogi. Pierwsza – Jezus jest wcielonym Miłosierdziem, czyli Miłosierdzie to jest też Jego imię – po prostu mówmy o Jezusie. I druga: mów o czynach Pana Boga. Miłosierdzie to miłość Pana Boga w czynach, w konkretach. Ludzie bardzo lubią konkrety i więc rzeczywiście takie mówienie teoretyczne, teologiczne jest nie do uniesienia dla większości z nich, nie dotyka ich serc. Serc dotykają konkretne historie i to mogą być historie z Pisma Świętego, z „Dzienniczka” siostry Faustyny albo mogą z własnego życia. Najlepiej, gdy na każdą prawdę, w którą wierzę, mam potwierdzenie z własnego życia. o ile ja mówię o miłosierdziu Bożym, to powiem o moim konkretnym doświadczeniu miłosierdzia Bożego. I potem z tego można budować jakąś ogólną prawdę, teologiczną też.

Jak Siostra rozumie to, iż Pan Jezus mówi do s. Faustyny: „Rozważaj Moją mękę, aby głębiej poznać Moją miłość”. Jak to może nam pomóc? Niektórzy mówią: „Rozważam mękę, ale to do mnie nie przemawia. Co więcej mogę zrobić, żeby uwierzyć w bezwarunkową miłość Pana Boga?”.

Myślę, iż jest to kwestia łaski. My z naszej strony możemy chcieć i czynić to, co Pan Jezus polecił. Mówi: „Rozważaj” – będę rozważać. Ale zawsze z taką świadomością, iż to łaska Boga, Jego decyzja, czy ja dziś coś głębiej poczuję, zrozumiem, czy głębiej uwierzę… Ja pragnę, proszę, pokornie idę na modlitwę i z ufnością otwieram Pismo Święte, żeby rozważać, odmawiam Koronkę lub o 15.00 zatrzymuję się, żeby zgłębiać miłosierdzie Jezusa w chwili Jego śmierci. Ja robię co mogę, a reszta jest kwestią łaski. Mocno wierzę, iż w każdej szczerej modlitwie serca (nieważne, krótkiej czy długiej) przybliżam się do tego, by Pana Boga, Jego miłosierdzie, poznawać bardziej. Ale to Pan Bóg daje nam głębsze zrozumienie miłosierdzia, nie zawsze my to odczuwamy i nie zawsze jesteśmy tego do końca świadomi. Dopiero po pewnym czasie może przyjść doświadczenie, w którym zobaczysz, iż przeszedłeś jakąś drogę, iż jesteś już innym człowiekiem, iż twoje rozumienie jest głębsze. Innymi słowy – po czasie często widać, jak łaska działała w nas w ukryciu.

A więc trzeba mieć nie tylko pragnienie, ale też wytrwałość?

Cały czas muszę karmić swoje pragnienie poznawania Boga. Karmić czasem poświęconym na modlitwę, medytację Słowa Bożego, czytanie mistyków jak s. Faustyna… Robię to wytrwale, nie zniechęcam się, pomimo iż nie widzę efektów. Może być tak, iż przez długi czas, a choćby do końca, nie będę widzieć efektów. Np. św. Matka Teresa żyła w zupełnej ciemności przez wiele lat, a przecież wchodziła w coraz głębsze zrozumienie tajemnicy Jego miłosierdzia i sama była coraz bardziej przemieniana w miłosierdzie, ale nie widziała tego. Może więc dla naszej pokory Pan Bóg zasłania przed naszymi oczami owoce działania Jego łaski, ale pozwala, by inni je widzieli?

Jak rozumieć słowa Jezusa: „Jeśli śmierć was nie przekona o Mojej miłości, to co mam zrobić?”

To wyraz Bożej niemocy. To niesamowite, iż wszechmogący Bóg jest w jakimś sensie „niemocny”. Ogranicza swoją wszechmoc do wszechmocy miłości. Jest na tyle wszechmocny, na ile miłość pozwala. A miłość nie pozwala przekroczyć pewnych granic, bo to byłoby już zadanie gwałtu drugiemu człowiekowi – wejście bez zaproszenia w tę przestrzeń, gdzie tylko człowiek sam może powiedzieć: „wejdź”. Bóg, pomimo iż kocha nas do szaleństwa, do śmierci na krzyżu, jednak nie może nas zmusić, abyśmy przyjęli i odwzajemnili tę miłość.

Jak Siostra uważa – gdy Pan Jezus mówi: „Jeżeli nie wierzycie Moim słowom, wierzcie Moim ranom” – do czego nas wzywa? Jak to rozumieć?

Zawsze było dla nas wiadome, iż Bóg jest miłością, natomiast chodzi o to, żebyśmy tego doświadczyli w konkretnych czynach. Największym czynem Bożej miłości jest to, iż Bóg umarł za nas. I to jest niesamowite, iż tak w ogóle możemy powiedzieć – „Bóg umiera”. Ten, nad którym śmierć nie ma mocy. On jest bez grzechu, śmierć nie może Go dotknąć, a jednocześnie On wchodzi w tę kruchą, ludzka naturę, przyjmuje ją w pełni. Jest w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem, więc możemy powiedzieć te niezwykłe słowa, iż Bóg, Ten wszechmogący, odwieczny Bóg umiera i to z rąk ludzkich! On to robi dla nas, żeby spłacić nasz dług, i to jeszcze z nawiązką! To najmocniejszy wyraz tego, jak bardzo nas kocha.

Św. Siostra Faustyna pisze: „Pragnę przechodzić świat cały i mówić duszom o wielkim miłosierdziu Boga; kapłani, dopomóżcie mi w tym, używajcie najsilniejszych wyrazów o Jego miłosierdziu, bo wszystko jest bardzo słabym wyrazem, jakim jest miłosiernym” (Dz 491). Jakich najsilniejszych wyrazów można użyć, żeby przekonać świat o miłosierdziu Boga? Proszę podać takie wyrazy.

Jesteś trupem – ożyjesz. To parafraza fragmentu z „Dzienniczka”, gdzie Jezus mówi, iż choćby po ludzku nie było nadziei wskrzeszenia, choćby człowiek był jak trup, to Miłosierdzie Boże wskrzesza dusze w całej pełni (por. Dzienniczek, 1448). Myślę, iż ten obraz śmierci jest najlepszym obrazem, bo śmierć jest zawsze definitywnym końcem życia tutaj, na ziemi. Według niektórych jest to już jest całkowity koniec wszystkiego; nie wierzą oni w życie po śmierci, dlatego żyją w nieustannym strachu przed śmiercią.

Natomiast, co ciekawe, kiedy Jezus w Piśmie Świętym mówi o śmierci, ma na myśli grzech. To jest prawdziwa śmierć! To stopniowe umieranie duchowe, która może doprowadzić do wyboru wieczności bez Boga, w niesamowitej samotności, bo piekło to jest taka totalna, okrutna samotność. Natomiast, kiedy Jezus mówi o śmierci fizycznej (śmierci ciała), nazywa to snem. Wręcz się z Niego śmieją gdy idzie wskrzeszać córkę Jaira. Ale Jezus mówi: ona tylko śpi. I to jest rozumienie, które my powinniśmy mieć: śmierć fizyczna jest tylko snem.

To jedno zdanie, ale poproszę o dalsze przykłady. Spotykam człowieka – i co, jako kapłan, mogę mu powiedzieć, jakie najmocniejsze słowa?

Każdy człowiek jest innym wszechświatem, więc do każdego co innego trafi. Jest jednak coś, co wszyscy mamy wspólnego – każdy najpierw potrzebuje doświadczyć, iż ksiądz, czy ktokolwiek do niego się zwraca, iż go w ogóle widzi, iż patrzy na niego jako na człowieka wartościowego, iż ma dla niego czas, iż jest skupiony w chwili rozmowy na nim. Każdy potrzebuje poczuć się ważnym dla drugiego. jeżeli będzie zapewnione to fundamentalne doświadczenie, poczucie, iż ten kapłan, czy inny rozmówca, chce mojego dobra, to wówczas najprostsze słowa o miłosierdziu Boga mogą dotknąć serca z wielką mocą.

A jakich słów Siostra używa, głosząc z ambony prawdę o miłosierdziu Bożym?

Za każdym razem wychodzi to z interakcji z ludźmi. Zawsze staram się trochę tych ludzi poznać przed głoszeniem. Zupełnie inaczej wówczas mi się do nich mówi. Bóg naprawdę daje światło, jak się odnieść do tej konkretnej grupy, jakie słowa trafią właśnie do nich, co oni potrzebują usłyszeć…

Z s. Gaudią Skass ISMM

propagatorką miłosierdzia Bożego

rozmawiał

ks. Piotr Prusakiewicz

Ciąg dalszy rozmowy z s. Gaudią w kolejnych numerach. Rozmawiać będziemy m.in. o tajemnicach św. Faustyny i roli św. Michała Archanioła w jej życiu i orędziu Miłosierdzia Bożego. Konferencje głoszone przez s. Gaudię można odnaleźć na kanale YouTube „Blisko Rahamim” oraz na fanpage’u na Facebooku o tej samej nazwie.

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” 1/2024

Któż jak Bóg – 1/2024
Idź do oryginalnego materiału