Do odnowy Kościoła niezbędne jest, żebym ja się nawrócił. Ale w dzisiejszym polikryzysie to nie wystarcza. Wiszą nad nami także kwestie systemowe.
Edytorial do wydania tygodnika „Więź co Tydzień” z 10 kwietnia 2025:
Patrzyłem niedawno na zdjęcia z ważnej konferencji kościelnej odbywającej się w krakowskim Centrum Formacji Duchowej (wspomina o niej Magdalena Jóźwik w swym artykule „Dom, w którym się rozmawia. Czego księża i biskupi chcą od siebie nawzajem”). Przykuł moją uwagę fakt, iż w auli Nowe Jeruzalem salwatoriańskiego ośrodka paneliści rozmawiali o duchowości, siedząc pod wielką mozaiką Marko Rupnika.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Miałem wrażenie, iż (wątpliwej urody) dzieło słoweńskiego artysty wisi nad dyskutantami jak miecz Damoklesa, przypominając, iż podejście do odnowy Kościoła od strony nawrócenia osobistego, choć absolutnie fundamentalne, jest niewystarczające. Rzecz jasna, do odnowy tej wspólnoty niezbędne jest, żebym ja (czyli każdy z nas) się nawrócił. Ale w dzisiejszym polikryzysie to nie wystarcza.
Nawet jeżeli uczestnicy konferencji znajdą rozwiązania omawianych dylematów na poziomie relacji w Kościele czy tworzenia nowych struktur służących ewangelizacji, to i tak istnieją kwestie systemowe, które nad nimi dosłownie wiszą. Kwestie te, choć niezależne od uczestników debaty (bo decyzje zapadają w Watykanie), w dużym stopniu rzutują na wiarygodność ich działań i wypowiedzi.
Piszę o tym, zachęcając Państwa do lektury kolejnego numeru naszego tygodnika cyfrowego „Więź co Tydzień”, w którym przypominamy sprawę Marko Rupnika, wskazując na nowe sygnały świadczące, iż coś wreszcie drgnęło (pisze o nich Monika Białkowska).
Owszem, wiele już miejsca poświęciliśmy byłemu jezuicie i sposobom (nie)radzenia sobie z zarzutami wobec niego przez instytucje watykańskie. Ale to nie jest obsesja czy fiksacja na jednej sprawie. To nie jest niewykonalne purytańskie dążenie do Kościoła całkowicie wolnego od grzechu. To jest (wykonalne, jak widać w innych krajach) zmaganie o Kościół bardziej przejrzysty.
Taki Kościół umie albo gwałtownie zdecydować, iż należy usunąć mozaiki Rupnika albo uczciwie zapowiedzieć, iż potrzebuje czasu w rozeznanie – po czym rzeczywiście rozeznaje, decyduje i ogłasza postanowienie. A w Polsce instytucje kościelne, które zamawiały dzieła słoweńskiego artysty, przez cały czas chowają głowy w piasek i próbują przeczekiwać, bez jakichkolwiek informacji, czy dla nich ten problem jest w ogóle problemem. A system dalej nad nami wisi…
Przeczytaj także: Mateusz Środoń, Dzieło jako ślad duchowości autora. Na marginesie sprawy Marko Rupnika