
Julianna z Norwich – Duchowy Przewodnik i Przyjaciel
Elizabeth Ruth Obbard OCD
Pięćdziesiąt lat temu pojechałam do Norfolk, aby wstąpić do Klasztoru Karmelitanek, położonego niedaleko miasta Norwich w Anglii. To był mój pierwszy pobyt w Anglii Wschodniej, w tej części kraju, która jest płaska, z szerokim nieboskłonem i niezwykłymi widokami. W powietrzu czułam smak wolności. Wstępowałam na drogę życia modlitwy, które kładzie nacisk na samotność, zgodnie z wczesną tradycją Zakonu Karmelitańskiego, który zawdzięcza swe początki małej grupie pustelników z Góry Karmel w Ziemi Świętej, w czasach wypraw krzyżowych. Życie modlitwy przeplata się tu z bliskim rodzinnym stylem życia zaproponowanym przez św. Teresę z Avila dla kobiet Karmelu, założonym niedługo po wstąpieniu do Zakonu w Hiszpanii w XVI wieku.
Dni w Karmelu płyną w rytmie modlitwy, samotności, pracy i obecności we wspólnocie. Na początku wszystko wydawało się idealne. Znalazłam to, czego szukałam. Ale samotność gwałtownie uświadamia nam nasze wewnętrzne ubóstwo, naszą niezdolność do radzenia sobie z samotnością, a pamięć zalewa nas tym, jak nasza przeszłość nas zraniła, a ludzie zawiedli. Wtedy zdajemy sobie sprawę, iż my również skrzywdziliśmy innych. Jesteśmy grzesznikami potrzebującymi odkupienia. I właśnie w tym czasie odkryłam Juliannę z Norwich, kobietę ze Wschodniej Anglii żyjącą jako pustelnica w XIV wieku i jej książkę pt. „Objawienia Bożej miłości”. Julianna, podobnie jak Teresa z Lisieux, postrzega Boga, objawionego w męce Jezusa, jako Boga miłosierdzia i miłości, który może wyprowadzić dobro choćby z naszych wad i grzechów. Nie musimy być doskonali. Zamiast tego jesteśmy wezwani do zaufania i oddania się Bogu takimi, jakimi jesteśmy, docierając do tych, którzy również mają historię pełną trudności i cierpienia – tych, z którymi żyjemy i tych, z którymi mamy kontakt jako zakonnice: ubogich, poszukujących i cierpiących, takich jak ci, którzy podeszliby do okna na świat Julianny i którzy mogą przyjść do rozmównicy Karmelu, szukając zrozumienia, pocieszenia i nadziei.
Julianna nie była karmelitanką, ale pustelnicą, z trzema oknami w swojej celi: jednym na kościół, gdzie mogła śledzić liturgię, jednym na świat, aby mogła rozmawiać z tymi, którzy szukali jej rady, i jednym, które łączyło ją z codziennym życiem poprzez osobę dbającą o jej fizyczne potrzeby, takie jak jedzenie i czyste ubrania.
Są to okna, które znajdują się w życiu każdej osoby poszukującej zjednoczenia z Bogiem i zaczęłam je postrzegać jako powiązane z trzema ranami, o które prosiła Julianna jako młoda kobieta – rany prawdziwej skruchy (żalu za grzechy), naturalnego współczucia (wkraczania w życie innych nie z osądem, ale z życzliwością i zrozumieniem, które znamy jako w życiu współcierpiący) oraz rany żarliwej tęsknoty za Bogiem, która musi być podtrzymywana w życiu przez codzienną modlitwę z okresami znudzenia i trudności. Rany te nie dotyczą tylko karmelitów czy pustelników juliańskich, ale wszystkich. Każdy człowiek jest w pewnym sensie „samotnikiem”, a kiedy zaczęłam pisać o tych sprawach, odkryłam, iż inni również znaleźli w Juliannie kogoś, kto może być przewodnikiem i przyjacielem.
Podobnie jak inni, ja również byłam w duchowej podróży. Musiałam nadać sens mojemu życiu, które przeżywałam jako karmelitanka. Ale było to życie, które dzieliłam z wieloma osobami. Jak mówi Richard Rohr: „W twoim życiu nie chodzi o CIEBIE, chodzi o ŻYCIE”.
Rany Julianny są darami, które Bóg zawsze pragnie nam dać, pod warunkiem, iż jesteśmy gotowi je przyjąć. Poprzez swoje rany skruchy, współczucia i tęsknoty, Julianna stała się ekspertem w dziedzinie naszego zranionego człowieczeństwa, naszych potrzeb, naszych problemów i naszego pragnienia, by kochać i być kochanym takimi, jakimi jesteśmy.
Julianna przekształca nasze rany w rany żywego upodobnienia się do Chrystusa, ponieważ tylko wtedy, gdy jesteśmy w pewnym sensie zranieni, Bóg i inni mogą uzyskać dostęp do naszej najgłębszej jaźni. Możemy porzucić naszą obronę, jeżeli jesteśmy akceptowani i kochani w naszych niedoskonałościach. Po raz pierwszy doświadczyłam tego, gdy moja mistrzyni nowicjatu w Karmelu pozwoliła mi od czasu do czasu źle się zachowywać i nie poprawiała mnie od razu, tak iż bariery mojej rzekomej „doskonałości” wznosiły się jak zwykle. Bycie akceptowanym w naszych niedoskonałościach i porażkach prowadzi nas do akceptacji samych siebie, a ostatecznie także innych. A w małej, zamkniętej społeczności jest to niezbędne. Musimy być akceptowani, aby odnaleźć naszą wolność.
Samoświadomość i wiedza o Bogu są ze sobą powiązane, a ja doświadczyłam w bardzo realny sposób zarówno błogosławieństwa, jak i podatności na zranienie. Wciąż się z tym zmagam. Ale dzięki mądrości i przewodnictwu Julianny znalazłam nadzieję i uzdrowienie w tej podróży – i ostatecznie radość.
tłumaczenie: s. Anna Musiał RSCJ

Elizabeth Ruth Obbard OCD
jest zakonnicą i autorką tekstów duchowych w klasztorze karmelitanek w Quidenham w Anglii. Jej pierwsza książka, opublikowana prawie 30 lat temu, dotyczyła Julianny z Norwich. Od tamtego czasu s. Elizabeth napisała wiele innych książek, badając duchowe pisma świętych i na nowo przedstawiając je w bardziej przystępny sposób dla współczesnych czytelników. Załączała także własne ilustracje, które często dodają odrobinę humoru lub ciepła do mądrych słów.
