Święta Ziemia: Gruzja – Chewsuretia i Tuszetia

filipini.eu 4 tygodni temu

Chewsuretia i Tuszetia – ucieczka od rozpędzonego świata – notatki z podróży

góry – przemieszczamy się na wysokości 2000m npm – 3000m npm w paśmie Kaukazu Wysokiego na pograniczu Gruzji z Dagestanem i Czeczenią; przestrzeń zapiera dech w piersiach, człowiek jest mrówką wobec potęgi natury;

drogi – wykute w skale, szutrowe, poprzecinane wodospadami i strumieniami górskimi, przejezdne tylko kilka miesięcy w roku; napęd na cztery koła obowiązkowy + spore umiejętności + doświadczenie;

lęk wysokości niewskazany

skansen – mieszkamy w stuletnim domu z kamiennymi podłogami, w którym zgromadzono historyczne przedmioty codziennego użytku, w miejscowości Górne Omalo (2050m npm), nad nami już tylko wieże i niebo…

wieże – kamienne budowle obronne, sytuowane na szczytach wzgórz niczym pradawni strażnicy bronią dostępu do tych nieskażonych terenów;

osady – zadziwiają zarówno średniowieczne twierdze z kamiennymi domami-wieżami (niektóre mają do 6 pięter) – Mutso, Szatili (Chewsuretia), Darlo, Dano, Keselo (Tuszetia)… jak i zaklęte w czasie wioski ukryte na końcu świata – Szenako, Diklo, Girevi, Parsma, Bochorna;

fototapeta – okno w jadalni naszego domu, otwarte na otaczające pasma górskie, każdego dnia zachwyca widokami, raczymy się nimi zanim dotrą do nas zapachy kuchenne

smaki – chinkali, chaczapuri, sery, cuda z bakłażana… wino… czacza… tutaj słowa w żadnej mierze nie oddadzą bogactwa smaków;

gaumardżos – gruzińskie toasty wznoszone przez tamadę w czasie biesiadowania, dowcipne i wzruszające, mające formę przypowieści z morałem godne najwyższej jakości trunków

życie – warunki do życia trudne, zimą śnieg odcina ten rejon Gruzji od reszty świata, tylko w jednej osadzie zostaje człowiek, a dostęp do niego w sytuacji awaryjnej tylko drogą powietrzną;

ludzie – życzliwi, pracowici, bogobojni, honorowi i bardzo gościnni (właścicielka na dwa dni przed naszym wyjazdem chciała zmieniać pościel chociaż za pralkę służyła balia z wodą i tarka);

przyroda – niewyobrażalne bogactwo roślinności, łąki niczym kobierce tkane różnokolorowym kwieciem, nigdy jeszcze nie widziałam tylu gwiazd, można by w nie patrzeć całą noc;

czas – płynie swoim rytmem wyznaczonym przez zmieniające się pory roku;

kawa – przygotowywana każdego dnia przez naszego gruzińskiego przewodnika i kierowcę Samuela (w małym tygielku na kuchence turystycznej) nadawała smak każdej wyprawie;

Paweł – pomysłodawca, organizator, nasz przewodnik i sprawca całego zamieszania
Dzięki Niemu „Wschód (wciąż) is good”.

Małgorzata Szostek-Pochroń

www.wschodisgood.pl
Idź do oryginalnego materiału