- Boże Narodzenie to jest życie nadzieją, iż zwyciężą miłość, pokój, nie będzie wojen i nastanie sprawiedliwość boża. I chrześcijanie wiedzą, iż ten pokój mogą znaleźć tylko przez zjednoczenie z Bogiem — wyjaśnia nam duchowny
- Jeśli wiemy, iż ktoś ma problem z alkoholem, to spróbujmy w te święta nie częstować go. Niektórzy właśnie tak zaczynają pić, bo myślą sobie, iż chcą w ten sposób zbudować wspólnotę. Alkohol niczemu dobremu nie służy i jeżeli chcemy komuś pomóc, to bardziej starajmy się go kochać, niż polewać mu alkohol — radzi nasz rozmówca
- Faktycznie, często chyba jest tak, iż stawiamy ten dodatkowy talerz z nadzieją, iż jednak nikt nie przyjdzie. Zdaję sobie sprawę z tego, iż nie wszyscy chcą otwierać swój dom dla obcych. Według mnie to przede wszystkim wynika z lęku — odpowiada kapłan i wyjaśnia, jak z tym lękiem można sobie poradzić
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Ksiądz Radek Rakowski wyjaśnia w rozmowie z Onetem, jak katolicy powinni dobrze przygotować się do Świąt Bożego Narodzenia. Duchowny zwraca uwagę na to, iż najważniejsze jest to, iż czekamy na powtórne przyjście Pana Jezusa.
— My, katolicy, przede wszystkim uświadamiamy sobie, iż przez celebrowanie, czyli świętowanie Bożego Narodzenia, tak naprawdę trochę nie świętujemy Bożego Narodzenia. Nie celebrujemy czegoś, co się wydarzyło kiedyś, bo nie jesteśmy skansenem, ani muzeum, tylko podczas świąt Bożego Narodzenia niejako czekamy na powtórne przyjście Pana Jezusa, czyli czekamy na koniec świata — mówi nam proboszcz na poznańskim osiedlu Łacina.
Katolicy chcą, by zaistniał nowy świat, stworzony wedle boskiego zamysłu.
— wyjaśnia nam ks. Radek.
Msza święta na rozpoczęcie roku
Ksiądz tłumaczy, dlaczego pomagamy potrzebującym. „Zakładamy, iż w każdym człowieku przychodzi do nas Bóg”
Ksiądz tłumaczy też, czy nasze serca powinny być otwarte na Pana Boga, czy na drugiego bliźniego.
— Akcje charytatywne na pewno są ważne. To pewien sposób komunikacji ze światem, ale nasza religia jest na tyle niezwykła i inna od wszystkich, iż nam nie chodzi tylko o to, żeby być dobrym człowiekiem i żeby kochać siebie wzajemnie. W naszej religii chodzi o to, iż Bóg przyszedł na świat i zamieszkał wśród nas, iż stał się człowiekiem — odpowiada.
— Wszechpotężny Bóg, który mieszka w niebie, zszedł, żeby dzielić nasz los. I teraz kiedy człowiek uświadamia sobie, iż ten Bóg mieszkał wśród nas i nie miał grzechu, to właśnie on pokazał najlepszą stronę człowieczeństwa. Niestety, ale kiedy on był wśród nas, to my go ukrzyżowaliśmy, czyli go nie rozpoznaliśmy. Dlatego chrześcijanie kochają każdego człowieka, bo nie chcą się znowu pomylić. I na wszelki wypadek zakładamy, iż w każdym człowieku przychodzi do nas Bóg — precyzuje proboszcz.
Czy uczestniczenie we mszy w święta to obowiązek? Ksiądz odpowiada
Pytamy duchownego również o to, czy uczestniczenie w kościelnych uroczystościach to warunek, który powinien spełnić każdy katolik.
— To nie jest warunek, ponieważ w naszej religii nie ma warunków, Chrystus daje nam całkowitą wolność. Kiedy przychodzimy do spowiedzi świętej, to nie przychodzimy po to, żeby się kajać przed Bogiem, bo Bóg tego nie chce. My choćby nie przychodzimy do spowiedzi po to, żeby się poprawić, tylko po to, żeby odkryć, iż mimo moich grzechów i błędów Bóg mnie przez cały czas kocha, iż nigdy mnie nie odrzucił. Wtedy człowiek zaczyna kochać samego siebie — wyjaśnia nasz rozmówca.
Poznański ksiądz tłumaczy także na łamach Onetu, jaki jest cel spowiedzi świętej.
— Ten cel to miłość do samego siebie. Kiedy człowiek zaczyna kochać samego siebie, zaczyna kochać innych. Dlatego w swoim nauczaniu Jezus mówi: kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Każda modlitwa, spowiedź ma właśnie prowadzić do tego, żeby człowiek uwierzył, iż Bóg chciał, żebym się urodził. Bóg daje mi powołanie, pewną misję, wsparcie, miłość po to, żebym przeżył to życie jak najlepiej — słyszymy.
Jednak nieuczestniczenie we mszy świętej w Kościele katolickim to grzech. Ksiądz Rakowski wyjaśnia, iż uczestniczenie w pasterce zwalnia nas z obowiązku wzięcia udziału we mszy 25 grudnia.
— słyszymy.
Wigilia/ zdj. ilustracyjne
Świąteczne spotkanie, które zaskoczyło księdza. „To był przygnębiający moment”
Duchowny dzieli się także z nami prywatną opowieścią o tym, jak jedno świąteczne spotkanie go zaskoczyło i zmieniło jego perspektywę.
— Bardzo dużo alkoholików pije właśnie w święta, dlatego, iż dobija ich samotność. Wiedzą, iż nie są w stanie sprostać tym wszystkim oczekiwaniom związanym ze świętami. Pamiętam taką sytuację, iż niepijący alkoholik z naszej parafii, który nie pił cały rok, w święta się bardzo mocno napił i przyszedł do mnie, by mi powiedzieć, jak jest w życiu samotny, jak mu jest ciężko. To był taki przygnębiający moment — opowiada nam ks. Rakowski.
— jeżeli wiemy, iż ktoś ma problem z alkoholem, to spróbujmy w te święta nie częstować go. Niektórzy właśnie tak zaczynają pić, bo myślą sobie, iż chcą w ten sposób zbudować wspólnotę. Alkohol niczemu dobremu nie służy i jeżeli chcemy komuś pomóc, to bardziej starajmy się go kochać, niż polewać mu alkohol — radzi duchowny.
Proboszcz z poznańskiego osiedla zwraca też naszą uwagę na to, jak dużo jedzenia ze świątecznych stołów trafia do śmietnika.
— 40 proc. żywności wyrzucane jest do śmietnika. Nasz dobrobyt powoduje, iż jemy bardzo dobrze. Kiedyś świętowanie polegało głównie na tym, iż ludzie przez cały rok jedli skromnie, więc dwa razy do roku, w święta, mogli najeść się porządnie. My dzisiaj przez cały rok jemy najlepsze potrawy, więc to świętowanie nie polega na tym, by się najadać. A przynajmniej nie powinno na tym polegać — uważa.
— Pamiętajmy, iż chrześcijaństwo proponuje piątkowy post każdego tygodnia. W ten sposób możemy się przyczynić do ulepszenia naszej planety, ograniczenia zjawiska ocieplenia klimatu, jeżeli byśmy jednego dnia w tygodniu w ogóle nie jedli mięsa. Uważam, iż powinniśmy coraz więcej pracować nad tym, by zatrzymać to szaleństwo konsumpcji — mówi nam duchowny.
Tradycyjny świąteczny polski stół, zdj. ilustracyjne
„W chrześcijaństwie chodzi o to, by zauważyć tego, komu chcemy pomagać”
Ksiądz zwraca uwagę na to, iż Polska stoi dziś bardzo wysoko w rankingu najlepszych państw do życia.
— Na pewno żyjemy w coraz większym dobrobycie. Uważam, iż nie warto kupować dużo jedzenia, a później zakładać, iż najwyżej oddamy je ubogim. Na moim osiedlu, w poznańskiej Łacinie, trudno znaleźć ubogich, którzy by z tego skorzystali. Często to po prostu ułuda, iż to jedzenie się nie zmarnuje, tylko do kogoś trafi — mówi.
Duchowny wyjaśnia, jak najlepiej pomagać tym, którzy tego potrzebują.
— Dużo lepiej jest zauważyć potrzebujących, którzy są blisko nas, w naszym otoczeniu i im pomagać. Na przykład zaprosić ich do siebie na wigilię albo po prostu pomóc komuś w opiece nad dzieckiem, w robieniu zakupów, czy odśnieżaniu samochodu. W chrześcijaństwie chodzi też o to, by zauważyć tego, komu chcemy pomagać — przypomina ks. Radek.
W rozmowie z Onetem opowiada nam także, jak on i jego rodzina spędzają święta. Kapłan zdradza, iż na Wigilii w jego domu co roku są wyjątkowi goście.
— Ja mieszkam i żyję sam, bo jestem księdzem, więc na święta jadę zawsze do moich rodziców, którzy mieszkają 19 km ode mnie. Muszę powiedzieć, iż moi rodzice są niesamowici, bo zawsze pytają, kogo przywiozę na święta. I to jest tak, iż każdego roku albo zabieram kogoś starszego z parafii, albo kogoś z Afryki, albo kogoś samotnego, kto przyjechał do naszego kraju np. z Indii. Moi rodzice nauczyli mnie tego, by mieć otwarte serce, za co bardzo im dziękuję — mówi.
— wyjaśnia nam.
— Widzę w ludziach taki lęk, iż możemy stracić to wszystko, na co pracowaliśmy przez ostatnie 30 lat, ten dobrobyt, to bezpieczeństwo dla swoich dzieci. Myślę, iż politycy, czy księża, bo to my jesteśmy odpowiedzialni za społeczeństwo, jesteśmy jego liderami, nie możemy ludzi mówić lub zmuszać ich do tego, iż mają się zmienić i otworzyć na innych. Powinniśmy raczej dawać poczucie bezpieczeństwa i tłumaczyć ludziom, iż inni nie oznacza obcy — dodaje.
Prezenty pod choinką, zdj. ilustracyjne
„Prawdziwym celem świąt nie jest przygotowanie potraw, posprzątanie domu i zrobienie dekoracji”
Na koniec pytamy duchownego, czy sam okres przygotowania do świąt, robienia zakupów, zajmowania się sprawami materialnymi, nie przysłania nam tego, co najważniejsze, czyli duchowego przeżycia tych dni.
— To jest trochę tak, iż bez aspektu duchowego wszystko nas męczy i wydaje się bezsensowne. Prawdziwym celem świąt nie jest przygotowanie potraw, posprzątanie domu i zrobienie dekoracji. Uważam, iż w ogóle powinniśmy się trochę opanować z tymi prezentami — nie ma wątpliwości ks. Radek.
— radzi.
Poznański kapłan nie ma też wątpliwości, iż uda się zakopać podziały, które są między nami i iż idee Solidarności ciągle są w nas żywe.
— Na pewno politycy dziś się zagnieździli na swoich gniazdach i póki elity się nie obudzą, to będzie szło wszystko w złym kierunku. Ja ostatecznie wierzę, iż mądrość wyjdzie od ludzi. Że te podziały między nami uda się kiedyś zakopać i iż nasz naród ciągle żyje jeszcze ideami Solidarności, która zmieniła nasz kraj. adekwatnie to, co zrobiliśmy dla uciekających Ukraińców, pokazało, iż ta wielka solidarność ciągle w nas tkwi — mówi nam ks. Rakowski.
— Oczywiście powinniśmy także naśladować Chrystusa, który nie tylko mówił, iż trzeba umierać i się poświęcać, ale sam umarł na krzyżu i jako przywódca, nasz Bóg, który zamieszkał wśród nas — dodaje.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: szymon.piegza@redakcjaonet.pl
Czytaj inne artykuły tego autora tutaj.