
ROZDZIAŁ XV.
Ostatnie dni życia na tym łez padole. 1786-1787.
Źródło: Życie Św. Alfonsa Maryi Liguorego. O. Bernard Łubieński. Kraków 1911 (fragmenty)
Dnia 27 września 1786 r. Alfons rozpoczął 91 rok życia. Uroczyście obchodzono ten dzień w Pagani. Ludek pobożny napełnił kościółek klasztorny Św. Michała. Sumę odprawiono dziękczynną, na podziękowanie Panu Bogu, iż Świętego przez tyle lat przy życiu zachował. Po sumie O. Villani, na czele całego zgromadzenia, przybył do celi Świętego Biskupa, aby mu powinszować. Alfons podziękował, mówiąc z pokorą: „Nie zasłużyłem na tyle względów, wszystko Miłosierdziu Bożemu przypisuję. Dziękuję wszystkim za ich wielką miłość i proszę Boga, aby im wynagrodził”.
Święty przewidywał, iż to po raz ostatni urodziny swe na ziemi obchodzi, bo gdy 13 września odwiedził go Karmelita, O. Józef Imparato, przy pożegnaniu powiedział do niego: „O. Józefie, za rok już mnie nie będzie na tym świecie. Módl się za mnie do Pana Boga i polecaj mnie Matce Boskiej Bolesnej”.
Śmierć mu stała wciąż w pamięci, bo też Pan Bóg zabierał z tego świata jedną po drugiej, drogie mu osoby. niedługo po śmierci O. de Meo nadeszła wiadomość ze Św. Agaty, iż regens seminarium, O. Caputo, Dominikanin, którego Święty bardzo kochał, śmiertelnie zachorował.
W kilka dni później, 8 października, około godziny 4-ej po południu, Alfons powiedział braciszkowi: „O. Caputo umiera”. Brat na to odparł: „Chory jest, niech się ks. Biskup za niego modli”. — „Nie, wierzaj mi, umiera” — odpowiedział Święty. Niebawem dowiedziano się, iż o tej samej godzinie O. Caputo Bogu ducha oddał.
Dnia 10 listopada umarł w Pagani prawie stuletni O. Garzilli. Alfons wzbudził akt poddania się Woli Bożej, odmówił „De profundis” i rzekł: „Ja też należę do kategorii takich młodzieniaszków, jak on”.
Tak się działo i z Alfonsem. Zaledwie umarł, już za jego przyczyną cuda się działy. Świat cynicznie mówi, iż cudów nie ma i być nie może, ale swym cynizmem i niedowiarstwem cudów nie skasuje i pewnikiem pozostanie, iż co u ludzi jest niepodobnym, podobnym jest u Boga.
Według zeznań, złożonych podczas procesu beatyfikacyjnego i świadectw zebranych przez O. Tannoję, przeszło pięćdziesiąt osób, opuszczonych przez lekarzy i po większej części bardzo już bliskich śmierci, odzyskało zdrowie, dzięki dotknięciu się relikwii Świętego Fundatora. Powszechnie powtarzano słowa wypowiedziane przez Józia Fusco: „Alfons jest w Niebie! Święty jest w Niebie!”
Każdy chciał mieć jakąkolwiek po nim relikwię lub pamiątkę. Miasto Św. Agaty było niepocieszonym, iż nie mogło posiadać śmiertelnych szczątków swego Świętego Biskupa. O. Villani, pragnąc pocieszyć mieszkańców tego miasta, darował kapitule Św. Agaty mitrę pozostałą po zmarłym Pasterzu.
Niebawem rozpowszechniły się też wszędzie obrazki Świętego, kupcy neapolitańscy sprzedawali je setkami tysięcy. Gdy kardynał Boncompagni ofiarował taki obrazek Piusowi VI, Ojciec Święty obrazek ten przyjął, ucałował i z wielką czcią dotknął nim swego czoła, mówiąc: „Wielki to Święty, nie wątpię, iż już jest w radościach niebieskich”.
Wpół roku po śmierci Alfonsa, nalegania duchowieństwa, magnatów i ludu skłoniły Ojców Villani i de Paola do przedsięwzięcia rozmaitych kroków, niezbędnych do rozpoczęcia w Rzymie sprawy beatyfikacji. Postulatorem sprawy mianowano O. Cardone. Niebawem, bo już 5 kwietnia 1788 roku rozpoczął się w Pagani proces biskupi informacyjny co do życia Alfonsa — i trwał aż do marca roku następnego. Zbadano 36 świadków, którzy najlepiej znali Świętego Biskupa. We Św. Agacie podobnyż proces rozpoczął się we wrześniu 1788 r. i trwał przez rok cały. Zbadano 51 świadków, między nimi kilku biskupów, którzy podczas pobytu Alfonsa we Św. Agacie, utrzymywali z nim stosunki. Akta tych dwóch procesów przesłano do Rzymu, do Świętej Kongregacji Obrzędów.
Według dekretu Urbana VIII. dopiero w dziesięć lat po złożeniu tych świadectw Kongregacja przystępuje do wprowadzenia procesu apostolskiego. Jednakże Pius VI., ulegając prośbom króla Ferdynanda IV., wielu kardynałów, arcybiskupów, biskupów, kapituł, udzielił łaskawie dyspensy od obowiązkowego dziesięciolecia i pozwolił proces apostolski rozpocząć, mimo, iż pisma Sługi Bożego nie były jeszcze przejrzane, co zawsze poprzedza rozpoczęcie procesu.
Jak się tego można było spodziewać, adwokat, defensor fidei zwany, wysunął na pierwszy plan kwestię, czy godzi się przystępować do sprawy beatyfikacji Alfonsa Liguoriego, który został zganiony za przyjęcie regulaminu, a choćby przez Stolicę Świętą ukarany za to wykluczeniem z Zakonu. Dnia 2 grudnia 1795 r. zebrała się wyznaczona do zbadania tej sprawy komisja. Obrońca sprawy, ks. Kajetan Amici, świetnie wykazał całą niewinność Alfonsa, udowodnił, iż Święty Starzec został wprowadzony w błąd przez O. Majone i iż sam do końca życia nie przestawał opłakiwać zmian w Regule poczynionych i iż ani on sam, ani jego podwładni nie wyrzekli się bynajmniej swej pierwotnej Reguły. Wykazał, iż właśnie w tej sprawie w szczególniejszy sposób objawiła się świętość Alfonsa: w jego zupełnym poddaniu się Stolicy Świętej i nadludzkiej cierpliwości, z jaką niósł straszliwy krzyż — wykluczenie z własnego Zakonu.
Tak przekonywującą była odprawa, dana przez ks. Amici, iż komisja uznała zupełną niewinność biskupa Liguoriego, a 29 kwietnia 1796 r. Pius VI. nakazał, aby już o tym zarzucie więcej nie wspominano.
Skoro tak Papież zadecydował, nic już nie stało na przeszkodzie do rozpoczęcia procesu apostolskiego. Dnia 4 maja 1796 r. Ojciec Święty podpisał dekret, pozwalający na rozpoczęcie tego procesu. Z tą chwilą Sługa Boży otrzymał tytuł Venerabilis, Czcigodny.
Nasz Święty przepowiedział, iż dopiero po jego śmierci Zgromadzenie znów się połączy w jedną całość. Spełniło się to proroctwo. — Rozpoczynające się już ruchy rewolucyjne osłabiły nieco regalistyczne dążności Ferdynanda IV. W r. 1790 O. Blasucci otrzymał dekret królewski, pozwalający Redemptorystom w Sycylii trzymać się Reguły, potwierdzonej przez Benedykta XIV. Dnia 9 października 1790 r. król pozwolił tenże dekret zastosować do wszystkich domów neapolitańskich. Tak więc, czego przez całe życie Alfons dla Zgromadzenia u tronu króla nie mógł wybłagać, w trzy lata po śmierci, w Niebie, u Króla królów otrzymał.
Teraz już nic nie stało na przeszkodzie unii papieskich domów z neapolitańskimi. OO. de Paola i Villani ogłosili indykcję na kapitułę generalną, na której miało się dzieło unii dokonać, miano też na niej wybrać Rektora Majora dla całego Zgromadzenia. Kapituła miała się rozpocząć dnia 15 maja 1792 r. w Ciorani. ale Pan Bóg inaczej pokierował. Nie doczekał się O. Villani tej radosnej chwili, bo 11 kwietnia 1792 r. świątobliwą śmiercią święte swe życie zakończył. Kapitułę odłożono. Po jego śmierci wikariuszem generalnym domów neapolitańskich został O. Jan Mazzini, ale i on 3 grudnia tegoż roku przeniósł się do wieczności. Tak, iż w pięć lat po swojej śmierci Alfons miał tych dwóch swoich najdawniejszych towarzyszy przy swym boku, w Niebie. Pan Bóg zatrzymał ich jeszcze przez te pięć lat na ziemi, żeby byli świadkami przy procesie biskupim w Nocerze.
Z wyraźnego rozkazu Papieża dnia 1 marca 1793 r. kapituła zebrała się w Pagani. Czterdziestu czterech jej członków reprezentowało wszystkie klasztory zarówno w państwie kościelnym, jak i w królestwie neapolitańskim. O. de Paola zrzekł się swej godności prezydenta. Dnia 14 kwietnia, przy trzecim głosowaniu, trzydziestu głosami wybrano na Rektora Majora całego Zgromadzenia O. Piotra Blasucciego, którego Św. Alfons tak wysoko cenił. Tak więc spełniła się przepowiednia Świętego — zjednoczenie nastąpiło.
Nowy Rektor Major niezwłocznie począł się krzątać około zagojenia ran, o jakie kilkoletnie rozdwojenie obserwę zakonną przyprawiło. On miał teraz kierować łodzią Zgromadzenia wśród ciężkich chwil, jakie właśnie następowały.
Nastały ciężkie chwile dla Europy. Rewolucja, która się w r. 1792 rozszalała we Francji, przeszła jak orkan przez całą Europę i tyle gruzów pozostawiła z najpiękniejszych dzieł Świętych Pańskich w krajach katolickich. Zgromadzenie jednak Najświętszego Odkupiciela ocalało według przepowiedni swego Świętego Fundatora. W r. 1847 znaleziono w archiwum domu w Ciorani jego pismo, które tak opiewa: „Nie wątpcie, iż Zgromadzenie aż do końca świata się utrzyma, albowiem nie moim jest dziełem, ale Dziełem Boskim. Dopóki będę przy życiu, Zgromadzenie ledwie żyć będzie w przyćmieniu i upokorzeniu, ale po mojej śmierci rozpostrze swe skrzydła, szczególniej w krajach północnych”. — To pismo Św. Alfonsa jest też podpisane przez jego spowiednika.
Jak przepowiedział Święty, tak się też stało. — W chwili, gdy O. Blasucci obejmował rządy Zgromadzenia, liczyło ono już stu osiemdziesięciu Ojców i kleryków, będących w siedemnastu klasztorach, z tych siedem było w neapolitańskim (O. Villani przyjął trzy nowe fundacje w Kalabrii: Catanzaro, Tropea i Stilo), siedem w Stanach papieskich, dwa w Sycylii (w Girgenti i Sciacca) i jeden w Królestwie Polskim, we Warszawie.
Wiemy, iż w r. 1786 dwaj słowianie: Redemptoryści OO. Klemens Hofbauer i Tadeusz Hübl wyruszyli z Rzymu na północ, aby w Wiedniu założyć klasztor swego Zgromadzenia. ale w Wiedniu podówczas Józef II. nie myślał o zakładaniu nowych klasztorów, ale o kasowaniu dawnych. To też niedługo Klemens napisał list do O. de Paola o niemożebności pracowania w Wiedniu. O. de Paola w porozumieniu z propagandą polecił mu i jego towarzyszowi, by się udali do Stralzundu, na szwedzkie Pomorze. Gdy stanęli w Warszawie, przez którą droga im wypadała, przedstawili się nuncjuszowi, ten polecił im zatrzymać się w stolicy Polski. Skoro O. de Paola pozwolił im pozostać w Warszawie, osiedlili się przy kościółku Św. Bennona. W r. 1793 król Stanisław August i Sejm uznali Redemptorystów za korporację zakonną polską.
Św. Alfons czuwał nad tym pierwszym swym domem zakonnym poza Alpami. Razu pewnego Klemens rozmawiał ze swoim towarzyszem o wielkich trudnościach, jakie musieli w Warszawie zwyciężyć, aby należycie wypełnić swe posłannictwo, gdy nagle jakaś tajemnicza ręka kilkakrotnie głośno zapukała w stół, przy którym siedzieli. Ochłonąwszy nieco ze zdumienia, Klemens rzekł do O. Hübla: „Zapisz dokładnie ten dzień i godzinę, kiedy ten dziwny znak był nam dany, snać coś nadzwyczajnego się stało”. — Niebawem dowiedzieli się, iż w onym dniu, o tejże godzinie Święty ich Patryarcha, Alfons Liguori, przeniósł się do wieczności. Tym tajemniczym znakiem zdawał się mówić do nich: „Nie bójcie się; jesteście moimi dziećmi, ja zaś idę do Nieba, aby się modlić za was”.
W Polsce właśnie rozpoczęły się ziszczać słowa Świętego Fundatora, iż „Zgromadzenie rozpostrze swe skrzydła w krajach północnych”. U Św. Bennona w Warszawie, a później jeszcze w Lutkówce i Radzyminie, synowie Św. Alfonsa blisko przez ćwierć wieku gorliwie pracowali, aż ich drakoński dekret Napoleona skazał na wygnanie w 1808 r.
Tenże Napoleon na dziesięć lat przedtem, w r. 1798, niemniej się dał we znaki Redemptorystom w neapolitańskim, a szczególniej będącym w Stanach papieskich. Francuzi, zająwszy Rzym i uprowadziwszy w niewolę Piusa VI., zabrali kościółek Św. Juliana, należący do Redemptorystów. Wypędzono ich z klasztorów w Gubbio i Spello. Nie dość na tym. Francuzi wpadli do Frosinone i spalili zakonne archiwa. Na domiar nieszczęścia Ferdynand IV., podejrzewając O. Blasucciego o sprzyjanie nieprzyjaciołom, rozkazał go uwięzić, — półtora roku przebył w więzieniu, uwolniono go dopiero w listopadzie 1799 r. W Neapolu rozpoczęła się straszna wojna domowa, król i królowa schronili się na Sycylię.
Dopiero w styczniu 1800 r. Ferdynand IV. odzyskał spustoszone swe państwo. W kilka miesięcy później nowo obrany Papież Pius VII. przybył do Wiecznego Miasta. Redemptoryści objęli swoje dawne klasztory z wyjątkiem Św. Juliana, w Rzymie.
O. Blasucci skorzystał ze spokojniejszych czasów, aby sprawę beatyfikacji Świętego Fundatora dalej prowadzić. Klemens w Warszawie, wiedząc, jak wielkie taka sprawa pociąga za sobą wydatki, zbierał składki w Polsce i do Rzymu je posyłał. Polacy nie szczędzili na ten cel swego grosza, tym więcej, iż już znali niektóre dzieła Świętego Biskupa na język polski przetłumaczone. Znano też i jego Teologię. Książę Michał Poniatowski, gorliwy biskup płocki, późniejszy prymas, w jednym ze swych licznych listów pasterskich, polecił kapłanom swej diecezji Teologię moralną i inne dzieła Świętego Doktora.
© salveregina.pl 2024