Suchy Poniedziałek. Susza nie bierze się znikąd

3 tygodni temu
Zdjęcie: Helikopter


Wciąż wydaje się nam, iż nie dzieje się nic poważnego. Dopóki woda płynie w kranach, nikt nie będzie się przejmował suszą.

To miał być kolejny Lany Poniedziałek. Niestety wciąż brakowało wody, a kojarzone z rozlewiskami biebrzańskie mokradła po raz kolejny zapłonęły. Trwa susza hydrologiczna, ale decydenci zdają się tego nie zauważać. Najwięcej pracy mają w tej chwili strażacy.

Kilka tygodni temu przygotowałem post, w którym wypisałem moje ulubione miejsca nad Biebrzą i Narwią, do których co roku jeżdżę wiosną w poszukiwaniu ptaków. Rok 2025 okazała się zabójczy dla tych miejsc. Zamiast wody pod butami chrzęściły tylko suche rośliny. Napisałem wówczas, iż już od kilku dobrych tygodni susza powinna być głównym tematem na paskach informacyjnych, którymi tak ochoczo posługują się największe portale, jeżeli tylko zdarzy się klęska w postaci pandemii czy inflacyjnych zawirowań. Paska o suszy wciąż jednak nie ma.

Dopóki woda jest w twoim kranie

To w pewnym sensie manifestacja tego, jak Polska postrzega narastający problem wywołanej kryzysem klimatycznym suszy, za którą kroczy zagrożenia dla bioróżnorodności. Wciąż wydaje się nam, iż nie dzieje się nic poważnego. Dopóki woda płynie w kranach i jest w przydomowych studniach, nikt nie będzie tym się przejmował – i na razie prawie nikt się nie przejmuje.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

W lutym i marcu widziałem kolejne rowy melioracyjne świeżo po przejściu koparek, utrzymywane po to, aby jak najszybciej pozbyć się wody. Nie robi się wiele w sprawie jej zatrzymywania, poprzez zasypywanie tychże rowów. Poza parkami narodowymi, częścią nadleśnictw i paroma organizacjami pozarządowymi, kilka dzieje się w zakresie adaptacji do zmian, które dzieją się na naszych oczach. Wygrywa myślenie, iż potem i tak przyjdzie deszcz. I iż to nas nie dotyczy.

Co więcej, jak już dojdzie to pożaru, to wtedy wspomniane media podniosą lament. Na miejsce klęski pojadą politycy. Podziękują strażakom i służbom, które walczą z żywiołem. Powiedzą, iż jest susza i tak już jest, iż coś płonie. choćby zapowiedzą wysokie i dotkliwe kary, jeżeli uda się złapać sprawców podpalenia. Ale w tym wszystkim zapominają o jednym: susza nie bierze się znikąd. Odpowiada za nią człowiek i to, co robi w rzecznych dolinach. A robił i wciąż robi wiele złego. Melioracje, prace utrzymaniowe na rzekach, wreszcie: rolnictwo coraz bardziej intensywne i wielkoobszarowe, niszczą pozbawione wody mokradła. Można odnieść wrażenie, iż jesteśmy wodnym krezusami. Nie jesteśmy.

Kiedy napisałem reportaż z pogrążonych w suszy dolin Biebrzy i Narwi, jeden z prominentnych profili, który na sztandarach ma wypisaną tę pierwszą z rzek, stwierdził, iż nie ma co przesadzać i robić hałasu. Jest tylko bardzo sucho. Nie ma co robić z tego afery. Dziś jesteśmy kilka pożarów dalej, w tym po jednym, który z trudem jest gaszony w środkowym basenie Biebrzy. Czy rzeczywiście jest tylko sucho? Mam zamiar bezczelnie w to wątpić.

Moje przekonanie nie wynika z wieloletnich badań. Jest sumą tego, co od dobrych paru lat słyszę od osób zajmujących się ochroną mokradeł i tego, co widzę na własne oczy. Rozerwany cykl corocznych rozlewisk, wysychania latem i nabierania wody od późnej jesieni oraz śnieżnej zimy – wszystko to będzie jeszcze bardziej eskalowało kryzys, w którym się znajdujemy.

Co z tym kryzysem robią resorty odpowiedzialne za rolnictwo, za infrastrukturę (bo to w tym drugim ministerstwie jest nadzór nad rzekami)? Zdają się robić wiele, żeby jeszcze bardziej pogorszyć i tak trudną sytuację. W grze jest podtrzymanie poparcia wśród potencjalnych wyborców oraz utrzymanie systemu drenowania rzecznych dolin. Opór budzą wszelkie propozycje dotyczące oddania przyrodzie części polskiego terytorium, czy też te, które miałyby pomóc chronić torfowiska.

Liczy się doraźny interes. Poważnej dyskusji nie ma. Nie sądzę, iż politycy nie wiedzą o tym, co nas czeka w kontekście wody. Unikają tematu, bo jest wygodniej. A to jest temat równie istotny jak budowa pierwszej elektrowni atomowej w Polsce. Naiwnością byłoby twierdzenie, iż energetyka odnawialna jest jedynie słusznym remedium na problemy z energią. Przy czym o atomówce wciąż się mówi, bo w grze są duże pieniądze, które ktoś może zarobić na jej budowie. W przypadku mokradeł i ich ochrony ten czynnik już nie działa…

Przeraźliwie słonecznie

W Lany Poniedziałek było słonecznie. Ciepło i sucho. Przeraźliwie sucho, chociaż wychodzące listki na drzewach, ta świeża wiosenna zieleń, gwarantowały poczucie chwilowego komfortu. Do czasu. Kiedy leżałem tak sobie na słońcu, na skraju lasu, ciszę przerwał policyjny helikopter, który wracał z akcji gaśniczej nad Biebrzą. Dzień wcześniej dostałem alert na mój telefon, bo święta spędzałem w tej okolicy.

Odruchowo chwyciłem za telefon, żeby sprawdzić kilka prognoz pogody jednocześnie. Podobno ma padać, ale niewiele. Zresztą dziś wiara w to, co zapowiada się w tego typu serwisach, jest już mocno nadwątlona, bo sprawdzalność tego prognozowania okazuje się słaba. Nic też nie zastąpi śniegu, który powinien w czasie zimy spaść i potem, topniejąc, oddawać bezcenną wodę.

Kojarzone z rozlewiskami biebrzańskie mokradła po raz kolejny zapłonęły. Trwa susza hydrologiczna, ale decydenci zdają się tego nie zauważać

Paweł Średziński

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Pomyślałem sobie, iż tego lata, już w lipcu, brzozy, które posadziłem kilkanaście lat temu, mogą stracić liście. Nie będzie też jesienią tylu grzybów, chociaż nie jestem ich zapalonym zbieraczem. I będzie chrzęścić pod stopami przesuszona ściółka, a pył zasygnalizuje każdy poruszający się szutrowymi drogami pojazd.

Z okazji tych minionych już świąt życzyłbym sobie i innym deszczu. Takiego, który może nie odwróci negatywnego trendu przesuszania, ale jednak zatrzyma klęskę. Musiałby tylko padać codziennie.

Póki co wystawiłem ptakom pojemniki z wodą. Przylatują regularnie. Kilka gatunków sikor, drozdy, zięby, trznadle, sójki i inne. Cała ptasia ferajna zbiera się nad tym niewielkim korytkiem z wodą i kamieniami, na których może sobie przysiąść, napić się i wziąć kąpiel.

Tylko jedna knieć zakwitła

Klika dni temu pojechałem znów nad Narew. Całe stado żurawi stało daleko pod olsem. Powietrze drgało od ciepłych promienie słońca. Rozlewiska przypominały rozległy step. Knieć błotna, wciśnięta w jeden wilgotny zakamarek, otworzyła swoje kwiaty. A przecież jeszcze rok temu brodziło się tutaj często po kolana w wodzie, a tam, gdzie bardziej płytko, w połowie kwietnia było aż żółto. Niestety dziś tak nie jest.

Wiem, iż trudniej zachwycać się wiosną, kiedy rozumie się wagę problemu, z jakim się zmagamy. Premier przyjechał nad Biebrzę. Przekaz był jasny: jest susza, to jest sucho, dziękujemy służbom za ich wysiłek. Tu oczywiście należy chylić czoła przed tymi, którzy w trudzie gaszą pożar. Podejrzewam, iż też chcieliby, żeby Lany Poniedziałek był mokry, a nie suchy.

Nikt z obecnych polityków nie powiedział, a przynajmniej nic o tym nie słyszałem, iż Polska przystąpi do programu renaturyzacji rzek, iż odda rzekom, również tym małym, doliny, iż nie będzie chronić doliny rzeki przed wodą tam, gdzie nikt nie mieszka, a jeszcze parędziesiąt lat temu było mokro – do czasów melioracji. Nic. Ani słowa. Podobnie w wielu medialnych przekazach. Skupiamy się na samej akcji gaśniczej, a nie jej zapobieganiu.

A może decydenci wolą nie pamiętać, iż to bobrom zawdzięczamy zatrzymywanie wody, iż to w rozlewiskach, których nie ma, tarły się ryby, iż ta woda, która stała poza korytem rzeki i bagna były jak nerki, wchłaniające zanieczyszczenia. Pełniły rolę klimatyzatorów. Chroniły przed skwarem i ogniem.

Woda to życie. Woda jest tym, co najważniejsze. O tym wciąż wiele osób nie pamiętało, choćby w ten Suchy Poniedziałek.

Przeczytaj również: Więcej klimatyzatorów to za mało. Jak ocieplenie zmieni naszą codzienność?

Idź do oryginalnego materiału