W Lubiążu, około 50 km od Wrocławia, stoi jeden z najbardziej niezwykłych kompleksów klasztornych w Europie. Rozciąga się na ogromnej przestrzeni, a jego kształt od razu zdradza ambicje dawnych fundatorów. To tu w XII wieku osiedlili się cystersi, tworząc ośrodek, który przez stulecia wpływał na rozwój regionu. Po wojnach i burzliwych dziejach budowla stopniowo odzyskuje dawny blask, stając się miejscem przyciągającym miłośników historii, sztuki i architektury.
REKLAMA
Zobacz wideo "Sanatorium Miłości" z bliska! Oto najpiękniej położone uzdrowisko w Polsce
Jaka jest historia Klasztoru w Lubiążu? Zabytkowa budowla ma już 862 lata
Opactwo cystersów w Lubiążu ufundował w 1163 roku książę Bolesław Wysoki, sprowadzając tu zakonników z Pforty w Turyngii. To oni przez kolejne stulecia nadawali ton miejscu, które gwałtownie stało się jednym z najważniejszych ośrodków religijnych i gospodarczych Śląska. Kompleks kształtował się przez wieki, a dzisiejszy wygląd zawdzięcza wielkiej przebudowie z przełomu XVII i XVIII stulecia.
Liczby oddają skalę przedsięwzięcia: kilkaset pomieszczeń, blisko sześćset okien, dach o powierzchni 2,5 hektara i fasada długości ponad dwustu metrów. To nie była zwykła architektura użytkowa, ale manifest broniący prestiżu wiary. Wnętrza zdobili najwybitniejsi artyści działający w regionie, z Michaelem Willmannem, "śląskim Rembrandtem", na czele. Jego dzieła, obok polichromii innych mistrzów, stworzyły najbardziej imponującą barokową narrację na tych terenach.
Monument wyrósł na miejscu dawnych zabudowań i gotyckiego kościoła. Z czasem dołączano kolejne skrzydła, pałac opata, refektarze i zaplecze. Kompleks funkcjonował jak miasto w mieście, łączył modlitwę, naukę, produkcję i gościnność. Dzieje rozkwitu co jakiś czas przerywały wojny, kontrybucje i sekularyzacje. W XIX wieku klasztor zmienił przeznaczenie, a po II wojnie światowej przez dekady pozostawał bez gospodarza. Zniszczenia i utrata wyposażenia przerwały ciągłość historii, ale legenda przetrwała. Gdy w latach 90. i 2000. zaczęli tu zaglądać konserwatorzy, filmowcy i turyści, Lubiąż znów rozświetlił zabytkową mapę Polski.
Dziś zachwyca nie tylko wyjątkową fasadą. Wrażenie robi też Sala Książęca, w której iluzjonistyczne freski unoszą wzrok ku sklepieniom, oraz dziedzińce, gdzie cisza zdaje się być częścią architektury. To miejsce, w którym ogrom i detal działają wspólnie, a każdy krok odkrywa nową warstwę historii.
Legendy ukryte w murach. Król popu zachwycił się opactwem cystersów
Wśród okolicznych mieszkańców krążą historie o skarbach, wojennych tajemnicach i korytarzach zasypanych w pośpiechu. Mówi się, iż w czasach II wojny światowej mogła tu działać produkcja na potrzeby zbrojeniowe, a choćby eksperymenty z prototypami. Do tego dochodzą opowieści o kryptach, w których spoczywali fundatorzy i władcy, oraz o dramatycznych losach cennego wyposażenia przenoszonego pomiędzy kościołami i muzeami. Nad wszystkim unosi się też nuta popkultury. W latach 90. kompleks odwiedził Michael Jackson, który według przekazów miał choćby plany związane z zakupem kompleksu.
Dziś opactwo szeroko otwiera swoje podwoje dla gości. Przełomowym momentem była wymiana gigantycznego dachu, a konserwacja reprezentacyjnych sal pozwoliła udostępnić je turystom. Zwiedzanie odbywa się sezonowo, o pełnych godzinach i zawsze z przewodnikiem. Można zajrzeć do Jadalni Opata, Sali Książęcej, letniego refektarza oraz dawnego kościoła. W wybrane weekendy organizowane są specjalne wejścia prowadzące w miejsca zwykle niedostępne: na strychy, do podziemi czy za kulisy monumentalnych wnętrz. Warto skorzystać z wycieczek, by jeszcze mocniej poczuć minioną potęgę cystersów. Byłeś/aś kiedyś w Opactwie Cystersów w Lubiążu? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.