Kościół katolicki od lat walczy z licznymi skandalami i kontrowersjami. Wierni coraz częściej tracą zaufanie do duchownych, którzy powinni być dla nich przewodnikami moralnymi. Niezależnie od kraju czy diecezji, regularnie ujawniane są przypadki nadużyć, hipokryzji i nieetycznych zachowań. Wiele z tych spraw trafia do mediów, wywołując falę oburzenia i pytania o stan współczesnego duchowieństwa.
Wierni chcieliby ufać swoim kapłanom, liczyć na ich wsparcie i autentyczne życie zgodne z naukami Kościoła. Niestety, rzeczywistość coraz częściej okazuje się inna. Skandale związane z duchownymi przestają być szokujące, ale wciąż budzą ogromne emocje. Tym razem ksiądz ze Śląska został przyłapany w aplikacji randkowej.
Profil na portalu randkowym. Jak wierni odkryli sekret proboszcza?
Parafianie z Łubowic nie mogli uwierzyć, gdy znaleźli profil swojego proboszcza na popularnym portalu randkowym. Choć nie zamieścił on zdjęcia twarzy, gwałtownie zaczęli podejrzewać, iż to może być on. Decydującym dowodem okazały się fotografie, które ewidentnie przedstawiały wnętrze plebanii oraz dobrze im znany teren przy kościele.
"Na początku nie byliśmy pewni, ale zdjęcia budziły coraz więcej podejrzeń" – relacjonował w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" jeden z parafian. "Kiedy przyjrzeliśmy się uważniej, nie mieliśmy już wątpliwości. To było miejsce, które wszyscy dobrze znamy" – dodał inny mieszkaniec Łubowic.
Wierni po burzliwych dyskusjach zdecydowali się poinformować o sprawie kurię. Według doniesień "Dziennika Zachodniego", parafianie poza aktywnym profilem randkowym księdza, mieli znaleźć także roznegliżowane zdjęcia duchownego oraz liczne nagrania z jego udziałem.
Sprawa trafiła do sądu diecezjalnego
Początkowo proboszcz wszystkiemu zaprzeczał. Jak informuje "Dziennik Zachodni" podczas jednej z niedzielnych mszy oświadczył, iż oskarżenia to "głupi żart" i próba uderzenia w jego dobre imię. Jednak w kolejnym tygodniu podczas kazania przyznał, iż profil należał do niego. Duchowny poprosił swoich wiernych o wybaczenie i modlitwę.
Po przyznaniu się księdza do winy kuria natychmiast podjęła decyzję o jego zawieszeniu. Proboszcz złożył pisemną rezygnację, a jego przyszłość jest teraz w rękach sądu diecezjalnego.
"Biskup zlecił wyjaśnienie sprawy sądowi diecezji opolskiej. Od wyników tego postępowania będą zależeć dalsze kroki" – poinformował w komunikacie ks. Joachim Kobienia, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Opolu.
Rzecznik wskazał w rozmowie z Interią, iż nie było żadnych skarg na zachowanie proboszcza, a parafianie byli zadowoleni z jego posługi.
Obecnie duchowny przebywa w jednym z domów diecezjalnych i nie pełni żadnych funkcji kapłańskich. Jak poinformował ks. Joachim Kobienia proboszcz nie wróci do parafii w Łubowicach, ponieważ stracił zaufanie wiernych. Kuria zapowiada, iż na jego miejsce zostanie wyznaczony nowy kapłan.
Były już proboszcz parafii w Łubowicach posługiwał w niej od blisko ośmiu lat. Został mianowany na to stanowisko latem 2017 roku. Wcześniej przez trzy lata był proboszczem innej parafii pod Raciborzem. Na księdza został wyświęcony dokładnie 25 lat temu, w 2000 roku.