Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: ”Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Jezus mu odpowiedział: ”Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”. On rzekł: ”Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. Jezus rzekł do niego: ”Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”. ale on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: ”A kto jest moim bliźnim?”. Jezus, nawiązując do tego, rzekł: ”Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, ale jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeżeli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”. On odpowiedział: ”Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: ”Idź, i ty czyń podobnie”.
W Muzeum Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej, znajduje się Pismo Święte, które należało do Błogosławionej Rodziny Ulmów. Są w nim osobiste notatki, dopiski oraz to, co zdumiewa najbardziej: podkreślona czerwonym pisakiem przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie. Obok tytułu widnieje dopisek „tak”.
Można pójść na skróty i bardzo krytycznie ocenić zachowanie kapłana i lewity z dzisiejszej Ewangelii. Siedząc sobie wygodnie wśród wierzących, praktykujących katolików zgromadzonych na niedzielnej Eucharystii, możemy w duchu zapytać, jak ci dwaj mogli tak postąpić? To tylko pokazuje, iż zapominamy, ile razy nas lęk sparaliżował przed działaniem. Kto z nas widząc kogoś zatrzymujacego nas na drodze nie pomyślał: zatrzymać się, czy jechać dalej? Dziś też usprawiedliwiamy nasze sumienie, oglądając lub słuchając różne przerażające rzeczy.
Samarytanin, był odważny. Jak słyszeliśmy, miejsce w którym spotkał tego nieszczęśnika było bezludne. Niewykluczone, iż wziął pod uwagę taką możliwość, iż gdzieś za skałą czyhali zbójcy. Józef Ulma też brał pod uwagę taką możliwość, iż to co robi, jest bardzo ryzykowne. A jednak uznał, iż nie można zostawić tych biednych ludzi na pastwę losu.
Błogosławieni z Markowej, pokazują nam coś wyjątkowego. Postawę miłosierdzia. Nie tylko coś dać osobie potrzbującej i niech sobie idzie. Tu było coś o wiele więcej: być z ludźmi potrzebującymi. To nie na zasadzie, jak to zrobić, żeby gwałtownie pozbyć się potrzebujących, ale jak rzeczywiście im pomóc. Być z nimi. Jakie dziś to ważne w czasach paradoksalnie ogromnej samotnosci w „globalnej wiosce”. Czasem być, znaczy więcej niż coś dać.
A zatem, gdy będziemy się usprawiedliwiali brakiem pieniędzy, czy innymi wymówkami pamiętajmy, iż jest kapitał, którego nie da się przeliczyć na złotówki. Możemy go użyć. On nic nie kosztuje, no chyba iż trochę czasu i niekiedy odwagi, by z kimś pobyć, by komuś potowarzyszyć.