Co jest twoją największą słabością? Co chcesz ukryć przed
światem, żeby się nikt nie dowiedział?
Za duży nos, za niski wzrost, twój prawdziwy kolor
włosów, a może jakaś umiejętność, której nie masz? Jesteś młody, stary,
niepełnosprawny? Jesz mięso albo nie jesz? Jesteś kobietą albo mężczyzną? A
może chodzi o coś jeszcze innego?
A po co to ukrywać? Właśnie wyeksponuj to i zrób z tego
swój największy atut. Z tej swojej wady, której się tak bardzo wstydzisz. Śmiej
się sam z siebie, zanim ktokolwiek to zrobi i w ten sposób wytrącasz
potencjalnym osobom, które chcą cię wyśmiać, ich argumenty. No bo jak się mogą
śmiać z czegoś, z czego ty się już wcześniej śmiałeś?
A takim ukrywaniem swoich wad nie poprawiasz swojej
sytuacji. Budujesz tylko coraz większe stereotypy, utwierdzasz ludzi w błędnym
przekonaniu o samym sobie. Bo czy nie pozwalasz się szufladkować i wrzucać się
z innymi ludźmi do jednego worka?
Zacznij więc walczyć przy pomocy swojej słabości. Jezus
przecież powiedział: „Wystarczy ci mojej mocy. Moc bowiem w słabości się
doskonali”. Ja Mu wierzę w 100%, a ty?
Ewelina
Szot