Kodeks Prawa Kanonicznego wskazuje, iż "wierni mają obowiązek zaradzić potrzebom Kościoła, aby posiadał środki konieczne do sprawowania kultu". Nie podaje jednak konkretnych wzorów lub przeliczników, nie ma też odgórnie narzuconej kwoty. Ludzie więc muszą radzić sobie sami i ofiarować pieniądze w zgodzie z własnym sumieniem... lub ogólnymi trendami.
W 2014 roku CBOS przeprowadził sondaż, z którego wynikało, iż wierni średnio dawali na tacę 23,15 zł. Na miesiąc. Zakładając, iż to suma z czterech niedzielnych mszy, to wychodziło na to, iż ponad dekadę temu na tacę średnio rzucano niecałe 6 zł (5,79 zł).
Ile wierni dają na tacę? Wygląda na to, iż średnio od 10 do 20 zł
Przez dekadę sporo się zmieniło, zarówno jeżeli chodzi o nasze zarobki i wzrost cen wszystkiego, jak i stosunek do Kościoła katolickiego. Ile więc teraz wierni dają na ofiarę? To zależy od wielu czynników np. od regionu, ale nie zawsze jest tak, iż mieszkańcy bogatszych miast dają więcej.
– Gdzie zamożność większa, tam ofiara mniejsza. Takie powiedzenie się utarło – powiedział "Faktowi" proboszcz z dużego miasta w północno-zachodniej Polsce. Inny z kolei przyznał, iż "W małej parafii w niedzielę uzbierało się niespełna 260 zł, w dużej to już ok. 4 tys. zł".
Dużo też zmieniła pandemia. Wierni chcieli wesprzeć swoje parafie w trudnym okresie (np. lockdownów), więc przekazywali więcej na ofiarę. Ks. prof. Andrzej Kobyliński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, iż przed nią dawano 2 czy 5 zł, a od pandemii ofiara wynosi zwykle 10 zł, a w niektórych parafiach choćby 20 zł.
10 zł to kwota, która pojawia się też w innym artykule "Faktu" i rzeczywiście pokrywa się z czasami post-pandemicznymi, bo opublikowano go w grudniu 2023 roku (stan zagrożenia epidemicznego zniesiono w naszym kraju 1 lipca).
– Moi parafianie najczęściej dają na kościół 10 zł – przyznał ksiądz. Czytelniczka gazety z kolei wspomniała, iż "mama zawsze mawiała, iż na tacę wrzuca się równowartość bochenka chleba".
Chleb, oprócz znaczenia symbolicznego, to dość dobry punkt zaczepienia. Łatwo sprawdzić jego cenę. Ta również wzrosła przez ostatnie lata. Według najnowszych danych portalu dlahandlu.pl, maksymalnie za bochenek w styczniu płaciliśmy prawie 13 zł, najmniej 4,72 zł, a średnia cena to 7,62 zł. Dlatego też zaokrąglenie tego do banknotu z Mieszkiem I wydaje się być zgodne z niepisaną tradycją.
Na co adekwatnie idą pieniądze zebrane w czasie mszy?
Ofiary są przeznaczane głównie na opłacenie rachunków i remonty, ale nie tylko. – Energia elektryczna to koszt kilku tysięcy złotych rocznie. Podobnie jak ogrzewanie kościoła i plebanii. Pensje dla organisty, kościelnego czy pań dbających o porządek w kościele to rocznie ponad 80 tys. zł – wyliczał proboszcz z parafii na południu Polski w rozmowie z Onetem.
– Trzeba pamiętać, iż pieniądze zebrane na tacy nie są przeznaczane tylko na wydatki bieżące parafii. Wydawane są też na cele diecezjalne czy ogólnopolskie – powiedział inny duchowny.
Stąd niektórzy księża próbują też innych, bardziej nowoczesnych sposobów na zbieranie pieniędzy. Od paru lat w kościołach pojawiają się "ofiaromaty" umożliwiające składanie datków finansowych dzięki karty płatniczej. Dla wielu też wygodniejsze rozwiązanie, bo nie muszą się oglądać na innych.