U Andrzeja Bielawskiego fascynacja pszczołami stanowi przede wszystkim przejaw szacunku dla istnienia, rodzaj towarzyszenia żyjącym obok istotom.
Świeca, owoc pracy pszczelego roju. (…) użycza światła, nie doznaje jednak uszczerbku, żywi się bowiem strugami wosku, który dla utworzenia tej cennej pochodni wydała pracowita pszczoła.
„Exultet”
Symbolika miodnego wosku bliska jest symbolice życia – wosk, płonąc, daje światło, a światło przebija mrok. Nie gaśnie, bo żywi się strumieniami organicznej substancji, jaką wydała twórcza pszczoła. Te strugi wosku zastygają także na płótnach Andrzeja Bielawskiego – nie stanowią jedynie tworzywa, jakim posługuje się artysta. To coś więcej – relacja wymienna, wynikła z obserwacji, szacunku, wspólnego bytowania i opieki nad pszczołami.
Pszczołami, które – jak się okazuje – „nie widzą koloru czerwonego”. To stwierdzenie, zaczerpnięte z obserwacji niezwykłych owadów, posłużyło Bielawskiemu za tytuł jego najnowszej wystawy, trwającej w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Wystawę tworzą, malowane woskiem i pyłkiem pszczelim, wielkoformatowe obrazy. Na ich ponad dwumetrowych powierzchniach, pod równomiernie nakładaną pędzlem miodną substancją, kryje się jakiś tajemniczy porządek.
Rytmiczne pasma
Równomiernie rozłożone ziarna, rozsypane pyłki kwiatów w kolorach łąk i ogrodów, leśnych roślin, które jeszcze przed chwilą wabiły do siebie pszczoły, teraz zastygły obok zatopione w wosku na zawsze, jako trwały pomnik przyrody i jej pamięci. Zapach miodu i wosku wypełnia przestrzeń galerii. Pomiędzy płótnami, w centrum stoi sześcioboczna struktura wypełniona pracami z cyklu „geometria ula”, ramkami-izolatorami oddzielającymi składającą jaja matkę od reszty pszczół, zatytułowanymi przez artystę „izolatorami morficznymi”. Morficznymi, a zatem o uporządkowanej budowie, która – tak, jak praca pszczół – podlega powtarzanym w kolejnych pokoleniach regułom. Rytmiczne pasma woskowych ramek odciśniętych w filcu wydają się abstrakcyjnym wzorem rytmicznie powtarzanych czynności, a może idealnej struktury natury.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Ul, wraz z całym tworzącym go otoczeniem i środowiskiem, z którego czerpie swoje istnienie, zgiełk robotnic i głos królowej – wibrują różnymi barwami dźwięków. Wystawie towarzyszy zatem muzyka – specjalnie skomponowany i współgrający z „pszczelimi” obrazami utwór na kwartet smyczkowy i harfę konopną. Kompozytor, Tadeusz Wielecki, zainspirowany naturalnością obrazów oraz ukrytymi w ich materii dźwiękami, użył harfy zbudowanej z surowej sosnowej ramy i cienkich konopnych splotów jako strun. Słyszymy dźwięki, które zdaje nam się, iż skądś pamiętamy. Jak mówi sam artysta: „Muzyka pozwala mi lepiej zrozumieć formę, wyzwolić się od przedmiotu, wejść na wyższy poziom percepcji”. Harmonia zasad, które tworzą „muzyczną całość”, przełożona została na język abstrakcji.
Wystawa w Sopocie jest od dawna oczekiwaną prezentacją prac tego znanego artysty. Andrzej Bielawski zaczynał od grafiki, którą ukończył na ASP w Warszawie w 1973 r. Pracował w technice akwaforty, akwatinty i miękkiego werniksu, tworząc wielkoformatowe, wielobarwne prace. Ale bardzo gwałtownie skupił się na znaczeniu samej materii, często tej z obrzeży rzeczywistości, nazwanych przez niego „przestrzeniami niedyskretnymi”. Słynne „Gabloty”, które, niby muzealne witryny, przykryte były refleksyjną szybą chroniącą uschnięte liście, strzępki szmat czy inne niezauważalne zwykle pozostałości rzeczy, nawiązywały do nowego realizmu i poetyki asamblażu.
Źródłem inspiracji w kolejnych latach stała się dla artysty nieograniczona przestrzeń pradoliny Narwi, w której żyje i którą współtworzy, budując swój dom, sadząc drzewa, nadając nowe życie fragmentom przeznaczonego do rozbiórki wiejskiego kościoła lub spichlerza. Pokryte woskiem, budowane z wielu warstw „tablice” i obrazy – monochromatyczne, często z zatrzymanymi insektami, uzupełniane papierem ryżowym, żywicą, inkrustowane złotem – bliższe są naturze, współdziałaniu i trwaniu w jej rytmie. Praca nad nimi oparta jest na doświadczaniu ich materialności, stają się odrębnymi bytami, ich istotą jest ich istnienie.
To całościowy, konceptualny projekt, utożsamiający rytm twórczości z rytmem egzystencji, doświadczenia i obserwacji zaczerpniętej z natury, ale przede wszystkim z życia pszczół. Dlatego nie tylko oglądamy te, pokryte propolisem obrazy, my ich doświadczamy, uczestnicząc w doświadczeniu samego artysty. Na pozór to prosta powtarzalność gestów, monotonia pracy polegającej na zbieraniu i rozpuszczanie wyprodukowanej przez pszczoły substancji, rozkładaniu płócien, pokrywaniu ich woskiem połączonym z pyłem kwiatów, czasem przyklejają się do nich wpadające przez świetliki pracowni owady, znajdujemy też na nich ślady codzienności artysty, jego włosy, popiół, kurz. Ich kolor zależy od koloru kwiatów, pyłków. Tworzenie stało się tu tożsame z codzienną egzystencją, cykl życia pszczół włączony we własne życie.

- Maria Czarnecka
- Ewa Kiedio
Zostały mi słowa miłości
Artysta doświadcza, przygląda się, syntetyzuje. Struktura ula prowokuje pytanie o to, dlaczego jest tak doskonale zorganizowany, gotowy na przetrwanie. Opakowuje te dywagacje w formę obrazów. Monumentalizuje je – wosk z pszczelich plastrów przetwarza w monumenty na cześć pracy owadów. Sam pracuje jak one, tworzy w rytmie pór roku. Obrazy wynikają z doświadczenia tkanki życia, zmian w trybie rocznym, z obserwacji tych zmian, porządku i adekwatności istnienia w naturze, w jej zadziwiającym organizmie, jakim jest wspólnota pracy ula.
Zasada wzajemności
Materia, jakiej używa Bielawski, ma znaczenie równorzędne z jego intelektualnym przesłaniem. Stawia pytanie o pamięć, zarówno materialną jak duchową. Skąd ta wiedza, powtarzalność?
Zasada wzajemności, na jakiej oparta jest relacja artysty, zarówno z pszczołami, jak i całym otoczeniem jego nadbiebrzańskiej miejscowości, pozwala mu nabywać wiedzę, doświadczenie – także to nieuświadomione, jakie kryje się w pamięci każdego z istnień. Pszczoły, dzięki temu, iż współtworzą jego obrazy, w jakimś sensie dzielą się z nim swoją, przekazywaną od pokoleń, mądrością.
Podejmując próby wnikania pod podszewkę materii, przywoływania jej pamięci, Bielawski podjął refleksję nad pamięcią genetyczną, objawianą przez powtarzalność zachowań zwierzęcych, a także ludzkich. Intryguje go zjawisko rezonansu morficznego. Teoria sformułowana przez Ruperta Sheldrake’a stanowi próbę rozwiązania jednej z zagadek sposobu działania pamięci, a raczej sposobu zapamiętywania i przekazywania wiedzy oraz doświadczeń poprzez stulecia oraz między odległymi nieraz miejscami. Pamięć zbiorowa, pamięć genetyczna? Sposoby dziedziczenia informacji zostały opisane przez twórcę pojęcia rezonansu morficznego za pośrednictwem tzw. pól morficznych czyli informacyjnych, które podtrzymują wiedzę i pamięć w organizmach.
„W telegraficznym skrócie – pisze Anna Szulc-Rudzińska – pola morficzne to pola informacji. Zawierają wbudowaną pamięć podtrzymywaną przez rezonans morficzny. Mają swoją historię, rozwijają się w ramach rozwoju danej grupy. Istnieją pola organizacji zachowań zwierząt i ludzi, gatunków, społeczeństw, kultur”.
Pszczoły są częścią świata, w którym żyjemy, a jednocześnie my stanowimy istotny element ich egzystencji. Czy przetrwałyby bez pomocy pszczelarzy? Bartników – którzy od wieków cieszyli się szczególnym uznaniem i przywilejami. Obserwacje tak doskonale zorganizowanego organizmu stanowiło przedmiot fascynacji wielu twórców. Od „Georgik” Wergiliusza, przez Maurice Maeterlincka po „Historię pszczół” Mai Lunde pszczoły obecne są w malarstwie, filmie, popkulturze.
U Andrzeja Bielawskiego fascynacja ta stanowi przede wszystkim przejaw szacunku dla istnienia, dla porządku świata, rodzaj towarzyszenia żyjącym obok istotom. Pszczoły zdają się symbolizować porządek wszechświata, geometria ula odbija w mikroskali geometrię Stwórcy.
Andrzej Jan Bielawski, „Pszczoły nie widzą koloru czerwonego”, kurator: Paweł Sosnowski, PGS Sopot, 12 kwietnia – 22 czerwca 2025