Po co Pan Bóg stworzył góry?

kjb24.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Tatry, góry


Z anielskich lektur

Po co nierozsądni ludzie gór z narażeniem życia, nie szczędząc kosztów i wysiłków, brną ku niezdobytym wierzchołkom? Słysząc takie pytania himalaiści zwykli często doznawać białej gorączki, a przecież wystarczy odpowiedzieć: „Idziemy ku szczytom, bo Bóg je stworzył i stworzył nas – ludzi z naturą pełną ciekawości, pasji”. A i Bóg, wydaje się, chociaż z góry wie wszystko, interesujący świata, interesujący jest co też jeszcze taki jeden Ficek o Nim napisze.

Jak sięgnę pamięcią, pierwszy raz na łamach „Któż jak Bóg” zdarza mi się recenzować tomik poetycki. Nie czyniłbym tego z pewnością, gdyby nie tytuł nawiązujący do Wodza Anielskiego. Poezji o aniołach u nas w bród, tak antologii, jak i książek autorskich, ale o św. Michale wcale nie tak dużo. Wszystko zatem, co o Archaniele wydawane jest w Polsce, uważam za swój obowiązek rzetelnie opisywać i informować o tym, choćby o ile istnieją – jak w poprzednim numerze – uzasadnione wątpliwości co do wartości merytorycznej danej publikacji.

Poradnik duchowy – ks. Mateusz Szerszeń CSMA

Szczyty skalne i duchowe

Po pierwszym przestudiowaniu tomu wierszy Zygmunta Ficka uległem zdumieniu, a choćby zadziwieniu: przecież o św. Michale jest tu zaledwie jeden wiersz końcowy, co prawda najdłuższy (s. 73-81), ale czy to czasem nie nadużycie w stosunku do tego, co zapowiada tytuł?

Przystąpiwszy do omówienia, warto na samym początku dowiedzieć się co nieco o autorze, który pomieszkuje tu i tam, ale przeważnie w Tatrach. O nieskorym do autobiograficznych zwierzeń poecie wiadomo tyle, iż poezją zajmuje się od lat kilkunastu, a bardziej profesjonalnie para się fotografią górską, o czym świadczą jego liczne albumy dokumentujące piękno polskiego pejzażu. Skoro poetyckie zmagania Ficka znajdują się jakby na drugim planie, co nie znaczy iż szczędzi on pisaniu miłości i czasu, skupię się raczej na tym co poeta chce nam przekazać, miast omawiać jego warsztatu poetycki, kunszt formalny i błyskotliwość metafor. A do powiedzenia ma poeta całkiem sporo.

Wszechobecna jest w jego wierszach tematyka górska, ale bardziej od podziwu dla majestatu i grozy gór, wydobędziemy tu wątek zdobywania szczytu jako swoistej walki duchowej, jako zmagania się z własnymi słabościami i lękami, mocowania się z życiem zaklętym w pozornie martwej materii kamienia. Jest to jedno wielkie „przełamywanie się” ze światem i górą, rozumianą tu jako otaczający człowieka kosmos; jest to droga i wędrowanie, „które jest wewnątrz tej drogi i jest wędrówki wnętrzem”. Walka z górą-życiem przynosi potworny ból, którego efektem ostatecznym i tak jest śmierć – siostra bólu.

W każdym z nas „zapala się lampka do podróży”, wyzwanie tego, który dał życie, który stworzył przestrzeń potrzebną do podróżowania. I tak rozpoczyna się ta mozolna pełna bólu i zwątpień wielka wędrówka Stworzonego do Stwórcy. Czasem towarzyszy wspinaczce wrażenie, iż „niebo ma długie i ciepłe ręce”, iż znajduje się jakby na długość ramienia, iż możemy Boga dotknąć i musnąć, ale za załomem skały czai się egzystencjalny lęk, „który biczuje krzyżuje uśmierca”. I tak na przemian lęk wzmaga się i ulega uśmierzeniu. Nam, ludziom pozostaje rozważyć jedynie trawestację znanej modlitwy: „Który mną cierpisz zmiłuj się nad nami” i jeszcze prośbę-nie prośbę: „Niech się stanie wola Twoja”, bo przecież i tak stanie się bez naszej aklamacji.

Egzystencjalne wyznania i przemyślenia Ficka zostały zbudowane na nadziei, „że przecież musi być inne wyjście niż śmierć”, iż chwila śmierci to dla Stworzenia jeden wielki i jakże trudny krok, po którego przekroczeniu otwiera się inny wymiar istnienia: „żyć trzeba bo życie jest piękną wysoką górą, umrzeć trzeba bo śmierć jest piękna wysoką górą”.

Droga Życia z Bogiem – ks. H. Skoczylas

Św. Michał, górski przewodnik

W całym tym wędrowaniu poeta intensywnie szuka „mistrza tłumacza który przetłumaczy lęk na język ludzki”. Czy tym mistrzem i tłumaczem może być św. Michał? I tak i nie dlatego, iż jak w każdej dobrej litanii, poeta woła po wielokroć i ostinatowo: „Archaniele przybądź Jasny i zatrzymaj ostrze mroku”. W ludzkiej historii, tak kruchej z powodu biblijnego rajskiego owocu, tak wątłej i niepewnej egzystencji, wódz anielski rysuje się jako strażnik prawdy, strażnik pewny i niezłomny, jako przyjaciel godny zaufania, jako starszy brat, który obroni przed złem: „Archaniele przybądź Jasny wściekłą ciemność pozbaw mocy”. Święty Michał pozostaje dla Zygmunta Ficka najpotężniejszą dobrą mocą duchową, która zdemaskuje miałkość „sztucznych aniołów niczym kamienie zabobonnych talizmanów”, czyli wszelką pseudoświętość, która pod płaszczykiem komercji, spektakularnych ruchów kulturowych, akcji charytatywnych lub pseudoartystycznych, próbuje podszyć się pod świętość prawdziwą. Ficek wie, iż św. Michał jest tym, który nie uląkł się ciemności, iż jest archetypem dobrego wodza, zdolnego pokonać ziemskie piekło: totalitarne systemy społeczne, wyzysk ludzi przez prawa ekonomiczne i rynkowe, nierówność społeczną, niesprawiedliwość itd. Wobec panoszącego się zła współczesnego świata, tarcza Michałowa napawa nadzieją, przydaje sił – aż chce się pod takim sztandarem żyć i walczyć.

Ostatecznie refleksja poety prowadzi do konstatacji: „noc bez Boga jest ciemnością, czas bez Boga jest ciemnością, kres bez Boga jest ciemnością”, a zatem „Archaniele przybądź jasny wypal mieczem korzeń mroku. Archaniele Ty mój jasny tej ciemności zamknij oczy”, pozostań jasną drogą wiodącą do Boga Niepojętego, zgodnie z bojowym zawołaniem „Któż jak Bóg”.

Zygmunt Ficek, Litania do Archanioła Michała, Wydawnictwo Espe, Kraków 2012, s. 71

Herbert Oleschko

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2012)

Wielkie Zawierzenie Św. Michałowi Archaniołowi – ks. M. Szerszeń
Idź do oryginalnego materiału