Philip Earl Steele: Zaczęło się od wiary

news.5v.pl 1 dzień temu

1059 lat temu władca rozległych ziem w dzisiejszej zachodniej Polsce przyjął chrzest w obrządku łacińskim i rozpoczął chrystianizację swego ludu. Władca ów, Mieszko I, pochodził z panującej od kilku pokoleń dynastii Piastów. Współczesny Mieszku saski kronikarz Widukind z Korbei, pisząc w połowie lat 60 X w., nazwał go królem („rex”), zaś poseł kalifa Kordoby Ibrahim ibn Jakub, który odwiedził Europę Środkową w pierwszych latach rządów Mieszka, określił go terminem „malik” (co również oznacza „król”). Jest ironią losu, iż Polacy tradycyjnie tytułują Mieszka tylko „księciem”, choć oczywiste jest, iż go honorują.

Istotnie, w 2019 r. ustanowiono Święto Chrztu Polski, mające być obchodzone corocznie 14 kwietnia. Dziś zatem po raz siódmy.

Podobnie jak cały X wiek, tak i dokładne okoliczności chrztu Mieszka są niejasne, choćby kwestia dokładnej daty i miejsca chrztu. Nasze najbardziej wiarygodne źródła podają rok 966, choć biskup Thietmar z Merseburga (975-1018), który miał dogłębną wiedzę na temat kariery Mieszka, nie był pewien, czy władca został ochrzczony w roku 966 czy w 968 – i pozostawił tę kwestię otwartą. jeżeli chodzi natomiast o dokładny dzień tego wydarzenia, źródła całkowicie milczą. Wybór 14 kwietnia wynika z tego, iż w roku 966 przypadała nań Niedziela Wielkanocna, święto w które tradycyjnie dokonywano chrztów.

Chociaż źródła pisane całkowicie milczą również na temat miejsca chrztu Mieszka, źródła archeologiczne już nie. Na ich podstawie jest całkiem jasne, iż ceremonia nastąpiła na największej wyspie jeziora Lednica leżącego między Gnieznem i Poznaniem. Wyspa, zwana Ostrowem Lednickim, szczyci się pozostałościami grodu z X wieku a w jego obrębie dużą kamienną budowlą, której wznoszenie rozpoczęto na początku lat 60. owego wieku. Budowla ta zawiera dwa pokaźne baseny chrzcielne, odkryte zaledwie trzydzieści-pięć lat temu, i to przypuszczalnie w nieco głębszym z nich Mieszko I został ochrzczony. Być może rzeczywiście 14 kwietnia, roku pańskiego 966.

Jednak najistotniejszą kwestią jest to, dlaczego Mieszko porzucił słowiańskie bóstwa czczone przez swój lud wybierając w połowie X wieku chrześcijańskiego Boga i obcą religię. W swojej książeczce pt. „Nawrócenie i chrzest Mieszka I” (I wyd. 2005, II w 2016) oraz w rozprawie „Homo religiosus: the phenomenon of Poland’s Mieszko I” (w: „The Dawning of Christianity in Poland and across Central and Eastern Europe”, 2020) – dokonuję przeglądu interpretacji chrztu Polski dominujących przez pokolenia w polskiej historiografii. Dowodzę, iż większość z nich zdradza głębokie zakorzenienie w scjentyzmie, który lekceważy, a choćby przeczy sprawczości wierzeń religijnych w dziejach. Interpretacje te poddaję dekonstrukcji i proponuję nową interpretację zbudowaną na szerokiej podstawie porównawczej podkreślającej rolę „religijności empirycznej”, wymiaru, który konsekwentnie odrzucali i/lub pomijali polscy badacze do pierwszej dekady bieżącego stulecia.

Jednak skala i siła religijności empirycznej w czasach rozszerzania się chrześcijaństwa w dawnej Europie są wprost uderzające. Otóż wszędzie w źródłach stykamy się z przeświadczeniem, iż należyte hołdowanie bóstwom czy Bogu gwarantuje ludowi doczesne bezpieczeństwo zbiorowe. Taka jest właśnie definicja religijności empirycznej, znanej w starożytności jako zasada religijna do ut des – czyli ‘daję ci (bóstwu), byś mi dało’. Jak podkreślił profesor Roman Michałowski w 2008 r., w kwestii nawróceń pogańskich władców europejskich, „nie chodziło tylko o zapobiegliwość socjotechniczną, o zapewnienie sobie jak największej liczby sojuszników. Główny problem leżał gdzie indziej. Która religia – pytano – skuteczniej wyjednuje łaskę niebios?”. Obietnica Hoc signo victor eris (tym znakiem będziesz zwycięzcą) dała wiarę w pomyślność dla siebie, potomków i wspólnoty. Tak jak benedyktyński Mnich z Lido (dawniej: Gall Anonim) napisał w Kronice Polskiej: „A o ile tak pobożnym był Bolesław w rzeczach dotyczących Boga, to tym większa okazywała się jego chwała w rzeczach doczesnych”. Chrzest miał uczynić władztwo jeszcze mocniejszym. A niby dlaczego? Ano gdyż chrześcijańskiego Boga uznano za mocniejszego – choćby Wszechmogącego.

Analiza przypadków przyjęcia chrztu przez dawnych władców europejskich pokazuje, iż osoby nawracający (misjonarze, biskupi, chrześcijańskie żony, chrześcijańscy władcy – nieraz choćby pogańscy kapłani) świadomie stosowały pogańską formę religijności empirycznej jako pomost na drodze ku chrystianizacji. Co więcej, dogłębna analiza pokazuje, iż scjentystyczne bądź socjotechniczne interpretacje nawróceń władców – od Konstantyna Wielkiego i Chlodwiga do Borzywoja i Mieszka I – są tezami wprost pozaźródłowymi.

Na podstawie źródeł należy uznać, iż Mieszko I przyjął chrzest dlatego, iż uwierzył w chrześcijańskiego Boga – co zaś nie oznacza, iż jego nawrócenie było szablonowe. Otóż nie.

Fragment zakończenia mojej pracy z 2020 r.

„Zastanawiająca wprost zuchwałość, którą opisałem w kontekście nawrócenia Mieszka, jeszcze bardziej imponuje, jeżeli spojrzeć na zupełnie odmienne początki chrześcijaństwa u sąsiadów Polski oraz narodów w innych częściach Europy.

Przykładowo, wśród Czechów – jak wiadomo z „Roczników fuldajskich” – w roku 845 ochrzczono 14 książąt. Jednak znana działalność chrystianizacyjna Borzywoja i Ludmiły rozpoczęła się dopiero po roku 880, a proces ten nabrał tempa dopiero pół wieku później, za panowania Bolesława I. Mimo to pierwsze biskupstwo w Czechach zaczęło funkcjonować dopiero pod koniec lat 70. X wieku – około 130 lat po pierwszych chrztach, a jednak św. Wojciech (drugi biskup praski) przez cały czas uznawał Czechów za pogan. Tak więc falstart gonił falstart, a Czesi od zachodu, południa i wschodu byli otoczeni chrześcijańskimi sąsiadami. Tyle iż czeski przykład jest absolutnie zwyczajny. To przypadek Mieszka jest niezwykły.

Pokrótce opisane powyżej misje do Szwedów rozpoczęły się mniej więcej 170 lat przed chrztem wnuka Mieszka króla Olafa, około roku 1000. Chrzest władcy Danii Haralda Sinozębego odbył się niemal 140 lat po chrzcie Haralda Klaka. Chrześcijaństwo przenikało też do Rusi jeszcze przed chrztem Włodzimierza I Wielkiego. Bliskie kontakty z Konstantynopolem trwały tam już wtedy od ponad wieku. Co więcej, babka Włodzimierza została chrześcijanką i przyjęła chrzest w Konstantynopolu w roku 957 – i to będąc regentką Rusi. Niczego podobnego nie można powiedzieć o Piastach przed Mieszkiem.

Spójrzmy na jeszcze bardziej odległe krainy i głębiej w dzieje. Chlodwig I panował nad ziemiami o rozwiniętej strukturze kościelnej i zamieszkanymi przez ludność już w dużym stopniu ewangelizowaną. Dołączył do wygrywającej drużyny. Ethelbert z kolei przekazał Augustynowi kościół wzniesiony jeszcze w czasach rzymskich…

A jak było w Wielkopolsce? W tym przypadku, inaczej niż działo się w krajach bliższych i dalszych, Mieszko wprowadził chrześcijaństwo na zupełnie dziewiczej ziemi. Od zera. Otoczony przez pogan. Z własnej woli, gdy rządził państwem silnym i stabilnym – i nie miał … oczywistego interesu. Przyjęcie przez niego chrztu wyróżnia się zatem jako jeden z najczystszych w średniowiecznej Europie przypadków nie tylko religijności empirycznej jako takiej – ale religijności empirycznej będącej głównym powodem nawrócenia władcy.”

Posłowie

Jak dowodziłem w pierwszym wydaniu swojej książki (2005), z czym zgodził się następnie prof. Michałowski, istnieją solidne podstawy, by sądzić, iż po roku 966 religijność empiryczna wzmocniła przekonanie Mieszka, iż cieszył się błogosławieństwem najpotężniejszego Boga. Otóż zaledwie rok po chrzcie Mieszko pokonał (i zabił) Wichmana i dowodzone przez niego siły połabskich Słowian. Łatwo można sobie wyobrazić zwycięzcę, po doświadczeniu łaski Opatrzności, klęczącego na polu bitwy i składającego dzięki swemu Bogu. Być może triumfalnie wzniósł wysoko nad głowę krzyż, intonując modlitwę wojów, pragnąc przekonać ich, iż – jako wojsko chrześcijańskie – są niepokonani. Takie zwycięstwa trwały do końca jego panowania w roku 992, gdy królestwo Piastów powiększyło się już trzy- lub choćby czterokrotnie. Mieszko z pewnością miał olbrzymie poczucie sukcesu – i rzeczywiście, w ostatniej woli i testamencie „Dagome iudex” jasno wyraził wdzięczność wobec Boga i Kościoła w Rzymie.

Philip Earl Steele – (ewangelik z USA) jest historykiem, autorem m.in. książki „Nawrócenie i chrzest Mieszka I” (I wyd. 2005, II w 2016) oraz rozprawy „Homo religiosus: the phenomenon of Poland’s Mieszko I” (w: „The Dawning of Christianity in Poland and across Central and Eastern Europe”, 2020). Jego praca o Mieszku I stanowi osnowę filmu Narodowego Centrum Kultury „Mesco dux Baptizatur, czyli Książę Mieszko Ochrzczony” (2016).

Idź do oryginalnego materiału