Państwo, które dobrowolnie rezygnuje z pozyskiwania informacji ważnych dla jego bezpieczeństwa, zawsze za to zapłaci – pisze Paweł Jędral.
Paweł Jędral w swoim tekście opublikowanym przez Klub Jagielloński opisuje decyzję Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które wiosną 2024 roku „zakwestionowało działalność istniejącego przy Instytucie Pileckiego Centrum Lemkina – organizacji zajmującej się dokumentowaniem rosyjskich zbrodni w Ukrainie”. Autor ocenia tę decyzję jako „niezrozumiałą i szkodliwą”, podobnie jak osoby publiczne, w tym Szczepan Twardoch i Piotr Cywiński.
Jędral przypomina: „Centrum Lemkina, które powstało w lutym 2022 roku przy Instytucie Pileckiego, to specjalna jednostka badawcza zajmująca się dokumentowaniem i analizą zbrodni wojennych, ludobójstwa i innych poważnych naruszeń praw człowieka”. Nazwa nawiązuje do Rafała Lemkina, twórcy pojęcia ludobójstwa.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Ministerstwo Kultury uznało, iż działalność Centrum jest niezgodna z ustawą o Instytucie Pileckiego, bo dotyczy zbrodni popełnionych po 1990 roku. Eksperci temu zaprzeczają. Prof. Hubert Izdebski wskazał: „Ustawa nie tylko nie zakazuje takich badań, ale wręcz je umożliwia, gdyż mówi o dokumentowaniu relacji ofiar zbrodni totalitarnych bez wskazania granicy czasowej”. Autor przypomina, iż już na początku 2024 roku wstrzymano finansowanie dla filaru pracy Centrum — zbierania świadectw na terenach Ukrainy.
Praca Centrum była wyjątkowa, bo unikała dublowania działań innych organizacji. Monika Andruszewska tłumaczyła: „My z najbardziej znanych miejsc zbieramy najmniej świadectw, dlatego iż byłoby to dublowaniem pracy innych oraz powtórnym traumatyzowaniem ludzi bez potrzeby”. Zespół zebrał „ponad 700 relacji świadków” mniej znanych zbrodni, opracował raporty, a archiwum miało być udostępniane organom ścigania, w tym Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu.
Decyzja o likwidacji projektu była oparta na argumentacji, iż badanie zbrodni po 1990 roku rzekomo „jest niezgodne z ustawą o Instytucie”. Jednak „ustawa nie tylko nie zakazuje takich badań, ale wręcz je umożliwia”, wskazuje prof. Izdebski, ekspert SWPS. W obronie Centrum stanęli także publicyści i eksperci, którzy podkreślają, iż jego działalność wpisuje się w polską rację stanu.
W dyskusji wokół Centrum Lemkina powtarzało się pytanie: „Czemu Polacy mają płacić ze swoich podatków za dokumentowanie rosyjskich zbrodni w Ukrainie?”. Jędral odpowiada: „Dokumentowanie zbrodni wojennych w Ukrainie praktycznie nic nas nie kosztuje”. Roczny koszt Centrum to około milion złotych – „pomijalny” w skali państwa, zwłaszcza gdy zestawi się go z innymi wydatkami MKiDN.
Autor przypomina także historyczną lekcję: zbrodnię katyńską skutecznie nagłośniła „specjalna komisja śledcza Kongresu, kierowana przez Raya Maddena w 1952 roku”. To dowód, iż niezależna instytucja trzeciego państwa zwiększa wiarygodność dokumentacji i wzmacnia jej rangę międzynarodową.
Tekst Jędrala kończy się ostrzeżeniem: „Państwo, które dobrowolnie rezygnuje z pozyskiwania informacji ważnych dla jego bezpieczeństwa, zawsze za to zapłaci – prędzej lub później”. Według autora rezygnacja z Centrum Lemkina to nie tylko błąd organizacyjny, ale utrata narzędzia, które mogło chronić polski interes – i to w momencie, gdy wojna toczy się tuż za naszą granicą.
Przeczytaj również: W Rosji wolno być mordercą, ale nie wolno być słabym