– Te okoliczności, które nastąpiły, sprawiły, iż w całej Polsce wszyscy się dowiedzieli, iż tutaj mam pełnić funkcję administratora proboszcza. Wiele informacji zostało podanych poprzez media. W każdym razie to jest moje pierwsze takie zadanie – mówił ks. Paweł, któremu archidiecezja warszawska powierzyła parafię w Przypkach po czynie, jakiego dopuścił się ks. Mirosław M.
Kazanie nowego proboszcza w Przypkach
– To, co się wydarzyło w naszej parafii, zraniło głęboko wszystkich: i naszą wspólnotę parafialną, sąsiadów, ludzi, ale też i ludzi można powiedzieć na całym świecie, bo ta informacja rozeszła się wszędzie – przypomniał, co cytuje "Fakt".
– Wiele jest takich osób, które nie potrafią sobie tego wytłumaczyć. I tak jak arcybiskup w zeszłą niedzielę w liście napisał "nie ma żadnych odpowiedzi, które można by było tutaj użyć, którymi można byłoby cokolwiek tłumaczyć" – mówił duchowny.
– Na pewno jesteśmy poranieni tym wszystkim, jesteśmy zawstydzeni i stajemy dzisiaj tutaj, w kościele, przed Bogiem z naszym bólem, z naszymi pytaniami, z naszym niepokojem. I pragniemy szukać tutaj pokoju serca. Pragniemy szukać także nowego światła, nowego początku – podkreślił.
Proboszcz zaatakował znajomego siekierą i podpalił
Przypomnijmy: do tragedii doszło w miejscowości Lasopole w gminie Chynów (woj. mazowieckie). 24 lipca późnym wieczorem na ulicy znaleziono podpalone ciało mężczyzny. gwałtownie okazało się, iż jest ofiarą księdza. Jak przekazała prokuratura, według zeznań duchownego mężczyźni jechali samochodem i wybuchła pomiędzy nimi sprzeczka.
Z ustaleń śledczych wynika, iż 68-latek dokonał na rzecz Mirosława M. darowizny nieruchomości. W zamian za to chciał, aby ksiądz dał lub załatwił mu jakieś lokum, gdyż sam był bezdomny. Mężczyźni pokłócili się o miejsce, w którym 68-latek miałby zamieszkać.
Ksiądz przyznał się do tego, iż w trakcie kłótni wyjął siekierę i zaatakował 68-letniego mężczyznę. Gdy ten jeszcze żył, wyciągnął go na drogę, oblał łatwopalną cieczą i podpalił.
60-letni proboszcz parafii w Przypkach (gmina Tarczyn) został gwałtownie zatrzymany przez policję. Został zidentyfikowany po tym, jak uciekł samochodem z miejsca zbrodni. Duchowny przyznał się do zabójstwa Anatola Cz.