Postrzeganie ubogich jako podmiotu leczy elity z pokusy paternalizmu, który jest de facto grzechem wobec godności człowieka ubogiego.
Papież Leon XIV nie ukrywa, iż pierwszy dokument swojego magisterium otrzymał w spadku po poprzedniku. jeżeli duch adhortacji apostolskiej „Dilexi te” jest z Franciszka, to litera, która porządkuje tego ducha i pozwala mu wyrazić się w tekście, jest już z Leona XIV. Latynoska spontaniczność protestu – charakterystyczna dla Franciszka – została uporządkowana i wzmocniona solidną argumentacją.
Co ważne, Leon XIV odwołuje się przede wszystkim do teologii, która staje się dla niego podstawą do krytyki społecznej. W tym sensie jest to przede wszystkim tekst teologiczny.
WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Jeśli więc przyjąć, iż „Dilexi te” to dokument programowy papieża, to trzeba powiedzieć, iż główną ideą swego pontyfikatu Leon XIV czyni osobę Chrystusa wcielonego i właśnie dlatego w jego centrum staje człowiek ubogi. Idąc za św. Janem Chryzostomem, papież stwierdza: „miłosierdzie nie jest drogą opcjonalną, ale kryterium prawdziwego kultu” (42).
Zło strukturalne
Wielu pierwszych komentatorów dokumentu skupia uwagę przede wszystkim na ostrzu krytyki papieża Leona wobec współczesnej cywilizacji, wskazując przy tym na jego bezkompromisowość w odrzuceniu neoliberalnych koncepcji ekonomiczno-społecznych, które wszystko podporządkowują sukcesowi i dobrobytowi. To prawda – Leon XIV nie szczędzi im słów krytycznych.
Idąc tropem swoich poprzedników, papież mówi wprost o złu strukturalnym (por. 93), które generuje ubóstwo: „Iluzja szczęścia, które wynika z dostatniego życia, popycha bowiem wiele osób do postrzegania egzystencji w kategoriach gromadzenia bogactwa i osiągania sukcesu społecznego za wszelką cenę, choćby kosztem innych i wykorzystując niesprawiedliwe ideały społeczne oraz systemy polityczno-ekonomiczne faworyzujące najsilniejszych. W ten sposób w świecie, w którym coraz więcej osób jest biednych, paradoksalnie obserwujemy również rozwój elit bogatych, żyjących w bańce bardzo komfortowych i luksusowych warunków, niemal w innym świecie niż zwykli ludzie. Oznacza to, iż przez cały czas istnieje – czasami dobrze zamaskowana – kultura, która pozbywa się innych, choćby nie zdając sobie z tego sprawy, i toleruje z obojętnością fakt, iż miliony ludzi umierają z głodu lub żyją w warunkach niegodnych istoty ludzkiej” (11).
„Rzeczywistość lepiej widać z peryferii” – mówi papież Leon. Także z peryferii krzyża
Ks. Andrzej Draguła
Papież demaskuje między innymi tzw. teorię skapywania, w myśl której jeszcze większe bogacenie się bogatych prowadzić ma pośrednio do podniesienia poziomu życia biednych: „Tymczasem dla ubogich pozostają tylko obietnice «kropli», które spadną, zanim nowy globalny kryzys nie doprowadzi ich ponownie do poprzedniego stanu” (93).
Papież przywołuje także starą koncepcję „niewidzialnej ręki rynku”, sformułowaną jeszcze przez Adama Smitha w XVIII wieku. Pisze, iż wciąż „nie brakuje różnych teorii próbujących usprawiedliwić obecny stan rzeczy lub wyjaśnić, iż racjonalność ekonomiczna wymaga od nas oczekiwania, aż niewidzialne siły rynku wszystko rozwiążą” (92).
Wszystkie te teorie papież uznaje nie tyle za próbę rozwiązania problemu ubóstwa, ile raczej za ucieczkę od niego, a choćby sposób na usprawiedliwienie istniejącego stanu rzeczy. Współczesna ekonomia jest chora i wymaga zmian systemowych, uważa papież Leon, ponieważ wraz z rozwojem cywilizacyjnym procesy marginalizacji, alienacji i pauperyzacji społeczeństw nasilają się, a nie osłabiają.
Chrystocentryzm ubóstwa
„Los ubogich stanowi krzyk, który w historii ludzkości nieustannie domaga się odpowiedzi: od naszego życia, naszych społeczeństw, systemów politycznych i ekonomicznych, a także – co nie mniej ważne – od Kościoła” (9). Rola i odpowiedzialność Kościoła wobec kwestii ubogich ma jednak zgoła inny wymiar niż ten, którego oczekujemy od państwa i instytucji świeckich.
- Ks. Andrzej Draguła
Syn marnotrawny. Biografia ocalenia
Książka z autografem
„Dla chrześcijan ubodzy nie są kategorią socjologiczną, ale samym ciałem Chrystusa” (110). To stwierdzenie Leona XIV jest najważniejsze dla zrozumienia społecznego wymiaru adhortacji. Gdyby ją bowiem potraktować wyłącznie jako chrześcijański program rozwoju czy wykład katolickiej nauki społecznej, można by z nią dyskutować, przywołując argumenty z innych koncepcji ekonomicznych i społecznych, które – być może – gwarantują szybszy i bardziej ergonomiczny rozwój. Leon XIV podkreśla, iż już koncepcja „opcji preferencyjnej na rzecz ubogich” w swej istocie była tezą teologiczną: „Fundamentalna natura tego fermentu miała charakter chrystocentryczny, a zatem doktrynalny, a nie tylko społeczny” (84).
Papież nie wchodzi w spór czy dialog z koncepcjami. Nie znajdziemy w tym dokumencie takich słów jak socjalizm, kapitalizm, komunizm, liberalizm, konserwatyzm, które pojawiały się w dokumentach społecznych jego poprzedników. Leon XIV nie przyjmuje żadnej koncepcji społeczno-ekonomicznej za swoją czy za chrześcijańską, ponieważ zjawiska, które krytykuje, mogą być obecne w każdym systemie ekonomicznym, jeżeli z horyzontu zniknie człowiek jako człowiek. Jedynym terminem z zakresu współczesnych idei społeczno-ekonomicznych, jaki pojawia się w adhortacji, jest „fałszywa wizja merytokracji, według której wydaje się, iż zasługi mają jedynie ci, którzy osiągnęli sukces w życiu” (14).
Pusty rygor doktrynalny
Wróćmy jednak do teologii. Jak zauważa Leon XIV, nie wystarczy „ograniczyć się do ogólnego sformułowania doktryny o wcieleniu Boga. Natomiast, aby naprawdę wejść w to misterium, należy sprecyzować, iż Pan stał się ciałem, które jest głodne, spragnione, chore, uwięzione” (110). Inkarnacja Chrystusa ma swoją mistyczną kontynuację w każdym człowieku, który doznaje jakiegokolwiek ubóstwa czy formy cierpienia. Już na początku dokumentu papież zestawia ze sobą dwa cytaty biblijne, dwa zapewnienia samego Jezusa: „Ten Jezus, który mówi: «Ubogich zawsze macie u siebie» (Mt 26, 11), wyraża to samo znaczenie, gdy obiecuje uczniom: «Ja jestem z wami przez wszystkie dni» (Mt 28, 20)”.
To skonfrontowanie ze sobą dwóch cytatów, które generuje nową teologię obecności, ma daleko idące konsekwencje. Przyzwyczailiśmy się bowiem interpretować Jezusowe zapewnienie o obecności „przez wszystkie dni” eucharystycznie, eklezjologicznie, liturgicznie czy duchowo. Papież proponuje nam zgoła inną interpretację. Jezus jest obecny, zawsze będzie obecny przez ubogich. Oni są Nim. W ten sposób trwa wcielenie.
Na peryferiach społeczeństw dzieje się Kościół. Tam żyje Chrystus we wszystkich, którzy okazują miłość i miłosierdzie. A przede wszystkim w tych, którym to miłosierdzie jest okazywane.
Ks. Andrzej Draguła
Jakie są konsekwencje takiej teologii dla praktyki Kościoła? Słuszne jest stwierdzenie, iż z hermeneutyki (sposobu czytania) Ewangelii wypływa etyka jej czytelników. Papież przytacza mnóstwo argumentów teologiczno-historycznych, które pokazują, jak wygląda ten związek między Ewangelią a życiem, pod warunkiem, iż czyta się ją poprawnie. Przytaczane przykłady nie są bowiem jedynie historycznym przeglądem budujących świadectw miłosierdzia Kościoła, z którego mogliby skorzystać kaznodzieje.
Papież ukazuje nieprzerwaną tradycję samorozumienia Kościoła jako wspólnoty ubogich i dla ubogich. Przedstawiając wizję starożytnych Ojców Kościoła, Leon XIV pisze: „teologia patrystyczna miała charakter praktyczny: dążyła do Kościoła ubogiego i dla ubogich, przypominając, iż Ewangelia jest głoszona adekwatnie tylko wtedy, gdy skłania do dotknięcia ciała ostatnich, i ostrzegając, iż rygor doktrynalny bez miłosierdzia jest pustą retoryką” (48).
Pokusa paternalizmu
Ten wątek krytyczny wobec samej wspólnoty wierzących pojawia się w dokumencie jeszcze raz. „Niektórzy – zauważa papież – stale mówią: «Naszym zadaniem jest modlić się i nauczać prawdziwej doktryny»” (114). Czym jednak jest chrześcijaństwo, które oddziela „aspekt religijny od integralnego wsparcia” (114)? Biorąc pod uwagę całość wywodu papieża, można by powiedzieć, iż taki model zaprzecza inkarnacyjnemu charakterowi chrześcijaństwa, sprowadzając je wyłącznie do czysto duchowej, a jednocześnie egoistycznej idei religijnej.
Wcielone chrześcijaństwo jest czymś zupełnie innym: „Chrześcijańska obecność przy chorych pokazuje, iż zbawienie nie jest ideą abstrakcyjną, ale konkretnym działaniem. Gestem opatrywania ran Kościół głosi, iż Królestwo Boże rozpoczyna się pośród najbardziej bezbronnych” (52). Miłość bliźniego praktykuje się nie po to, by dzięki niej samemu się zbawić, ale by pośredniczyć w zbawianiu innych, co dokonuje się tu i teraz.
Jest w tym dokumencie jeszcze jeden wątek, który wydaje się istotny z punktu widzenia teologii i praktycznej działalności Kościoła. Chodzi o napięcie między ubogimi jako podmiotem a elitami w Kościele. Przywołując dokument z Aparecidy, Leon podkreśla „potrzebę postrzegania marginalizowanych społeczności bardziej jako podmiotów zdolnych do tworzenia własnej kultury niż jako przedmiotów dobroczynności” (100). Postrzeganie ubogich jako podmiotu leczy elity z pokusy paternalizmu, który jest de facto grzechem wobec godności człowieka ubogiego.
Współczesna ekonomia jest chora i wymaga zmian systemowych, uważa papież Leon, ponieważ wraz z rozwojem cywilizacyjnym procesy marginalizacji, alienacji i pauperyzacji społeczeństw nasilają się, a nie osłabiają
Ks. Andrzej Draguła
Papież krytycznie odnosi się do „duszpasterstwa elit”, opartego na przekonaniu, iż „zamiast tracić czas na ubogich, lepiej troszczyć się o bogatych, wpływowych i profesjonalistów, aby dzięki nim można było osiągnąć bardziej skuteczne rozwiązania. Łatwo dostrzec światowość kryjącą się za tymi opiniami: prowadzą one do postrzegania rzeczywistości według powierzchownych kryteriów, pozbawionych jakiegokolwiek nadnaturalnego światła, faworyzując znajomości, które nas uspokajają, i poszukując przywilejów, które nam odpowiadają” (114). Nie ulega wątpliwości, iż jest to współczesna, kościelna wersja myślenia kolonialnego, które uprzedmiotawia drugiego człowieka.
Centrum i peryferia
Wróćmy na koniec do Chrystusa, który jest w centrum tego dokumentu. Papież wspomina moment ukrzyżowania Chrystusa poza miastem. „Właśnie w tej sytuacji można wyraźnie podsumować ubóstwo Jezusa. Chodzi o to samo wykluczenie, które cechuje definicję ubogich: są oni wykluczeni ze społeczeństwa. Jezus jest objawieniem tego privilegium pauperum [przywilej ubogich]. On ukazuje się światu nie tylko jako ubogi Mesjasz, ale także jako Mesjasz ubogich i dla ubogich” (19).
Jakie to ma konsekwencje? Jezus umiera nie w centrum świata, ale na jego obrzeżu. „Rzeczywistość lepiej widać z peryferii” (82) – mówi papież Leon. Także z peryferii krzyża.
Ta myśl o peryferiach, tak bliska papieżowi Franciszkowi, u Leona XIV nabiera nie tylko wymiaru duszpasterskiego, ale również ściśle teologicznego. Wszystkie historyczne przykłady przywołane w dokumencie dotyczą życia Kościoła na jego peryferiach: wśród ubogich, głodnych, więźniów, migrantów, wygnańców wojennych, chorych, wykluczonych itd.
Tym razem bohaterami historii kościelnej nie są papieże czy wielcy reformatorzy Kościoła, ale mnisi, zakonnice, założyciele i założycielki zakonów, stowarzyszeń, inicjatorzy ruchów, świeckie kobiety i świeccy mężczyźni oddający się pracy na peryferiach społeczeństw. Tam dzieje się Kościół. Tam żyje Chrystus we wszystkich, którzy okazują miłość i miłosierdzie. A przede wszystkim w tych, którym to miłosierdzie jest okazywane.
Przeczytaj też: Budowanie na ruinach. „Dilexit nos” papieża Franciszka

1 miesiąc temu
















