To, iż znam kogoś od bardzo dobrej strony, nie może automatycznie prowadzić do odrzucania pojawiających się oskarżeń – reportaż „Dużego Formatu” komentuje Zbigniew Nosowski.
W poniedziałek w „Dużym Formacie” ukazał się reportaż „Duszpasterz młodzieży chce całusa”. Paweł Piotr Reszka opisuje w nim zarzuty kilku kobiet wobec znanego lubelskiego duszpasterza, ks. Mieczysława P.
Duchowny miał m.in. rzucić się na młodą wolontariuszkę w swoim samochodzie. Jedna z jego współpracowniczek przypadkowo znalazła u niego intymne zdjęcia 16-letniej dziewczyny. Inna kobieta miała być jako nastolatka namawiana przez księdza do seksu. Zarzuty są w reportażu solidnie udokumentowane, a dotyczą okresu kilkunastu lat.
Ks. Mieczysław był rzecznikiem abp. Józefa Życińskiego. Współtworzył lubelskie Centrum Wolontariatu, od lat pracował z młodzieżą, potrzebującymi i uchodźcami.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Po publikacji artykułu ks. Adam Jaszcz, kanclerz lubelskiej kurii, wydał oświadczenie. „Dochodzenie wstępne w sprawie duchownego zostało rozpoczęte w październiku ubiegłego roku i zamknięte 20 grudnia. W ramach dochodzenia wysłuchaliśmy świadectw osób mających wiedzę w tej sprawie, jak i oskarżanego księdza. Wszystkie dokumenty zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej. Otrzymaliśmy już odpowiedź, iż zgłoszenie zostało przyjęte przez Dykasterię Nauki Wiary. Czekamy na dalsze instrukcje. Jesteśmy też w kontakcie z osobami zgłaszającymi swoją krzywdę” – czytamy.
Sprawę księdza P. komentuje na łamach „Gazety Wyborczej” Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”.
– Zastanawiam się, o czym rozmyślał arcybiskup Józef Życiński jesienią 2010 r. po rozmowach z kobietą, która zgłosiła mu swoje poważne zastrzeżenia dotyczące księdza Mieczysława. Z przytoczonej w reportażu relacji jego sekretarza wiemy, iż wieczorem arcybiskup długo modlił się w kaplicy – zauważa Nosowski. – To oczywiście tylko moje domysły, ale być może opłakiwał swoją naiwność, gdy kilka lat wcześniej odrzucił opowieść dziennikarza Mariusza Mroza, który miał powiadomić go o nagannych zachowaniach księdza.
Naczelny „Więzi” podkreśla: – To, iż znam kogoś od dobrej, a choćby bardzo dobrej strony, nie może automatycznie prowadzić do odrzucania pojawiających się oskarżeń.
– W reportażu jest cytat z e-maila od księdza Mieczysława, w którym pisze on o tym, iż zaangażował setki młodych ludzi w pomoc potrzebującym. To prawda, sam podziwiałem aktywność lubelskiego Centrum Wolontariatu. Ale duchowny dodaje jeszcze, iż o ile ktokolwiek poczuł się dotknięty jego zachowaniami, to on przeprasza. To jednak za mało. Warto, by ks. Mieczysław wreszcie dostrzegł, iż to nie jest tylko kwestia czyjegoś samopoczucia, ale iż on po prostu robił rzeczy złe. W relacjach z zależnymi od siebie młodymi wychowankami przekraczał granice nieprzekraczalne, wykorzystując swój autorytet ich przewodnika duchowego – mówi Nosowski.
Jego zdaniem fakt, iż „obecnie materiały dotyczące księdza P. zostały przesłane do Watykanu, mówi już wiele. To oznacza, iż w lubelskiej kurii przeprowadzono dochodzenie wstępne i uznano zgłoszenie za wiarygodne, a zgłoszone przestępstwo za prawdopodobne”.
– Wcześniej te sprawy były załatwiane rutynowo. Mówiono na przykład: „ale przecież pani była dorosła, to o co chodzi?”. Teraz Kościół próbuje patrzeć głębiej i uznaje, iż w takich sytuacjach może dochodzić do nadużyć i wykorzystania relacji władzy – tłumaczy Zbigniew Nosowski.
DJ