Wyobraź sobie, iż idziesz do najlepszej na świecie
restauracji. Kelner przynosi ci wyśmienite danie, ale na papierowym talerzyku,
do tego jednorazowe sztućce i najlepsze wino, ale w brudnej puszce po rybie,
którą otworzono tydzień temu i od tej pory nie była myta.
To wyśmienite danie i wino to łaska od
Boga, zaś te naczynia to ty.
Ktoś powie, iż najważniejszy jest smak potrawy.
Oczywiście, ale sposób podania też jest istotny, bo dajmy na to, ktoś głosi
słowo Boże, ale nie potrafi tego robić. Mówi o Bogu w sposób, który nie zachęca
ludzi do wiary w Boga. Jest duchowym anestezjologiem, czyli usypia swoich
słuchaczy, stawia za dużo wymagań ludziom albo prawi morały i poucza innych
podczas
gdy, sam nie robi tego, o czym mówi.
Jakim naczyniem jest zatem taki człowiek? Czy on zachęca
ludzi do tego, aby zabiegali o Niebo? Może dzisiejszy świat wygląda, tak jak
wygląda, bo mało jest naczyń, na których Boża łaska byłaby wykwintnie podana?
Ewelina
Szot