Na wojnę i “wielką politykę” patrzeć tylko w Bożej perspektywie

2 dni temu

Roberto de Mattei: Na wojnę i wielką politykę mocarstw trzeba patrzeć tylko w Bożej perspektywie

na-wojne-patrzec-tylko-w-bozej-perspektywie

(Bóg Stwórca – witraż Stanisława Wyspiańskiego, FOT.:Lestat (Jan Mehlich) put it under GFDL and Creative Commons Attribution ShareAlike 2.5)

Tylko Bóg w Chrystusie Jezusie jest gwarantem prawdziwego pokoju. Wszystkie wydarzenia historyczne i polityczne trzeba oglądać z perspektywy porządku chcianego przez Stwórcę. Dotyczy to także wojny na Ukrainie czy zawirowań, które wywołuje polityka Donald Trumpa. Pisze o tym włoski historyk, prof. Roberto de Mattei.

Dzisiejsza sytuacja na świecie jest tak skomplikowana, iż wymaga od każdego, kto chce się w niej zorientować, dużej dozy spokoju i jasności umysłu. Pandemia, wojna rosyjsko-ukraińska i wybór Donalda Trumpa zaburzyły fałszywą równowagę międzynarodową. Klasa polityczna i intelektualna, która rządziła światem od czasów rewolucji francuskiej, widzi teraz, jak jej władza i iluzje rozpadają się. Katolicy mogą jedynie cieszyć się z upadku pseudo-cywilizacji zrodzonej z Rewolucji Francuskiej, pamiętając, iż istnieje tylko jedna cywilizacja godna tego miana: cywilizacja chrześcijańska.

Naturalnemu i chrześcijańskiemu porządkowi zagraża dziś jednak globalny chaos, do którego przyczyniają się wszystkie idee odbiegające od niezmiennego nauczania Kościoła. I to właśnie w świetle tych nauk należy oceniać złożoną sytuację międzynarodową. Wysiłek, do którego katolicy są dziś wezwani, polega na przejściu od czysto politycznego odczytywania wydarzeń do nadprzyrodzonej interpretacji, która bierze pod uwagę przede wszystkim sprawy Boga i Kościoła.

Aby to zrozumieć, należy uważnie przeczytać […] przesłanie radiowe skierowane przez Piusa XII do całego świata 24 grudnia 1951 r., w przeddzień Bożego Narodzenia. W tym ważnym dokumencie papież podejmuje temat wkładu Kościoła w sprawę pokoju, aby wyjaśnić, na czym on naprawdę polega.

Błąd, który papież chce rozwiać, to błąd tych, którzy „uważają Kościół niemal za jedną z ziemskich potęg, za rodzaj światowego imperium” i proszą Kościół albo o opowiedzenie się po stronie politycznej, na korzyść jednej lub drugiej strony, albo, przeciwnie, o przyjęcie pozycji neutralności politycznej, zapominając, iż Kościół nie może służyć czysto politycznym interesom.

Dlatego Pius XII ostrzegał, iż „politycy, a czasem choćby ludzie Kościoła, którzy zamierzają uczynić Oblubienicę Chrystusa swoim sojusznikiem lub narzędziem krajowych czy międzynarodowych machinacji politycznych, zaszkodziliby samej istocie Kościoła. Wyrządziliby szkodę samemu życiu Kościoła; jednym słowem, zniżyliby go do tej samej płaszczyzny, na której toczą się konflikty interesów doczesnych. To jest i pozostanie prawdą, choćby o ile chodziłoby o cele i interesy uzasadnione same w sobie”.

Kościół nie przyczynia się do pokoju poprzez decyzje polityczne, ale poprzez przypominanie światu wielkich prawd, które wykraczają poza politykę. „Ktokolwiek zatem chciałby oderwać Kościół od jego domniemanej neutralności, naciskać na niego w sprawie pokoju albo też naruszać jego prawo do swobodnego decydowania o tym, czy, kiedy i jak chce stanąć po stronie różnych konfliktów, nie ułatwiłby mu wkładu na rzecz pokoju. Zajmowanie przez Kościół różnych stron, także w sprawach politycznych, nigdy nie może być czysto polityczne. Musi zawsze odbywać się »sub specie aeternitatis«, w świetle prawa Bożego, jego porządku, jego wartości, jego norm”.

Papież dodaje: „Nierzadko zdarza się, iż czysto ziemskie moce i instytucje porzucają swoją neutralność, aby dziś stanąć po jednej stronie, a jutro być może po drugiej. Jest to gra pełna machinacji, którą można wytłumaczyć nieustanną fluktuacją doczesnych interesów. Ale Kościół trzyma się z dala od takich zmiennych kombinacji. jeżeli osądza, to nie po to, by odejść od dotychczas przestrzeganej neutralności, ponieważ Bóg nigdy nie jest neutralny wobec ludzkich spraw, a zatem Kościół też nie może taki być. jeżeli przemawia, to na mocy swojej boskiej misji, której pragnie Bóg. jeżeli przemawia i osądza problemy dnia dzisiejszego, to z wyraźną świadomością przewidywania, w cnocie Ducha Świętego, [w imię] wyroku, który na końcu czasów potwierdzi i usankcjonuje jego Pan i Głowa, Sędzia wszechświata”.

Papież podkreśla, iż Bóg nigdy nie jest neutralny w sprawach ludzkich, a tym bardziej nie może być neutralny Kościół. To znaczy, iż bierze udział w walkach świata, ale jego kryteria nie są polityczne, ponieważ ma na uwadze nie światowe interesy narodów lub jednostek, ale chwałę Boga i dobro dusz. Kościół, przypomina Pius XII, „nie może pozwolić sobie na osądzanie według kryteriów wyłącznie politycznych; nie może wiązać interesów religii z kierunkami wyznaczonymi przez czysto ziemskie cele; nie może narażać się na niebezpieczeństwo, iż jego religijny charakter może być poddany w wątpliwość; nie może zapomnieć, choćby na chwilę, iż jego przymiot jako przedstawiciela Boga na ziemi nie pozwala mu pozostać obojętnym, choćby na chwilę, między dobrem a złem w sprawach ludzkich”.

„Dzieciątko, które leży w kołysce w Betlejem”, podkreśla, „jest Synem Bożym, który stał się Człowiekiem, a Jego imię brzmi »Princeps pacis«, Książę Pokoju”. Jednak „kiedy Kościół i jego najwyższy Pasterz odsuną się od słodkiej intymności spokoju i ciepła serca Dzieciątka z Betlejem, czują się jakby uderzeni prądem lodowatego powietrza. Ten świat tylko mówi o pokoju, ale nie ma pokoju; rości sobie wszelkie możliwe i niemożliwe tytuły prawne do ustanowienia pokoju, ale nie zna ani nie uznaje tej misji pokojowej, która emanuje bezpośrednio od Boga, misji pokojowej władzy religijnej Kościoła. Krótkowzroczni nieszczęśnicy, których zawężone pole widzenia nie wykracza poza przewidywalne perspektywy obecnej godziny, poza kalkulowanie potencjału militarnego i gospodarczego! Jak ludzie ci mogą mieć najmniejsze pojęcie o wadze i znaczeniu autorytetu religijnego dla rozwiązania problemu pokoju? To powierzchowne umysły, niezdolne do dostrzeżenia w całej swej prawdzie i rozległości wartości i twórczej mocy chrześcijaństwa; jak mogłyby nie pozostać sceptyczne i pogardliwe wobec pokojowej mocy Kościoła?”

Pius XII kontynuuje i podsumowuje: „Również dzisiaj, podobnie jak przy innych okazjach, przed żłóbkiem Boskiego Księcia Pokoju, widzimy, iż musimy ogłosić: świat jest daleki od tego porządku, którego chciał Bóg w Chrystusie, który gwarantuje prawdziwy i trwały pokój”. Jest zatem nieodzowne, aby „skupić nasz wzrok na porządku chrześcijańskim, który dziś zbyt wielu straciło z oczu”. […]

W obliczu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i wszystkich kryzysów naszych czasów podsumowujemy nasze stanowisko w następujący sposób: krajowe i międzynarodowe wydarzenia polityczne muszą być zawsze oceniane wyłącznie „sub specie aeternitatis”, „w świetle prawa Bożego, jego porządku, jego wartości, jego norm”. Tylko porządek ustanowiony przez Boga w Chrystusie powstrzymuje wojny i gwarantuje prawdziwy i trwały pokój. Ten pokój nie ma nic wspólnego z fałszywym pokojem, na który powołują się politycy i ludzie myślący w kategoriach doczesności.

Roberto de Mattei

Źródło: corrispondenzaromana.it Pach

Idź do oryginalnego materiału