Msza święta i Dietrich von Hildebrand. Niemiecki filozof rzuca jasne światło na kryzys liturgii i Kościoła

1 rok temu

Nowa Msza święta nader często przeradza się w doświadczenie horyzontalne, poziome, płaskie; zamiast wznosić nas ku Panu – próbuje sprowadzić Jego do nas. Ze Stwórcy świata, najwyższego prawodawcy, z Boga samego – czyni towarzysza wspólnotowej biesiady, można rzec – kumpla. Rodzi to najpoważniejsze konsekwencje dla naszej wiary, o czym Dietrich von Hildebrand pisał w swoich dziełach szeroko, a co w swoim dziełku Giovanni Turco zręcznie wydobywa – pisze Paweł Chmielewski na marginesie lektury książki „Wertykalność i horyzontalizm w liturgii według myśli Dietricha von Hildebranda”.

W kwietniu ukazała się nakładem wydawnictwa „Rosa Mystica” książka autorstwa prof. Giovannego Turco poświęcona myśli wielkiego niemieckiego filozofa, Dietricha von Hildebranda. „Wertykalność i horyzontalizm w liturgii według myśli Dietricha von Hildebranda”, brzmi jej tytuł, oddający zresztą celnie jeden z głównych problemów ze współczesną liturgią, dających się wyrazić w prostym pytaniu: co jest przedmiotem kultu, Bóg – czy ludzka wspólnota?

Autor, profesor Giovanni Turco, jest filozofem prawa, wykładowcą Uniwersytetu w Udine, mieście położonym w regionie Wenecji. Fakt pochylenia się przezeń nad myślą Dietriecha von Hildebranda nie może dziwić: Hildebrand to niewątpliwie jeden z najwybitniejszych katolickich myślicieli XX wieku; jego przenikliwa refleksja towarzyszyła gwałtownym przemianom Kościoła, które obserwował w ciągu swojego życia. Urodzony w 1889 roku w rodzinie protestantów, nawrócił się w młodości na katolicyzm; dobra znajomość herezji pozwalała mu przez całe życie niezwykle celnie dostrzegać tropy błędów przenikających do Kościoła. Hildebrand mógł obserwować walkę Kościoła z modernizmem za pontyfikatu Piusa X, powolne przekształcanie się modernizmu w bardziej subtelne formy herezji, czas rosnących wpływów ruchu liturgicznego; przeżył dramat II wojny światowej – zagorzały przeciwnik nazizmu, wyniósł się z Niemiec najpierw do Austrii, po Anschlussie do Szwajcarii, Francji – a wreszcie do Stanów Zjednoczonych, gdzie pozostał do śmierci w 1977 roku. To z Ameryki obserwował przygotowania do II Soboru Watykańskiego, przebieg obrad – a wreszcie implementację jego decyzji i tych decyzji karykaturyzację, co krytykował jednoznacznie i z wielką filozoficzną głębią w swoich licznych pracach, książkach i artykułach.

Giovanni Turco postanowił „wydobyć” z dzieła Hildebranda jego refleksje na temat liturgii i jej przekształceń po II Soborze Watykańskim. Uczynił to w sposób tyleż prosty, co skuteczny. Cztery rozdziały książki „Wertykalność i horyzontalizm liturgii” oparte zostały o cztery dzieła Hildebranda, odpowiednio: artykuł „Argumenty przemawiające za Mszą łacińską” oraz książki – „Koń trojański w mieście Boga”, „Spustoszona winnica”, „Liturgia a osobowość”. W pracy zamieszczono też w całości wspomniany artykuł, co pozwala czytelnikowi nie tylko zapoznać się z myślą Hildebranda bezpośrednio, ale też zweryfikować metodę Giovannego Turco, konfrontując jego analizę z tekstem niemieckiego filozofa.

Sądzę, iż czytelnik PCh24.pl zainteresowany Mszą łacińską przynajmniej w pewnych rysach zna nastawienie Hildebranda: jego książki „Kon trojański w mieście Boga” oraz „Spustoszona winnica” należą nieledwie do konserwatywnego czy „tradycjonalistycznego” kanonu lektur. Giovanni Turco nie poprzestał jednak na ogólnikach, ale postanowił oddać myśl swojego bohatera w szczegółach, pisząc językiem precyzyjnym i bogatym w filozoficzną i teologiczną terminologię. Nie pozwala to na lekturę lekką, zarazem jednak nie męczy. Gdyby Turco miał nieszczęście być filozofem niemieckim, prawdopodobnie jego książki nie dałoby się czytać: jest jednak Włochem i jego styl, pomimo pewnego ciężaru pojęciowego, jest na miarę możliwości bardzo przystępny. Uważna, spokojna lektura tej książki powinna pozwolić na bezproblemowe zrozumienie treści choćby czytelnikowi bez przygotowania filozoficznego; kto ma o filozofii i teologii jakieś bliższe pojęcie będzie tym więcej zadowolony.

Nie sposób byłoby w tak krótkim tekście omówić pracy Giovannego Turco, bo choć krótka (własna analiza autora liczy zaledwie kilkadziesiąt stron) – jest bogata w treści. Wskażę dlatego tylko niektóre rysy, moim zdaniem szczególnie istotne. Włoski filozof prawa postanowił ukazać u Hildebranda jego doskonałe zrozumienie zależności teologii od filozofii: zepsuta, rewolucyjna filozofia rodzi zepsutą, rewolucyjną teologię. Gdy to zepsucie dotyka obszaru liturgicznego – cóż, nie wymaga szczególnego geniuszu pojąć, iż owocem może być tylko zepsuta liturgia. Podczas gdy Msza święta tradycyjna w swoim wymiarze wertykalnym nastawiona jest na kult Boga, jest Najświętszą Ofiarą, która w każdym swoim elemencie wzbudza poczucie sacrum i wznosi intelekt i wolę człowieka ku Chrystusowi – to Msza nowa nader często przeradza się w doświadczenie horyzontalne, poziome, płaskie; zamiast wznosić nas ku Panu – próbuje sprowadzić Jego do nas. Ze Stwórcy świata, najwyższego prawodawcy, z Boga samego – czyni towarzysza wspólnotowej biesiady, można rzec – kumpla. Rodzi to najpoważniejsze konsekwencje dla naszej wiary, o czym Hildebrand pisał w swoich dziełach szeroko, a co w swoim dziełku Turco zręcznie wydobywa.

Przyznam szczerze, iż publikację wydana nakładem „Rosa Mystica” przyjmuję z wdzięcznością – i z radością. Myśl Hildebranda pozwala na nie tylko na nowo uporządkować nasze odniesienie do liturgii, ale zarazem lepiej pojąć jej adekwatny cel, tak, jak go ujmuje w zgodzie z wolą samego Boga Tradycja Kościoła; pozwala też na argumentacyjne podbudowanie naszego filozoficznego i teologicznego ustosunkowania do Mszy Wszechczasów, co ma ogromne znaczenie w dobie konieczności prowadzenia dyskusji z tymi, którzy Mszę łacińską próbują deprecjonować i jej zakazywać. Hildebrand – tak jak tyleż skrótowo, co bogato ukazuje go Giovanni Turco – dowodzi, iż skutki decyzji o reformie liturgicznej są bardzo głębokie; tak głębokie, jak w głównej debacie o Kościele rzadko tylko chcemy to przyznawać. Wielką zaleta Hildebranda jest też jego iście nieniemieckie umiarkowanie: autor trzyma się ściśle granic katolickości, w apologetycznym zapale kieruje się zawsze rzymską gravitas i nie popada w skrajności. Krytykuje nową Mszę, ale jej nie dzepcze; ocenia bezlitośnie stan Kościoła po II Soborze Watykańskim, ale chce w nim i przy nim trwać mimo wszystkich kryzysów. Warto książeczkę „Wertykalność i horyzontalizm w liturgii według myśli Dietricha von Hildebranda” przeczytać, przemyśleć, sięgnąć do pełnych dzieł Hildebranda – i wyciągnąć wnioski, które, sądzę, dla wszystkich, kto potraktuje rzecz z intelektualną otwartością i umiłowaniem mądrości Kościoła, będą rysować się z dużą wyrazistością.

Paweł Chmielewski

Idź do oryginalnego materiału