MC [2023] Błogosławiony kościółek

1 rok temu

W pełni zgadzam się z często powtarzanym przez o. Pałysa zdaniem, iż ziemia nie pachnie jak dom. Jednak są miejsca, w których zapach domu jest wyraźnie wyczuwalny. U św. Józefa w Małem Cichem, szczególnie w ciepłe dni, kiedy otwarte są główne drzwi, z których widać całe prezbiterium, a z niego przez drzwi las po drugiej stronie potoku, dzieje się taki cud (i nie chodzi o zapach kadzidła!). A przynajmniej ja przez ostatnie dni mam to szczęście krótkich przebłysków bycia blisko domu.

Przed mszą są teraz nabożeństwa czerwcowe, kończące się zawsze błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem, a więc On sam błogosławi. Dzięki otwartym drzwiom jeszcze intensywniej czuję, iż błogosławieństwo płynie nie tylko na nas, ale na świat, na te drzewa, potok, hałasujące dzieciaki, przechadzających się i pracujących dorosłych. Słońce i czerwcowe ciepłe powietrze (dziś przełamane wilgocią po deszczu) okraszone odgłosami życia wpadającymi do wnętrza, miesza się z zapachem drewnianych ścian i podłóg, a całość kościoła wydaje się naturalną częścią rzeczywistości. Czymś, co po prostu zapuściło fundamenty w skarpie, wyrosło i w czym pulsuje życie. Co jest częścią tego świata w tak oczywisty, organiczny sposób.

Niewiele już jest takich miejsc, może dlatego tak lubię kościółek w Małem Cichem? Dla niesionej przez niego dobrej nowiny, iż Bóg jest u fundamentów świata i nie stanowi w nim ozdobnika, ale jedyny pewny punkt zaczepienia? Kiedy wszystko się wali i rozpada, On wciąż jest. I błogosławi całemu światu, przez nasze ręce i serca.

Idź do oryginalnego materiału