Rozdział 1.
Chrystus Zbawiciel nasz poczyna się objawiać, uczyniwszy pierwszy cud, za prośbą Najświętszej Matki, na godach Galilejskich.
238. Pierwej Najświętsza Matka, niżeli Pan Jezus, była w Kanie zaproszona na gody; a kiedy dowiedziano się, iż i Pan Jezus był niedaleko, zaproszono Go także z Uczniami, których miał, i stawił się dobrotliwy Pan, chcąc tam co więcej sprawić, niż rozumiano. Trzeci dzień którego były te gody, o którym święty Jan, był to dzień trzeci tygodnia żydowskiego. Chciał Pan Jezus być na tych godach w Kanie, żeby poświęcił Małżeństwo i powagą swoją ustanowił, także żeby naukę swoje potwierdził przez oczywisty cud; przez oczywisty mówię, bo lubo i przedtym czynił cuda ale tajemnie, i dla tego ten cud zowie się początkiem, źe był początkiem cudów jawnych. Ten cud stał się szóstego dnia Stycznia, którego dnia także przed trzydziestu laty przybyli byli Królowie do oddania ukłonu Chrystusowi. Ztąd kościół św. razem te uroczystości odprawuje. Podtenczas Pan Jezus dawał zbawienne do stanu przyzwoite Oblubieńcowi nauki, jako i Najświętsza Panna dawała także Oblubienicy. Ten Oblubieniec nie był to św. Jan, jako niektórzy rozumieją, bo święty Jan przyszedł dopiero z Panem Jezusem i innymi Uczniami i nigdy św. Jan o ożenieniu nie myślał. Na tych godach Chrystus napomniawszy Oblubieńców z strony wszelkiej przystojności, modlił się, żeby na pomnożenie rodzaju ludzkiego w nowym zakonie łaski dał swoje błogosławieństwo, oraz także dał świętym małżeństwa prawom moc, cnotę, aby tych, którzy w kościele w tym stanie zostają, uczynił świętymi i żeby małżeństwo między Sakramenta policzone było. Wiedząc o tej Najświętszego Syna swojego modlitwie Najświętsza Matka, oraz się także do Ojca Przedwiecznego modliła. Przy stole Pan Jezus i N ajświętsza Matka używali danych potraw, acz z wielką wstrzemięźliwością. Chciał potwierdzić małżeństwo Pan Jezus, które napotem doskonale trwać miało, a nie tak, w którym by się rozwieść mieli; jakożby było, gdyby św. Ja n był Oblubieńcem, o którym pewna rzecz, iż za Panem Jezusem poszedł.
Podtenczas na owych godach stało się, iż wina nie stało, żeby do uczynienia cudu był powód. Zaczem K rólow a Niebieska rzekła do Zbawiciela: „Panie wina nie mają". Na co odpowiedział Chrystus: „Co mnie i Tobie niewiasto? jeszcze godzina nie przyszła. Ta odpowiedź Pańska nie była strofowaniem, naganą, ale tajemnicą; i rzekł to Pan Jezus nie strofującego twarzą, ale wypogodzoną i spokojną. Mówił do Niej, nie Matko ale niewiasto, bo podtenczas łagodnych i słodkich słów do Niej nie używał. Tajem nica zaś w słowąch Chrystusowych była ta, iż pokazał, iż był prawdziwym Bogiem i iż w swojej Boskiej Istocie i cudów wykonaniu nie miał zależności od Matki, i dla tego Matką Jej nie nazywa. I zrozumiała tę tajemnicę Najświętsza Matka, i z wypogodzoną twarzą mówiła do sług: „Cokolwiek rzecze team, to czyńcie", któremi słowy dała całemu narodowi ludzkiemu naukę, iż od Boga mają ludzie pomoc, byle tylko, co z nich je st czynili. Rozkazał tedy Zbawiciel wodą stągwie napełnić, co gdy uczynili, kazał ztamtąd naczerpać i zanieść przełożonemu nad weselem, który był najosobliwszym między gośćmi i na pierwszem miej sen siedział; a ten gdy skosztował wina, które się z owej wody stało, zadziwował się i mówił: „Każdy człowiek pierwej dawa wino dobre, a gdy sobie podpiją, tedy podlejsze. A Ty“ do Oblubieńca mówił, „więcejeś uczynił“ nie wiedział zaś o owej przemianie, bo siedział zdaleka na pierwszem miejscu, a Pan Jezus z Najświętszą Matką i Uczniami na ostatniem, ucząc pokory i obierania sobie ostatniego miejsca. Aleć niedługo wsławił się i wyjawił cud; a nie tylko Uczniowie, ale i inni uwierzyli, źe był Mesyaszem i poszli z Nim do Kafarnaum, tam już począł jawnie przepowiadać, Nauczycielem się być pokazując. Najświętsza zaś Matka, kiedykolwiek działy się te cuda, osobliwemi jaśniała cnotami, chwaliła Boga, czyniła Mu dzięki w utwierdzeniu tych, którzy świeżo uwierzyli, niespracowana była także w posłudze Synowi swojemu.
Maria z Agredy ,,Miasto święte czyli życie Najśw. Maryi Panny" T. II, str. 358-360