María Corina Machado i upadek Pokojowej Nagrody Nobla

3 godzin temu
Zdjęcie: María Corina Machado


Ruch polityczny tegorocznej laureatki utrzymuje kontakty ze środowiskiem ekstremalnej prawicy. Przyznanie wenezuelskiej polityczce pokojowego Nobla jest co najmniej problematyczne.

Co łączy Marlona Brando, Jeana-Luka Godarda, Petera O’Toole’a, Dudley’a Nicholsa i George’a Scotta? Kto dziś pamięta, iż każdy z wymienionych – z różnych powodów i w różny sposób – odmówił przyjęcia Oscara? Co więcej, Nichols i Scott zrobili to bez rozgłosu. Statuetka Scotta została odebrana przez producenta podczas gali i po cichu zwrócona przez aktora następnego dnia.

Dwóch laureatów nagrody Nobla także odmówiło jego odbioru: byli to Jean-Paul Sartre i Le Duc Tho. Ten pierwszy w 1964 roku – dlatego, bo nie przyjmował żadnych nagród. Ten drugi, ponieważ pokojowa nagroda przyznana mu w 1974 roku, na spółkę z Henrym Kissingerem, nie zgadzała się z jego oceną sytuacji – dla wietnamskiego dyplomaty pokój w jego kraju jeszcze wówczas nie nastąpił.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Kilka dni temu wenezuelska polityczka María Corina Machado została uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla. Aktywistka nie odmówiła przyjęcia nagrody, mimo iż nie zajmuje się budowaniem pokoju. Przeciwnie, wielokrotnie wzywała Stany Zjednoczone, a także Izrael, do użycia siły wobec swojego kraju. Popiera izraelskie ludobójstwo na Palestyńczykach i ogłosiła, iż jest wdzięczna za to, co prezydent Trump czyni dla światowego pokoju. W tym roku brała udział w konferencji pod hasłem Rekonkwista i Make Europe Great Again. A jej ruch polityczny utrzymuje kontakty ze środowiskiem ekstremalnej i faszystowskiej prawicy.

Nie trzeba być radykalną socjalistką, by uważać przyznanie tej akurat polityczce pokojowego Nobla za problematyczne. Nie trzeba też popierać reżimu Maduro, którego represyjne działania dokumentowała np. niedawna misja ONZ. Również krytyczna wobec wenezuelskiego rządu, umiarkowana w swych poglądach, szanowana przez polskich liberałów Rebecca Solnit wyraziła zdziwienie decyzją Komitetu Noblowskiego. Solnit pisze, iż wolałaby, aby została nagrodzona osoba działająca na rzecz klimatu lub opozycyjna wenezuelska feministka i wzywa Machado do zerwania ze swoimi faszystowskimi sojusznikami. Wielu polskich komentatorów w mediach społecznościowych nawołuje norweski Komitet Noblowski do opamiętania.

Sama walka ze złem nie uznawana była dotąd za wystarczającą przesłankę do przyznawania nagrody: po zakończeniu II wojny światowej Nobla nie przyznano żadnemu przedstawicielowi zwycięskich Aliantów. Jednocześnie też nie jest to pierwsza bardzo kontrowersyjna decyzja w historii tego lauru —wspominaliśmy już o Henrym Kissingerze, można by jeszcze przywołać np. nieoczywiste zasługi dla pokoju Baracka Obamy.

W neoliberalnej merytokracji nagrody stały się rytualną metodą generowania widoczności

Monika Kostera i Jerzy Kociatkiewicz

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Warto zauważyć, iż nagroda Nobla – i w ogóle wszelkie nagrody dla wybranych osób – to zjawisko o wiele bardziej złożone niż interakcja między mniej lub bardziej wnikliwymi i sprawiedliwymi nagradzającymi a mniej lub bardziej zasługującymi nagrodzonymi. To przede wszystkim sygnał wysyłany przez przyznających, dotyczący tego, co w danym miejscu i czasie ma być rozumiane jako pożądane zachowanie, adekwatna postawa.

W neoliberalnej merytokracji nagrody stały się także rytualną metodą generowania widoczności, o czym bardzo interesująco i trafnie pisze Paweł Krzyworzeka w książce „Nagrody biznesowe: Etnografia rytuałów merytokracji”. To ważne dla uczestników systemu z dwóch powodów: z jednej strony widoczność jest jedną z metod generowania kapitału kulturowego, a z drugiej – nagrody legitymizują struktury społeczne neoliberalizmu, rytualnie demonstrując, iż jest oparty na fundamencie merytokracji.

Innymi słowy – nagrody dają nagrodzonym potencjalnie lukratywną widoczność, a strukturom w ramach których nagradzanie się odbywa, udzielają prawomocności w ramach wyznawanego powszechnie systemu wartości. Dlatego również Pokojową Nagrodę Nobla rozpatrywać trzeba w kontekście globalnego układu społeczno-polityczno-ekonomicznego.

W neoliberalizmie ceni się merytokrację, więc dyskusje koncentrują się wokół tego, czy osoba nagrodzona zasłużyła na nagrodę czy nie, a może nagroda powinna była przypaść komuś innemu, bardziej godnemu chwały. Nie tak jednak działa merytokracja. Termin ten ukuty został przez socjologa Michaela Younga w 1958 roku jako określenie indywidualistycznej dystopii o twardych podziałach między klasami, dystopii pozbawionej ludzkich cech, całkowicie mechanicznej. Osoby i grupy zaklasyfikowane jako „gorsi” są w takim systemie wykluczane i sprowadzane do statusu podklasy.

Na fundamencie takiego systemu wartości struktury społeczne przyjmują postać hierarchii pozbawionych ludzkich więzi. Wartości merytokratyczne normalizują niesprawiedliwości, bo ci, którzy zostali zaszufladkowani jako „lepsi”, zasługują na to, osiągając lepsze wyniki. Nie ma miejsca na prawdziwą, żywą różnorodność, gdzie byłaby przestrzeń dla każdej osoby. Nie ma miejsca na relacyjność i współpracę.

Merytokracja to apogeum patriarchatu – liczy się tylko status, produkowanie i efektywność, natomiast troszczenie się o innych i współistnienie są bez wartości. A jednak to właśnie ten drugi zestaw postaw składa się na warunki korzystne dla budowania pokoju, przynajmniej według politologa Bertranda Badie. Pokój jest spełnieniem ludzkości, kontekstem, w którym możliwe jest zaspokajanie różnych ludzkich potrzeb. „Musimy wykorzenić upokorzenie – zauważa Badie. – jeżeli ktoś jest źle traktowany, to ja będę tego ofiarą, bo jego gniew mnie zniszczy”. W naszym targanym przez wojny świecie refleksja nad tym, jak rozumiemy czynienie pokoju, jest nie tylko potrzebna, jest wręcz konieczna.

Upadek Pokojowej Nagrody Nobla może dać nam również świetny powód do przemyślenia tego, co mówi on o naszym społeczeństwie, o fundamentach jego struktur. Pomoże w tym refleksja nad osobami, które odmówiły przyjęcia prestiżowych nagród. Można odmówić – a zatem nagrody nie są czymś, co po prostu się należy. Szczególne ważne okazują się przypadki odmowy z powodu sprzeczności z systemem wartości lub z oceną rzeczywistości. To trop, który może skupić uwagę na tym, jakie wartości są eksponowane przez najważniejsze struktury i instytucje.

Jeśli te wartości pozostają sprzeczne z duchem świata, w którym chciałoby się żyć, sprzeczne z duchem pokoju – to może czas, by wspólnie i z osobna odmówić, czy to z pozycji nagradzanych, czy z pozycji pomijanych przez nagrody. Taka postawa nazywa się pokojowym oporem. Z Kazania na Górze wiemy, iż przynosi on prawdziwe szczęście.

Idź do oryginalnego materiału