Dzieci potrafią patrzeć na sztukę z odwagą i otwartością, której wielu dorosłym brakuje. Podsuwamy tytuły wystaw, które mogą stać się okazją do pasjonujących obserwacji i międzypokoleniowych rozmów.
Coraz więcej instytucji przygotowuje swoje ekspozycje w taki sposób, aby także najmłodsi odbiorcy znaleźli na nich coś dla siebie. Nie brakuje też rodziców, którzy dzięki własnej kreatywności są w stanie niemal każdą „dorosłą” wystawę w owocny sposób zetknąć z dziecięcą percepcją. Co jakiś czas zdarzają się jednak sytuacje, w których to kilkuletni zwiedzający jest w muzeum czy galerii sztuki postacią najbardziej dopasowaną do okoliczności – odbiorcą doskonałym. Tak właśnie dzieje się w przypadku czterech zaproponowanych tu wystaw.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Szklana menażeria
Zwierzęta i mnóstwo kolorów, a do tego wszystko błyszczy i miga. Brzmi jak wymarzona sytuacja dla dziecka, a udręka dla dorosłego? Nic z tych rzeczy!
Wystawa rzeźb Marty Klonowskiej dowodzi, iż możliwe są takie połączenia tych elementów, które równą satysfakcję estetyczną dadzą odległym od siebie wiekiem członkom rodziny. W Galerii Oranżeria Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku rozgościł się niezwykły zwierzyniec – migotliwy, tajemniczy i żywo mieniący się w oczach, szczególnie w promieniach słońca obficie wpadającego do wnętrz w okolicach południa (porę i pogodę warto wziąć pod uwagę przy planowaniu wycieczki!). Inspirację do swoich prac artystka czerpała z obrazów dawnych mistrzów, jak Rubens czy Snyders, można więc rodzinnie zabawić się w odnajdywanie zwierząt z jej rzeźb na reprodukcjach rozwieszonych w przestrzeni galerii.
Wielkiej ekscytacji dostarcza już jednak samo patrzenie i przenosiny w fantazyjny świat psów, małp, ryb, koziołków, wykonanych z fragmentów pociętych szklanych płytek. Eksponatów – wiadomo – nie można dotykać. Pokusa jest jednak w wypadku tej wystawy szczególnie silna! Możecie się z nią zmierzyć już tylko do 13 kwietnia.
Kwiaty polskie
„Bukiety wiejskie, jak wiadomo, / Wiązane były wzwyż i stromo” – tak rozpoczynał Julian Tuwim swój poemat dygresyjny, od którego tytuł wzięła wystawa familijna w warszawskim Muzeum Etnograficznym. Przestudiowanie z dzieckiem dzieła wybitnego poety nie jest jednak wymagane przed wejściem na nią – lepiej zostawić tę euforia poznawczą na późniejsze lata.
Nie poezja jest tutaj bowiem tematem, ale świat roślin kwitnących i związana z nimi polska obrzędowość. W siedmiu salach na rodziców i dzieci czekają zadania pobudzające zmysły, zachęcające do dotykania, wąchania i wsłuchiwania się w szelesty flory oraz tradycyjne pieśni ją sławiące.
Będzie to też okazja do rozwinięcia wiedzy, między innymi o budowie kwiatu, ziołolecznictwie, a także o wykorzystaniu roślinnych motywów we wzornictwie ludowym. Trwająca już drugi rok wystawa zostanie zamknięta dopiero 15 listopada, jest więc jeszcze sporo czasu, aby wkomponować ją w rodzinny grafik.
Fotografia jest wszędzie
Wykonywanie zdjęć telefonami swoich rodziców to zajęcie dostępne w tej chwili choćby dla dwu-, trzylatków (zresztą co do dolnej granicy nie będę się spierać…). Ogromna liczba obrazów, jakie codziennie migają przed naszymi oczami, stała się standardowym elementem życia – tak sklejonym z naszymi najróżniejszymi działaniami, iż w zasadzie „przezroczystym”, niebudzącym zdziwienia czy pytań.

Poświęcona fotografii wystawa w warszawskim Domu Spotkań z Historią wybija z tej oczywistości i zachęca do zastanowienia nad tym, czego byśmy nie wiedzieli, gdyby aparaty do wykonywania zdjęć nie zostały wynalezione. Będzie to więc wyprawa ku temu, co jest tak małe, jak oczy pająka, i tak duże oraz odległe jak Księżyc – czego bez pomocy techniki nie moglibyśmy zobaczyć. Fotografia okaże się też metodą do sięgnięcia w przeszłość, do epoki naszym prababek, a także pozwoli „zatrzymać czas” w celach badawczych, przykładowo aby sprawdzić, czy koń w biegu odrywa wszystkie kopyta od ziemi.
Wszystkie przedstawione zagadnienia, także te związane z udziałem sztucznej inteligencji w generowaniu obrazów, zostały dostosowane do odbiorców w wieku 5-12 lat. Wystawa miała swoją premierę w zeszłym roku na Fotofestiwalu w Łodzi. Jej świeżo otwarta warszawska odsłona potrwa do 7 września.
Nazwa bez wystawy, wystawa bez nazwy
Tytuł tej ekspozycji brzmi jak żart albo zagadka. I rzeczywiście – z pomysłu, by wystawę sztuki współczesnej przygotowały dzieci w wieku 6-12 lat, wykluć się musiało coś pozbawionego standardowych hamulców zaciąganych przez dorosłą racjonalność i wiedzę o świecie.
Na zaproszenie wrocławskiej galerii Krupa Art Foundation uczniowie Autorskiej Szkoły Podstawowej Jaskółka wcielili się w rolę kuratorów. Ze zbiorów Sylwii i Piotra Krupów, a więc spośród prac zupełnie dorosłych, wybrali te powiązane według własnej interpretacji z tematem pamięci. Zaproponowali także określoną narrację przestrzenną wystawy i jej aranżację – zdecydowali o sposobie rozmieszczenia prac, kolorze i zdobieniu ścian, charakterze poszczególnych pomieszczeń (w jednej z sal wydzielono strefę wypoczynku). Spotkanie dzieci ze sztuką współczesną przebiega tu bez protekcjonalnego poklepywania, bez pudrowania przekazu i bez mówienia: „to może być za trudne”.
Warto przy jej oglądaniu zachować tę samą otwartą metodę, w której zamiast podawać gotowe odpowiedzi, wsłuchujemy się w swoje dziecko i w nas samych. Może się z tego zrodzić fascynująca rozmowa! Szansę na jej zainicjowanie przez tę akurat wystawę mamy do 1 czerwca.