Dziś na wejście była pieśń: Cały świat niech śpiewa tę pieśń: Panem naszym Bóg. Niby nic nadzwyczajnego, ale proszę spojrzeć na dzisiejszą antyfonę na wejście w mszale (mam zwyczaj sprawdzać tę antyfonę, i drugą, na Komunię, przed wyjściem na mszę): Niechaj Cię wielbi, Boże, cała ziemia i niechaj śpiewa Tobie, * niech wysławia Twoje imię, o Najwyższy (Ps 66:4). Pieśń na wejście była dopasowana, na ile się dało, do tej antyfony. Powiecie pewnie, iż tego nikt nie zauważył poza szaleńcem takim jak ja. Bóg też to zauważył. No i sam organista. Piękny przykład liturgicznego wyczucia. (O mnie różne osoby mówią, iż mam wyczucie liturgiczne, więc myślę, iż potrafię je u innych zauważyć.) Na Komunię była jakaś nieznana mi pieśń, byłem zbyt rozproszony, by zwrócić na nią uwagę, więc nie wiem, na ile odpowiadała którejś z dwóch antyfon komunijnych. W każdym razie, bardzo się cieszę z muzyki na dzisiejszej mszy, jak i cieszę się z dzisiejszych czytań.
A kolęda była na zakończenie. Tryumfy Króla niebieskiego.