LeŚnia – powrót do utraconego raju

2 godzin temu
Zdjęcie: Leśnia


„Udział” LeŚni w naszej niedzielnej Mszy św. był dla liturgii wzbogaceniem, dodatkowym duchowym oddechem – mówi ks. Krzysztof Niedałtowski, rektor kościoła św. Jana w Gdańsku.

Katarzyna Jabłońska: Las w kościele, czyli projekt LeŚnia realizowany w dniach 27 czerwca – 5 lipca br. przez Nadbałtyckie Centrum Kultury (NCK) w gotyckim kościele św. Jana w Gdańsku, to pomysł fascynujący, ale też zaskakujący. choćby w takiej świątyni jak właśnie ta, która od 30 lat jest równocześnie miejscem kultu religijnego oraz przestrzenią wystawienniczą i koncertową. Jak Ksiądz, rektor tego kościoła, zareagował na LeŚnię?

Ks. Krzysztof Niedałtowski: Najpierw zapytałem o intencje i ideę tego pomysłu. A kiedy Marta Szadowiak, dyrektorka NCK, przedstawiła mi założenia LeŚni, pomyślałem, iż to dobry trop w stronę myśli papieża Franciszka wyrażonej w encyklice „Laudato si’”. Dokument ten wielowymiarowo opisuje istotę natury i związki z nią człowieka, a także zawiera bardzo dziś potrzebny apel o szacunek i braterstwo wobec stworzenia.

Pomyślałem też, iż LeŚnię znakomicie można wpisać w liturgię niedzielnej Mszy świętej, bo w środku trwania tego wydarzenia właśnie przypadała niedziela, a dodatkowo imieniny patrona naszego kościoła św. Jana. W niedzielę 29 czerwca była więc – jak co tydzień – odprawiona Eucharystia, a także miał miejsce odpust świętojański.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Na Mszy było tłumnie, część zgromadzonych w czasie homilii usiadła na trawie, niektórzy byli boso. Przypominało to sytuację tego szczególnego posiłku, kiedy Jezus dzielił chleb i ryby pośród kilkutysięcznego tłumu zgromadzonego nad jeziorem Genezaret i prosił, żeby apostołowie zachęcili ludzi, by ci usiedli na trawie.

Miałam podobne skojarzenia, oglądając zdjęcia z tej Mszy. Czy twórcy LeŚni inspirowali się może encykliką Franciszka, o której Ksiądz wcześniej wspomniał?

Nie wiem, nie ujawniali tego w swoich wypowiedziach. Intencją twórców na pewno było to, żeby dać ludziom szansę wytchnienia, wejścia w przestrzeń, w której człowiek czuje się jak w habitacie.

A mnie z kolei pomysł na „zainstalowanie” fragmentu lasu w świątyni skojarzył się z definicją odpustu, jaką kiedyś przedstawił ks. Tischner. Nasze gdańskie duszpasterstwo środowisk twórczych zaprosiło go na odpust świętojański do kościoła św. Bartłomieja, gdzie wówczas mieliśmy swoją siedzibę. Tischner mówił wtedy, iż odpust to zaproszenie, byśmy odpuścili sobie zawrotne tempo życia, w którym wielu z nas tkwi; napięcia, które tak nas osłabiają; „plemienne” wojny, które dzielą; wszystkie te konieczności posiadania racji. Byśmy zwolnili tempo i często obcowali z naturą.

Może to niezupełnie teologiczna definicja odpustu, ale na pewno inspirująca. A przed kościołem św. Jana stoją kolejki, ludzie bardzo chcą pobyć w LeŚni.

– Pierwszego dnia LeŚnię odwiedziło 12 tysięcy osób! Zdecydowano się więc wydłużyć godziny otwarcia. Tak duże zainteresowanie podpowiedziało też, iż jeżeli zamiar przyświecający LeŚni ma być realizowany, czyli aby możliwe było realne obcowanie z naturą, w kościele nie powinno jednocześnie przebywać więcej niż około 70 osób. Od paru dni przed naszą świątynia stoi więc kolejka aż do Motławy, czyli ma kilkaset metrów. Ludzie cierpliwie czekają i choćby się uśmiechają.

Promocja!
  • Maria Czarnecka
  • Ewa Kiedio

Zostały mi słowa miłości

63,20 79,00 Do koszyka

Mam świadomość, iż motywacje są tu różne. Nie zawsze pod spodem musi być głęboka religijność, ale chyba potrzeba pobycia w LeŚni wynika nie tylko z ciekawości.

Sam świetnie odnalazłem się w tym obcowania z naturą w gotyckich murach, w obecności ołtarza Abrahama van den Blocke’a – przepięknym zabytku sztuki sakralnej szczęśliwie ocalałym z wojennej pożogi. On zresztą doskonale wpisuje się w anturaż LeŚni. Znajduje się w nim m.in. scena chrztu Jezusa nad Jordanem. Ci, którzy mieli szczęście być w Ziemi Świętej i widzieć tę rzekę wiedzą, iż tam jest bardzo dużo zieleni, taka prawdziwa oaza wyrastająca niespodziewanie w pustynnym krajobrazie.

Świat sztuki, ale też ludzi, dla których rzeczywistość wiary jest istotną częścią ich życia, jak również wielu teologów nie od dziś upomina się o nowe otwarcie w sztuce sakralnej – pisaliśmy o tym niejednokrotnie w „Więzi”. Czy zdaniem Księdza takie realizacje jak LeŚnia mogą być jedną z inspiracji dla sztuki, która mogłaby zadomowić się w świątyni?

– Oczywiście! Przecież w przypadku LeŚni przyroda, natura, czyli po prostu realny świat wchodzą do świątyni. Papież Franciszek posługiwał się obrazową metaforą Jezusa pukającego z wnętrza kościoła, z którego chce wyjść do świata, na ulice miast, miasteczek i wsi, iść na peryferie. LeŚnię można więc interpretować – choćby jeżeli nie było to zamierzeniem jej pomysłodawców i twórców – jako usłyszenie tego pukania, ono przecież realizowane może być w obu kierunkach. A samo przenikanie się świata i świątyni jest człowiekowi bardzo potrzebne.

Na co dzień u świętego Jana tak właśnie staramy się działać. To zresztą wyjątkowa świątynia: kościół nieparafialny, rektorski, skupiający również artystów, siłą rzeczy więc łatwiej tu podejmować bardziej niestandardowe działania.

LeŚnia jest doskonałym dowodem na to, iż sztuka i religia nie tylko mogą harmonijnie współistnieć, ale również wzajemne się wspierać

ks. Krzysztof Niedałtowski

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

To zresztą wiąże się również z tym, iż nasz kościół jest – wspominała Pani zresztą o tym – nie tylko miejscem kultu religijnego, ale też instytucją kultury, którą zawiaduje NCK. U św. Jana z jednej strony (na wschód) mamy więc ołtarz, a z drugiej (na zachód) – scenę. A między nimi zainstalowano krzesła obracane wokół własnej osi raz w stronę ołtarza, a innym razem dla celów koncertowych, teatralnych, na potrzeby wykładów i tym podobnych wydarzeń w stronę sceny. Ten kościół służy dwóm celom, jest więc symbolicznym zaproszeniem świata sztuki i kultury do przestrzeni sakralnej, która doskonale się do tego nadaje.

Jednak w miejscu sakralnym chyba nie wszystkie działania artystyczne i kulturalne mogą się odbywać?

– Są oczywiście granice, w których możemy się poruszać. I to jest również moje zadanie, bym tu czuwał. W umowie, która zawarta została 30 lat temu między Nadbałtyckim Centrum Kultury a Diecezją Gdańską na użytkowanie przez NCK tego miejsca (i jego – podkreślmy – rewitalizację) umieszczono zapis, iż rektor kościoła św. Jana jest niejako strażnikiem tego, aby wydarzenia kulturalne nie naruszały charakteru miejsca. Dlatego tabernakulum nie znajduje się w głównym ołtarzu, ale w osobnej gotyckiej kaplicy, która jest wyłączona ze wspólnego użytkowania.

To, co dzieje się w przestrzeni kościoła, ma ogromną synergię. A LeŚnia jest doskonałym dowodem na to, iż sztuka i religia nie tylko mogą harmonijnie współistnieć, ale również wzajemne się wzmacniać i wspierać. „Udział” LeŚni w naszej niedzielnej Mszy św. był dla liturgii wzbogaceniem, dodatkowym duchowym oddechem.

Z kolei to, iż LeŚnia zadomowiła się właśnie w murach świątyni, przed którą ustawia się kolejka i ta świątynia otwarta jest od rana do późnych godzin wieczornych (10.00–22.00), dla mnie samego jest nie tylko radosnym, ale też duchowym doświadczeniem. I wydaje mi się, iż nie tylko dla mnie.

Z pewnością, ale jak zawsze przy okazji niestandardowych wydarzeń, są również i tacy, którzy uważają, iż LeŚnia nie powinna wejść w mury kościoła, iż świątynia to nie miejsce dla tego typu realizacji.

– Szanuję różne wrażliwości. Ale przecież mamy w Kościele długą tradycję przynoszenia do świątyni ziół, plonów, owoców, ozdabiania kwiatami i innymi roślinami sakralnych wnętrz, układania kwietnych dywanów…

Promocja!
  • Janusz Górski
  • Elżbieta Pałasz

Słyszałem, jak sowa woła moje imię

68,00 85,00 Do koszyka

Dla nas u św. Jana jest to oczywiste również dlatego, iż w tym kościele, który przez wiele powojennych lat był zamknięty i niszczał, obecność fauny i flory nie jest niczym wyjątkowym. 25 lat temu w nieszczelnych i częściowo niekompletnych oknach naszej świątyni rosły brzózki i inne rośliny. Pomieszkiwało w niej co najmniej siedem kotów. Mieliśmy też dużo gołębi, które wlatywały przez powybijane okna. Tą wspaniałą gotycką budowlą z XIV wieku, która przez lata była romantyczną ruiną, zajęło się 30 lat temu Nadbałtyckie Centrum Kultury i rozpoczęła się rewitalizacja kościoła.

Ale myślę też, iż gdyby spojrzeć na zdjęcia z naszej ostatniej niedzielnej liturgii, to pewnie jej anturaż kilka się różni od dekoracji w wiejskich parafiach podczas Zielonych Świątek, czyli Zesłanie Ducha Świętego, czy Bożego Ciała.

A wartością dodaną LeŚni jest również to, iż zainstalowana w kościele przyroda żyje, po wyprowadzce ze św. Jana trafi do ogrodów i innych miejsc, gdzie będzie mogła spokojnie zapuszczać korzenie. Myślę, iż to ważna i potrzebna lekcja odpowiedzialnej troski o naturę.

LeŚnia to nie tylko rośliny, ale też zapachy, dźwięki natury i muzyki, gra światła, taniec… Proszę o tym opowiedzieć mnie i tym, którzy nie mogli dotrzeć do Gdańska i zanurzyć się w tę niezwykłą przestrzeń.

– Już od progu kościoła wyczuwalny jest zapach trawy, drzew i innych roślin. Jest dosyć intensywny, ale oprócz tych naturalnych woni rozpylany jest również specjalnie na tę okazję stworzony zapach. Można zresztą flakony z nim kupić i zabrać do domu. Sam to zrobiłem i bardzo mi z tym dobrze.

Zapachom towarzyszą dźwięki, są różne w zależności od pory dnia. Bo LeŚnia wiedzie swoje naturalne życie, w którym każdy z odwiedzających może mieć indywidualny udział.

Rozpylana jest też wodna mgła, która przy odpowiednio pomyślanym oświetleniu daje naprawdę niezwykły, tajemniczy, mistyczny wręcz efekt. Świątynia, jej monumentalne mury i piękne sklepienie w takiej aurze wygląda inaczej niż na co dzień.

Ucieszyła mnie też bardzo różnorodność odwiedzających: są pośród nich ludzie młodzi, rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnukami. Wielopokoleniowa społeczność, niezwykle barwna, bo spotkać można eleganckie panie w kapeluszach i „gotyckie” dziewczyny.

„Gotyckie” dziewczyny w gotyckim kościele, czyli bardzo na miejscu. Bo przecież, jak zapowiada Jezus w Ewangelii św. Jana, „w domu Ojca mego jest mieszkań wiele”.

– Sam w homilii w minioną niedzielę powołałem się na teologię wschodnią, w której używa się określenia, iż świątynie są ambasadami Królestwa Niebieskiego na ziemi. A przecież Królestwo Niebieskie często kojarzone jest z rajskim ogrodem. Był on najlepszym, co spotkało człowieka na początku dziejów. Na propozycję, jaką przyniosła LeŚnia, czyli bliskiego kontaktu z pięknem natury w przestrzeni gotyckich murów świątyni, można więc spojrzeć również jak na symboliczny powrót do utraconego raju.

Idź do oryginalnego materiału