

10 kwietnia 2025 r. mija dokładnie 500 lat od Hołdu Pruskiego – wydarzenia będącego przedmiotem gorących dyskusji historyków, a utrwalonego w powszechnej świadomości dzięki malarstwu Jana Matejki. „Ja Albrecht (…) w Prusach, szczeciński, pomorski, słowiański, kaszubski książę, pan Rugii, burgrabia norymberski, przyrzekam i ślubuję, iż najjaśniejszemu władcy i panu Zygmuntowi, królowi Polski, wielkiemu księciu Litwy, Rusi i wszystkich ziem pruskich panu i dziedzicowi, jako mojemu przyrodzonemu dziedzicznemu panu i jego majestatu potomkom i następcom. Królom i koronie Polskiej będę wierny i posłuszny i będę się starał o dobro jego majestatu, potomków i Korony Polskiej, a bronił od zła i wszystko czynić będę, co jest obowiązkiem wiernego wasala. Tak mi dopomóż Boże i święta Jego Ewangelio’” – takie słowa miał wypowiedzieć książę Albrecht Hohenzollern, klęcząc przed królem Zygmuntem I Starym.
Dokładnie 500 lat temu, 10 kwietnia 1525, na Rynku krakowskim Albrecht Hohenzollern, książę pruski, uklęknął przed polskim królem Zygmuntem Starym, przysięgając wierność i posłuszeństwo królom i Koronie Polskiej. Wydarzenie to znane jest pod nazwą „hołd pruski” i po dziś dzień wywołuje gorące dyskusje historyków.
Po zawarciu w 1466 r. pokoju toruńskiego zakon krzyżacki uznał się lennikiem Korony Polskiej z terytorium Prus Zakonnych, przy czym formalnie podlegał również cesarzom rzymskim oraz papieżom. W takiej sytuacji cesarz Maksymilian I Habsburg oficjalnie zakazał księciu Rzeszy, wielkiemu mistrzowi Fryderykowi Wettynowi, złożenia hołdu lennego Janowi Olbrachtowi, królowi Polski. Większość wielkich mistrzów zakonnych po 1466 r. próbowała uchylić się od zobowiązań resetu toruńskiego. Albrecht Hohenzollern nie był wyjątkiem.
Gdy poseł polski do cesarza Maksymiliana, grożąc wojną z Zakonem, żądał zmuszenia Albrechta do złożenia hołdu polskiemu monarsze, Habsburg wezwał reprezentantów obu zwaśnionych stron do Augsburga na sejm Rzeszy w lecie 1518 r. Albrecht, ufny w protekcję cesarza i prokrzyżackiego papieża Leona X, nie dość, iż ignorował kwestię hołdu, to jeszcze zażądał zwrotu Prus Królewskich. Bezczelność tych żądań ostro napiętnował biskup płocki Erazm Ciołek, zarzucając Krzyżakom, iż „oznakę zbawienia na sobie noszą, niby miłośnicy pokoju na zagładę braci pracują, żagiew wojny rozpalają i są przyczyną niezgody. Oni to są, którzy głoszą pokój bliźniemu, a zgubę mu w sercu gotują”. Ostatnią szansą pokojowego rozstrzygnięcia miała być mediacja papieska. Propozycje legata papieskiego przedstawione w 1518 r. w obu stolicach, w Krakowie i Królewcu, sprowadzały się do przeniesienia Zakonu znad Bałtyku na Podole, tak by mógł w walce z Tatarami i Turkami realizować swoje rycerskie i chrześcijańskie posłannictwo
– pisał prof. Stefan Ciara w artykule dla miesięcznika „WPIS”.
Polski dyplomata Jan Dantyszek wydobył wprawdzie z kancelarii nowo obranego cesarza Karola V Habsburga pismo do Stolicy Apostolskiej potwierdzające w całej mocy ustalenia pokoju toruńskiego, ale prokrzyżacki papież Leon X nie nadał tej sprawie biegu. Delegował komisję mediacyjną, która przybyła do Polski, gdy wojna wisiała na włosku. Apel do wielkodusznych Polaków, by zdali się na sąd papieża zamiast wszczynania wojny, nie miał szans. Wielki mistrz Albrecht Hohenzollern, młody i butny, z premedytacją parł do wojny, przekonany, iż liczne posiłki z Rzeszy zaciągnięte m.in. za fundusze uzyskane od wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla III, dadzą mu zwycięstwo. Wieści o montowanym trójstronnym sojuszu krzyżacko-moskiewsko-tatarskim podgrzewały atmosferę. Wojna wybuchła pod koniec 1519 r
– opisuje prof. Ciara.
Zawieszenie broni?
Wiosną 1520 r. działania strony polskiej nabrały tempa. Latem tego samego roku Zygmunt Stary zgodził się na zawieszenie broni. Liczył w ten sposób, iż Albrecht złoży hołd. Wielki mistrz odwlekał jednak rozwiązanie w czasie. Odsieczy udzielili mu Duńczycy.
w początkach 1521 r. Albrecht podjął jeszcze nieudaną ofensywę na Warmię i Elbląg. Wznowione negocjacje rozejmowe doprowadziły w kwietniu 1521 r. do zawarcia tzw. kompromisu toruńskiego. Zawieszono działania wojenne na 4 lata, podczas których kwestia złożenia hołdu przez Albrechta miała być poddana osądowi cesarza Karola V oraz króla Węgier Ludwika Jagiellończyka. Takie ustalenia, odsuwające na 4 lata rozwiązanie tej zawikłanej sprawy, odpowiadały naturze Zygmunta Starego. Gdy 4-letni termin rozejmu zbliżał się ku końcowi, wznowienie działań wojennych przeciwko Albrechtowi na przełomie 1524 i 1525 r. mogło wydawać się nieuchronne. Nastroje takie wyrażał cytowany przez prof. Andrzeja Nowaka dyplomata i poeta Jan Dantyszek w liście do króla Zygmunta: „Nie powinno się pominąć żadnej sposobności, ażeby wejść w posiadanie tego kraju, skąd tyle nieszczęść od dawnych czasów spadło na Polskę, gdyż okazywanie łaskawości i miłosierdzia, zwłaszcza wrogom, często przynosiło niepowetowane szkody”. I dalej: „Jeśliby teraz król polski zechciał podjąć wojnę z wielkim mistrzem, to nie będzie miał wielkich trudności, gdyż opuszczony jest przez wszystkich przyjaciół i nikt mu nie wierzy, tak, iż los Prus jest przesądzony”
– przypomniał prof. Stefan Ciara.
8 kwietnia 1525 r. doszło do zawarcia traktatu krakowskiego. W myśl tych postanowień przestał istnieć i tak ulegający ostatnimi czasy sekularyzacji zakon krzyżacki. Jego miejsce zajęło świeckie księstwo pruskie – lenno polskiej Korony, którego dziedzicznym władcą został Albrecht Hohenzollern, od tamtej pory tytułowany „księciem w Prusach”.
Hołd pruski oczami biskupa przemyskiego
Jak wyglądała uroczystość, która odbyła się dwa dni później na Rynku w Krakowie, a więc hołd pruski? Tak zdarzenia z dnia 10 kwietnia 1525 r. opisywał Andrzej Krzycki, biskup przemyski i sekretarz królewski:
Tego dnia przeto , o samym brzasku wzniesiono koło ratusza wielkie rusztowanie, pokryte złotogłowiem, zwłaszcza na miejscu wyższym, tak zwanym majestacie, gdzie miał zasiąść król z synem. Zbiegły się na rynek tłumy ludzi. Wszystkie ulice, którędy szedł pochód, napełniły się oddziałami zbrojnych mężów, każdy starał się ukazać, albo w piękne przybrany szaty, albo uzbrojony. Królewska mość otoczył się licznym i świetnym orszakiem senatorów i panów. Przyzwano (…) dwóch książąt, margrabiego Jerzego i księcia Fryderyka. Towarzyszyli oni Jego Królewskiej Mości, a poprzedzali ich książęta i senatorowie wszystkich stanów, dworzanie oraz bardzo piękna nowa chorągiew, którą według zwyczaju miano wręczyć księciu wraz z odznakami. Za nimi postępowała królowa z królewnami oraz wielkim orszakiem znakomitych niewiast, w przepięknych pojazdach i kolasach. Król udał się do ratusza, królowa z orszakiem swoim do domu naprzeciwko położonego, aby stamtąd, lepiej móc przyglądać się tej uroczystości… Gdy król zasiadł na tronie, przybyli naprzód biskup poznański i liczni radcy i poddani księcia Albrechta (…) i wypowiedziawszy piękną mowę, prosili aby król siostrzeńca swego księcia Albrechta do łaski raczył przyjąć, ziemie i dobra umówione nadać mu w lenno, a jego samego księciem lennym Korony kreować. niedługo przybył książę Albrecht w towarzystwie wspomnianych dwóch książąt i prawie tej samej treści wypowiedział mowę, świadczącą o niezwykłej wierności, pokorze i poddaniu. Odpowiedziano naprzód tak radcom, jak samemu księciu, po czym przemawiał po łacinie z niezwykłą swadą i wytwornym stylem przewielebny Piotr Tomicki . Potem książę przystąpił do tronu i stóp królewskich, i klęcząc przyjął chorągiew z orłem czarnym z ukoronowaną literą S na piersiach, oraz dokonane słowami króla wprowadzenie go w posiadanie księstwa i ziem wyznaczonych w Prusach. Następnie dzierżąc chorągiew, której się także brat jego Jerzy dotykał, jako najbliższy następca, na księgę Ewangelii w te słowa złożył przysięgę: „Ja Albrecht (…) w Prusach, szczeciński, pomorski, słowiański, kaszubski książę, pan Rugii, burgrabia norymberski, przyrzekam i ślubuję, iż najjaśniejszemu władcy i panu Zygmuntowi, królowi Polski, wielkiemu księciu Litwy, Rusi i wszystkich ziem pruskich panu i dziedzicowi, jako mojemu przyrodzonemu dziedzicznemu panu i jego majestatu potomkom i następcom. Królom i koronie Polskiej będę wierny i posłuszny i będę się starał o dobro jego majestatu, potomków i Korony Polskiej, a bronił od zła i wszystko czynić będę, co jest obowiązkiem wiernego wasala. Tak mi dopomóż Boże i święta Jego Ewangelio’”.
Po dziś dzień hołd pruski wzbudza bardzo skrajne opinie historyków. Z jednej strony uważany jest wręcz za praprzyczynę rozbiorów, z drugiej – pozwolił, przynajmniej doraźnie, uniknąć wojny, która byłaby dla Polski kosztowna. Prof. Stefan Ciara wskazuje, iż król Zygmunt I Stary i jego doradcy dążyli do pokojowego rozwiązania i nie mogli przewidzieć późniejszych wydarzeń.
„Chwilowa korzyść”, jaką przyniósł „haniebny traktat” krakowski z 1525 r. (…) oznaczać miała w rzeczywistości dla Polski co najmniej 130 lat spokoju od strony północnoniemieckich sąsiadów, umocniła związek z Prusami Królewskimi i pozwoliła na swobodny rozwój tej formy gospodarki i polityki, która odpowiadała obywatelom Rzeczypospolitej. (…) traktat krakowski pozwolił na swobodny rozwój tej Rzeczypospolitej jako specyficznego modelu politycznej wspólnoty, opartej nie na wojnie przede wszystkim, nie na podboju, nie na dynastycznych rachubach, ale na wspólnych interesach, na próbie osiągania konsensusu
– pisał prof. Andrzej Nowak w swojej syntezie o historii Polski.
„Były takie czasy, kiedy to Niemcy były zależne od nas”
Rok 2025 jest o tyle wyjątkowy, iż będziemy świętować także 1000. rocznicę Królestwa Polskiego. Przypomniał o tym Patryk Jaki, europoseł PiS i jeden z inicjatorów społecznych obchodów, których ukoronowaniem jest Wielki Marsz w sobotę 12 kwietnia.
Dzisiaj mija 500 lat od Hołdu Pruskiego- to znaczy, kiedy niemiecki przywódca musiał klęknąć przed polskim królem. Popatrzcie, były takie czasy, kiedy to Niemcy były uzależnione od nas, a nie na odwrót. I dlaczego Tusk nic o tym nie pisze i nie organizuje żadnych uroczystości z tej okazji?
– zapytał polityk w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych, po czym zastrzegł, iż tylko żartuje.
Ale my, dumni i wolni Polacy, musimy o tym pamiętać. Wiecie, iż jesteśmy jedynym narodem, który może się pochwalić zarówno hołdem pruskim, jak i hołdem ruskim. Dlatego o godzinie 12:00 w najbliższą sobotę przy Pomniku Kopernika w Warszawie spotykają się wszyscy patrioci – zabierzcie biało-czerwone flagi na marszu z okazji tysiąclecia Królestwa Polskiego i 500-lecia Hołdu Pruskiego. Taka okazja, żeby to świętować jest raz na 500 i raz na 1000 lat. Musimy tam być razem
– podkreślił Jaki.
Dokładnie 500 lat temu miał miejsce Hołd Pruski! Symbol polskiej mocarstwowości i zwycięstwa państwa opratego na wolnościach politycznych i religijnych nad zamordyzmem. Dla tych, dla których Polska nie jest obojętna a jej wspaniała historia ma znaczenie w sobotę o 12.00 w Warszawie jest Marsz z tej okazji
— napisał europoseł.