Nie, nie będę udawał, iż mnie to nie dotyka.
Kolejny martwy człowiek znaleziony na plebanii po jakiejś całonocnej homoseksualnej imprezie, na prochach, w pokoju wikarego.
Normalnie po ludzku jestem wściekły. Tak, wśród księży też są zboczeńcy, mordercy, złodzieje, kłamcy i zwykłe szumowiny. I nie ma co się oszukiwać, kilka takich odkrytych przypadków na przestrzeni ostatnich lat, to nie jest tylko margines. To jest plaga, która dotyka polski Kościół.
Co z tym zrobić? Nie wiem.
Jak to wpływa na moją wiarę? No, z pewnością jej nie umacnia.
Z drugiej strony, nie rujnuje też mojej wiary. Kolejny idiota nie jest w stanie, mam nadzieję, zachwiać mojej wiary w Boga, ale uwaga, też mojej wiary w Kościół. Kościół jest mi dla mojej wiary potrzebny. Sprawowane w nim sakramenty, z Eucharystią na czele, ale i wspólnota ludzi wierzących, z którymi razem wiarę wyznaję.
Co się zdecydowanie we mnie zmienia? Mam coraz większy wstręt do tego, gdy duchowni chcą mnie pouczać w sprawach moralności. Uczcie mnie wiary. Pokazujcie, jak pomimo naszych grzechów, Jezus nas z nich wyzwala. To jest dla mnie wartościowe.
Biskupi? Kolejne Listy Pasterskie? Stanowiska Rady takiej to a takiej Konferencji Episkopatu Polski? Polityka? "W trosce o dobro..."
- to dla mnie mowa trawa. Często kilka to ma wspólnego z chrześcijaństwem.
Katedra w Płocku - w tej diecezji miał miejsce ostatni tragiczny przypadek |
Przykro mi