Ideologia rachunku różniczkowego

4 lat temu


W roku 1632 kościół katolicki potępił ideologię rachunku różniczkowego. Mówiąc ściślej, dokonała tego Rada Rewizorów zakonu jezuitów, którzy mieli jednak wtedy takie wpływy, iż stanowisko jezuitów było de facto stanowiskiem Watykanu.

Skutki odczuwano w następnych stuleciach. Do połowy XVII wieku Italia była w czołówce postępu matematyki i fizyki (Leonardo, Gallileo, Toricelli!). Potem pałeczkę przejmują kraje protestanckie i Francja (która za sprawą przywilejów gallikańskich mogła lekce sobie ważyć jezuickie prikazy).

To dlatego facet, który przyszedł na świat jako Giuseppe Luigi Lagrangia przeszedł do historii jako Joseph Louis Lagrange. U siebie w kraju miałby problemy z robieniem tego, co chciał robić: operować na wielkościach infinitezymalnych, czyli „prawie zerowych”.

Matematycy w XVII wieku nauczyli się na nich działać i odkryli, iż „prawie zero” podzielone przez „prawie zero” może mieć jakąś konkretną wartość. Ba, zaczęli też robić takie tricki, jak sumowanie nieskończenie wielkiej porcji wartości „prawie zerowych” i wychodziło im coś skończonego!

Kościołowi się to nie podobało, bo jak zaczniemy badać nieskończoności większe i mniejsze, pod znakiem zapytania stają także pojęcia teologiczne. Bóg jest nieskończenie dobry – o jaką tu nieskończoność chodzi? Większą, mniejszą? Skończenie nieskończoną?

Jezuici orzekli, iż zadawanie takich pytań jest sprzeczne z doktryną chrześcijańską a także naukami Arystotelesa. Uznali to za niebezpieczną nową ideologię, którą należy wyrugować z życia publicznego i akademickiego. I udało im się to zrobić tam, gdzie sięgała ówczesna władza Watykanu.

Nie używali oczywiście słowa „ideologia”, pojawiło się dopiero w XIX wieku. To moja modyfikacja, celowy anachronizm by podkreślić podobieństwo do argumentów używanych przez ich dzisiejszych następców w walce z „ideologią LGBT”.

Jeśli za Kopalińskim ideologię zdefinujemy jako „całokształt idei i poglądów na świat”, to oczywiście katolicy nie są ludźmi, tylko ideologią. Ich przynajmniej naprawdę łączy wspólny „całokształt idei”.

Czasem kościół mówi też o „ideologii gender”. Nie jest jasne, czy to jest to samo. Sądząc po retorycznym pytaniu z zadanego obrazka, tak zdaje się uważać Patryk Jaki.

Czym się zajmują „katedry gender”? Badaniem różnicy między płcią określoną biologicznie a płcią określoną kulturowo.

Wiadomo, iż pewne cechy są determinowane przez ciało. Ale co z taką cechą, jak zdolności matematyczno-informatyczne?

Wielu ludzi dziś odpowie odruchowo, iż kobiety gorzej sobie radzą z komputerami, iż to nie dla nich i iż to biologia. „Płeć mózgu”. Kobiety są stąd, mężczyźni stamtąd.

I można to świetnie teoretycznie uzasadnić, iż no cóż, psychologia ewolucyjna, pitekantropy na sawannie programowały w COBOL-u i tak dalej, ale pół wieku temu ludzie byli równie głęboko przekonani, iż jest odwrotnie. Około 1970 roku to była silnie sfeminizowana branża.

Angielskie słowo „computer” pierwotnie oznaczało rachmistrza: osobę wykonującą obliczenia. To zwykle były kobiety (rachmistrzynie). Redaktor magazynu ilustrowanego, który by w roku 1940 zamówił w agencji zdjęcie do tematu „computers”, dostałby fotkę pomieszczenia pełnego kobiet.

Co się stało? Zmieniła się biologia? Tak szybko? Ewolucja nie działa w skali 50 lat, raczej w skali 50.000 lat.

A może jednak zmieniła się kulturowa percepcja płci? Może warto by to zbadać?

Jeśli zadasz sobie to pytanie, będziesz jak ktoś, pytający w 1632 roku, czy nieskończoności mogą być większe i mniejsze. Kościołowi się to nie spodoba.

Na szczęście dziś Kościół ma mniejsze możliwości zakazywania uczelniom prowadzenia niektórych badań. Stąd te katedry, o które pyta Patryk Jaki. Studiują kwestie takie jak powyższa – badają płeć określoną kulturowo, społecznie, politycznie itd.

Katedry gender zajmują się „ideologią” w takim samym sensie, w jakim katedry rachunku różniczkowego zajmują się „ideologią rachunku różniczkowego”. Zajmują się stawianiem zakazanych pytań – tylko iż z jednymi pytaniami (tymi zakazanym w 1632) Kościół się już pogodził. A z tymi drugimi nie.

Dlaczego ich tak uwiera to pytanie o płeć kulturową, można się domyślić. Tak jak można zrozumieć powody, dla których tak ich niepokoił rachunek infinitezymaliów 400 lat temu.

W XXV stuleciu Kościół prawdopodobnie pogodzi się już z genderem. I znajdzie sobie kolejnego wroga.

Ta ideologia po prostu jakoś tak ma.

Idź do oryginalnego materiału