Historia bywa wielką ironistką. Postępowanie przeciwko byłemu prezesowi RARS

2 godzin temu

Sąd odmówił wydania listu żelaznego osobie związanej z poprzednią ekipą rządową. Pozwala na to zmiana przepisów dokonana przez… PiS.

Historia bywa wielką ironistką. Także historia zmian dokonywanych w przepisach, w tym również w przepisach kodeksu postępowania karnego.

Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił wydania listu żelaznego Michałowi K., byłemu prezesowi Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, osobie podobno silnie związanej z poprzednią ekipą rządową, w tym podobno z samym byłym prezesem Rady Ministrów. Jako motyw odmowy wskazano przyczynę formalną, a mianowicie sprzeciw prokuratora.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

25 zł 50 zł 100 zł 200 zł 500 zł 1000 zł

Powróćmy w tym momencie do owej historii, która bywa ironistką. Przez lata całe przepis art. 281 kodeksu postępowania karnego brzmiał: „Jeżeli oskarżony przebywający za granicą złoży oświadczenie, iż stawi się do sądu lub do prokuratora w oznaczonym terminie pod warunkiem odpowiadania z wolnej stopy, adekwatny miejscowo sąd okręgowy może wydać oskarżonemu list żelazny”. W wypadku pozytywnej decyzji sądu oskarżony – także ten, który za granicą przebywał w areszcie – miał gwarancję odpowiadania z tzw. wolnej stopy aż do prawomocnego zakończenia postępowania karnego.

Zasady, iż to sąd powinien decydować w tak ważnej kwestii nikt nie kwestionował, bo to sąd powinien być najwyższym strażnikiem praw i wolności obywatelskich. Ale poprzednia władza, która wiedziała, iż ona wszystko wie lepiej, doprowadziła do zmiany przepisu art. 281 k.p.k., rozbudowując jego treść, dzieląc go na paragrafy i zawarowując w dodanym przepisie § 2 art. 281, że: „W postępowaniu przygotowawczym list żelazny może być wydany na wniosek prokuratora albo przy braku jego sprzeciwu”.

Ze zmiany tej – dokonanej za rządów PiS ustawą z dnia 20 kwietnia 2021 roku, która weszła w życie z dniem 22 czerwca 2021 roku – przy uwzględnieniu literalnego brzmienia tego przepisu wynika, iż co prawda postanowienie o wydaniu listu żelaznego ma przez cały czas pozostawać w gestii sądu okręgowego, niemniej jednak panem nie tyle życia i śmierci, ale z pewnością losów przebywającego za granicą oskarżonego, w tym także panem jego wolności, ma być przez całe postępowanie przygotowawcze (a to na tym etapie najczęściej dochodzi do podejmowania decyzji w przedmiocie listu żelaznego) bynajmniej nie sąd, tylko prokurator. Zgodnie z literalną treścią przepisu, bez wniosku lub zgody prokuratora sąd nie może wydać pozytywnej decyzji w tej materii.

Wystarczy jedno krótkie słowo „sprzeciw”, zawarte czy to w piśmie procesowym prokuratora (np. składanym w odpowiedzi na wniosek podejrzanego lub jego obrońcy), czy to wypowiedziane na sali sądowej podczas posiedzenia, i – zgodnie z intencją decydentów wprowadzających tę zmianę – sąd miałby być w swoisty sposób ubezwłasnowolniony w swej decyzji. Tak, o to właśnie chodziło, aby sąd był ubezwłasnowolniony przez określonej treści stanowisku prokuratora.

Nowość Promocja!
  • Magdalena Bajer

Obrońcy. O niszczeniu praworządności

31,20 39,00
Do koszyka
Książka – 31,20 39,00 E-book – 28,08 35,10

Właściwie w tym miejscu należałoby zakończyć ten tekst i wskazując na to, kogo tym razem miałaby dotknąć rygorystyczna zmiana przepisów, raz jeszcze powtórzyć, iż historia jest wielką ironistką. Ale nie zakończę go w tym miejscu, bowiem historia często pisze też nieoczekiwane scenariusze.

Otóż niektórzy niezawiśli sędziowie orzekający w niektórych, oczywiście tych niecnych niezależnych sądach, doszli do wniosku, iż przy literalnym rozumieniu nowego, wprowadzonego przez PiS, przepisu dochodzi do pomylenia ról, iż to w istocie nie sąd, a prokurator będzie decydował na długie miesiące o losach człowieka, w tym bardzo często o jego wolności. Zatem przyznając prymat interpretacji uwzględniającej założenia systemowe, w tym reguły wynikające z zasad kontradyktoryjności i równouprawnienia stron, przyjmowali, iż stanowiska prokuratora należy, rzecz jasna, uważnie wysłuchać i je rozważyć, ale iż nic jednak nie może zwolnić sądu od przejęcia na własne barki pełnej odpowiedzialności za losy podejrzanego, a w konsekwencji uznania, iż sprzeciw prokuratora dla sądu wcale nie jest wiążący.

Tych, którzy są bliżej zainteresowani kierunkiem argumentacji, przyjmowanym przez niektórych sędziów i niektóre sądy, zgodnie z którym nie sposób dopuścić do niespójności systemowej zakładającej wiążący dla sądu okręgowego charakter prokuratorskiego sprzeciwu, i tych, którzy są ciekawi szerszych wywodów prowadzących do niezgody na uprzywilejowanie prokuratora względem innych stron i na sprowadzanie sądu okręgowego do roli podmiotu podporządkowanego decyzji prokuratora, a więc w istocie do niezgody na to, aby – używając obrazowego porównania – to ogon kręcił psem, a nie, jak dotąd, pies ogonem, odsyłam na przykład do treści postanowienia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 29 marca 2022 roku, wydanego w sprawie o sygnaturze II AKz 222/22.

Ze swojej strony dodam tylko, iż także i mnie osobiście zdecydowanie bliższa jest koncepcja derywacyjnej wykładni prawa, wychodząca z założenia, iż omnia sunt interpretanda (wszystko podlega wykładni), niezależnie od tego, czy przepis prawny wydaje się literalnie jasny, a już szczególnie wówczas, gdy jego literalne brzmienie nasuwa istotne wątpliwości systemowe i funkcjonalne. Dodam też, iż kierunek przyjęty przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku zawiera, moim skromnym zdaniem, piękne elementy wykładni prokonstytucyjnej (a choćby – horribile dictu – rozproszonej kontroli konstytycyjności, czyli, według poprzedniej władzy, prawniczego grzechu śmiertelnego) i prokonwencyjnej.

Rozwinięcie tego ostatniego wątku wymagałoby odrębnego, szerszego wywodu, a prawdopodobnie i tak niewielu czytelników dotarło do tego miejsca. Nie zrezygnuję jednak z powtórzenia na koniec raz jeszcze, tyle tylko, iż tym razem w innym kontekście, słów o tym, iż historia bywa wielką ironistką. Otóż poprzednia ekipa rządowa nie znosiła takich dziwolągów, jak jakaś tam wykładnia funkcjonalna lub systemowa, i za wszelką cenę starała się sędziom wybić z głowy takie brewerie jak sięganie do zasad konstytucyjnych czy traktatowych przy odczytywaniu treści przepisów. „Stoi” w ustawie, iż list żelazny może być wydany na wniosek prokuratora albo przy braku jego sprzeciwu, to „stoi”. Jest sprzeciw, to co tu wydziwiać, co tu interpretować?

A może jednak w sprawie Michała K. trzeba będzie trochę powydziwiać, trochę pointerpretować, bo bez tego obrońcy nie będą w stanie wykonać żadnego ruchu? Oczywiście, interpretacja niczego nie zagwarantuje, niczego nie zapewni, ale przynajmniej otworzy jakieś perspektywy. Bowiem historia bywa wielką ironistką. Także historia zmian dokonywanych w przepisach, w tym również w przepisach kodeksu postępowania karnego. Także historia ostatnich lat.

Tekst ukazał się na Facebooku. Tytuł i lid od redakcji Więź.pl

Idź do oryginalnego materiału