Skoro dorosłe dziecko deklaruje się jako osoba niewierząca, to trzeba je takim właśnie zaakceptować, nie narzucając naszych zasad. Monika i dk. Marcin Gajdowie w rozmowie ze Zbigniewem Nosowskim.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2025. W wolnym dostępie można przeczytać jedynie jego fragment. W całości jest otwarty tylko dla prenumeratorów naszego pisma i osób z wykupionym pakietem cyfrowym. Subskrypcję można kupić TUTAJ.
Zbigniew Nosowski: Od pewnego czasu jednym z tematów Waszych konferencji i wystąpień publicznych stała się kwestia niewierzących dzieci wierzących rodziców. A może raczej odwrotnie – przecież głównie chodzi Wam o postawę głęboko wierzących rodziców wobec swoich dorosłych dzieci, które wybierają inaczej. Rodzice wychowywali je we wspólnocie wiary, ale w dorosłym życiu te dzieci, z różnych powodów, oddalają się lub wręcz odchodzą od Kościoła, albo choćby od wiary. Albo nie odchodzą formalnie, ale nie przestrzegają zasad katolickiej moralności. Dla takich rodziców to trudne sytuacje. Co im radzicie?
Monika Gajda: Nie ma oczywiście prostej odpowiedzi ani powtarzalnego algorytmu reakcji. zwykle zaczynamy od stwierdzenia, iż w takiej sytuacji trzeba najpierw pozwolić sobie na trudne uczucia. Rodzice mają prawo odczuwać bardzo różne emocje – niepokój, a choćby lęk.
Aby móc dojrzale reagować, gdy dorosłe dziecko opuszcza wspólnotę wiary, trzeba najpierw zrozumieć samego siebie: swoje doświadczenie straty i troski, ból, a może wstyd, poczucie winy, gniew, smutek, lęk, rozczarowanie, żal do siebie, do innych, do Boga i do dziecka. Trzeba rozpoznać własną motywację, zrozumieć, co się z nami dzieje, i uczciwie się z tym zmierzyć.
Dlaczego reaguję tak, jak reaguję? Z czego to wynika? Z miłości? Z troski o dziecko i jego lub jej życie wieczne? A może reaguję z poziomu mojego małego „ja” (ego), które przejawia się jako potrzeba władzy i kontroli? Wydaje się, iż najczęściej te różne motywacje są ze sobą pomieszane i występują obok siebie.
Monika Gajda – pedagożka ogólna i specjalna, choreoterapeutka i terapeutka chrześcijańska.
Dk. Marcin Gajda – lekarz, magister nauk o rodzinie, terapeuta chrześcijański, autor pieśni religijnych, od 2016 r. diakon rzymskokatolicki.
Są małżeństwem od 1991 r. Mają czwórkę dzieci oraz trzy wnuczki. Działają na styku psychologii i duchowości. Są twórcami podejścia, które nazwali chrześcijańską terapią integralną. Prowadzą działalność rekolekcyjną, konferencyjną i terapeutyczną, w tej chwili w ramach Fundacji Theosis (www.fundacjatheosis.pl). Propagują duchowość kontemplacyjną. Prowadzą ośrodek terapii i doradztwa w Szczecinie. Zainicjowali ruch Przyjaciół Miłości Miłosiernej. Są autorami książek, m.in. Świątynia. Wprowadzenie do kontemplacji, Rozwój. Jak współpracować z łaską, Rodzice nastolatków w akcji, Wprowadzenie do modlitwy kontemplacyjnej oraz ostatnio Boskie DNA. Mieszkają w Bolechowie koło Szczecina.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” jesień 2025 jako część bloku tematycznego „Wierzący rodzice niewierzących dzieci”.
Pozostałe teksty bloku:
Justyna Nowicka, „My, rodzice dorosłych dzieci, które odeszły od wiary”
Ks. Grzegorz Strzelczyk, „Wiemy, gdzie Kościół jest, ale nie wiemy, gdzie go nie ma”