Dla najmłodszych i tych starszych
Mały Maks wdrapał się na łóżko i położył obok mamy. Jego starszy brat poszedł z tatą na poranną mszę, ale on dziś chciał zostać z mamą. Niedługo z jej dużego brzuszka wyjdzie jego mała siostrzyczka.
Mama już teraz musi dużo leżeć i odpoczywać – tak mówił mu tata. Maks lubił czasami kłaść się obok mamy i patrzeć jak jej duży brzuszek się rusza, a tak naprawdę, jak rusza się w tym brzuszku jego siostrzyczka.
– Mamo, a wiesz, iż masz dwa serca? – spytał nagle Maksio.
– Dwa serca? Nie rozumiem… Czy chodzi ci o to, iż mam teraz w sobie serduszko dzidziusia?
– Nie – odpowiedział nieco zaskoczony Maksio.
– To dlaczego mam dwa serca? Wytłumaczysz mi? – dopytywała mama, zaciekawiona tym, co powiedział jej trzyletni synek.
– Wczoraj oglądaliśmy w książeczce serce, jakie mamy tutaj – chłopiec wskazał na klatkę piersiową. – I wiesz? To jest serce, które jest od krwi. Wiesz jakie ono jest ważne, mamo?!
– Ono pompuje krew, tak. Jest bardzo ważne. Żyjemy, gdy to serce pracuje.
– Właśnie! Czyli trochę wiesz o tym sercu. A tata kiedyś mówił nam, iż modli się w sercu. Czyli mamy też takie serce, w którym możemy się modlić. Mamy dwa serca mamo. Takie od krwi i takie od modlenia.
– Dwa serca… To bardzo ciekawe, Maksiu.
– Bo Ty też mówisz w sercu do Jezusa, prawda? Jak tata z rana? Czasami widzę, jak wstanę wcześniej.
– Tak, staram się to robić. Modlę się, czyli z Nim rozmawiam. Czasami mówię głośno, a czasami tak cichutko. Można mówić do Niego w różny sposób. I w sumie każdy tak naprawdę musi znaleźć swój sposób.
– Też chcę! Mamo, nic teraz nie mów – Maksio zrobił skupioną minę i zamilkł. Popatrzył przed siebie, a po chwili uśmiechnięty wtulił się znowu w mamę. – Mówiłem w swoim drugim sercu do Jezusa – dodał.
– Chcesz mi powiedzieć, co to było? – Normalne sprawy, mamo. Powiedziałem Mu, iż Go kocham. A Ty co powiedziałaś?
– Powiedziałam Mu, iż kocham Ciebie, i iż za Ciebie dziękuję.
– To też normalna sprawa.
– Taaaak. Widzisz, bo my Jezusowi mamy mówić właśnie o normalnych sprawach, o tym, co u nas słychać. Tak po prostu, jak opowiadasz mamie, tacie…
– A tata mówił, iż w tym sercu można usłyszeć jak Jezus mówi… – i tu nieco ściszonym głosikiem Maksio dodał zasmucony – a ja nic nie słyszę.
– Wiesz, tego się uczymy dłużej niż mówienia. Ale kiedy będziesz w tym sercu w takiej ciszy, to usłyszysz. Czasami ja też nie słyszę, co mówi do mnie Pan Jezus.
– Naprawdę? Myślałem, iż jak już masz tak dużo lat, to zawsze wiesz i słyszysz Go!
– Niestety nie. Czasami w moim drugim sercu jest za głośno, abym mogła Go usłyszeć.
– Naprawdę? I co wtedy?
– Wtedy wiem, iż muszę z niektórych rzeczy zrezygnować, pobyć dłużej w ciszy, może czasami pójść do kościoła na adorację, czyli takie spotkanie z Jezusem. Nie martw się. Myślę, iż Jezusowi było bardzo miło, gdy usłyszał to, co Mu powiedziałeś.
– Wiem.
– Wiesz? – zapytała zaskoczona mama.
– Bo mi też miło, kiedy ktoś mi mówi, iż mnie kocha. Pewnie się uśmiechnął. Ja się zawsze wtedy uśmiecham – powiedział Maksio wyraźnie z siebie zadowolony i radosny.