Damian Jankowski „Oppenheimer” i „Barbie” to nie arcydzieła, ale jednak triumf kina

1 rok temu
Zdjęcie: Barbie


Oba hity warto zobaczyć na sali kinowej, by poczuć ze współwidzami coś w rodzaju wspólnoty – przekonuje redaktor portalu Więź.pl w podcaście Tomasza Terlikowskiego.

Redaktor portalu Więź.pl był gościem najnowszego odcinka podcastu Tomasza Terlikowskiego „Tak myślę”. Dziennikarze rozmawiali o dwóch głośnych produkcjach filmowych, które cieszą się w Polsce i na świecie ogromną popularnością.

„Oppenheimera” – opowieść o amerykański naukowcu J. Robercie Oppenheimerze i jego roli w stworzeniu bomby atomowej – obejrzało już 400 milionów widzów. A wynik oglądalności „Barbie” Grety Gerwig – filmu przenoszącego nas w świat najsłynniejszej lalki świata – to 800 milionów widzów, czyli więcej niż zgromadził jakikolwiek inny film nakręcony przez kobietę reżyserkę.

Pomimo wielkiego sukcesu obu filmów, Damian Jankowski wskazuje na ich pewne niedoskonałości.

Nie tylko „Oppenheimera” ale również inne jeszcze filmy Nolana uważa on za zbyt rozwlekłe (najnowszy trwa aż trzy godziny), co powoduje, iż nierzadko gubią się w nich wątki. – Nolan uwierzył, iż jest bardzo dobrym scenarzystą. A nie jest. Nie bardzo potrafi porywająco opowiadać historie. Pozostaje często hermetyczny, zafiksowuje się na jedynie sobie wiadomych detalach. Są w „Oppenheimerze” dwie, może cztery wybitne sceny, jako całość jednak ten film nie zachwyca, za dużo grzybów w jednym barszczu – twierdzi Jankowski.

I dodaje: – Zasadą dobrze opowiedzianej w kinie historii jest to, iż widz jest pół kroku od bohatera, wie nieco więcej niż on. Daje to widzowi nie tylko ogromną przyjemność w śledzeniu opowiadanej w filmie historii, ale pozwala mocniej wejść w świat bohaterów.

Jeśli zaś chodzi o „Barbie”, to krytyk filmowy nie zgadza się z wysuwanymi przez wielu zarzutami, iż jest to film stricte feministyczny, wyrażający niechęć wobec mężczyzn. Wprawdzie jest do granic możliwości przerysowany, ale reżyserka bawi się konwencją, a bawiąc widzów, jednocześnie przekazuje im pewne nauki. – Na przykład tę, iż chociaż miłość i bliskość są w życiu niezwykle ważne, to jednak każdy człowiek jest wartościowy także w pojedynkę, o jego wartości nie stanowi bycie w parze, w związku czy wreszcie w małżeństwie

Najnowszy film Grety Gerwig, zdaniem redaktora działu kulturalnego „Więzi” najciekawszej w tej chwili reżyserki w Hollywood, ma w sobie kampowość, która może się gwałtownie zestarzeć. – Jednak i tak plusów jest w „Barbie” znacznie więcej niż minusów – przekonuje.

Jankowski docenia aktorstwo odtwórców głównych ról. – Margot Robbie jest dowodem na istnienie Boga, a Ryan Gosling zadziwia. Za pół roku Akademia go doceni co najmniej nominacją – uważa krytyk. I dodaje: – temat został w „Barbie” podany błyskotliwie i inteligentnie. No i widać, iż ekipa miała na planie niezłą zabawę. Również widzowie dobrze się bawią podczas seansu – zapewnia.

– Oba filmy nie są arcydziełami, ale bez dwóch zdań są nimi ich kampanie marketingowe – uważa redaktor „Więzi”. I zachęca do pójścia do kina, bo jest to kino, które warto zobaczyć na dużym ekranie, gdzie można intensywniej wejść w rzeczywistość bohaterów i poczuć ze współwidzami coś w rodzaju wspólnoty (zwłaszcza, jeżeli na seans „Barbie” pójdziemy ubrani na różowo).

Przeczytaj też: Wojciech Marczewski: Nigdy nie miałem poczucia, iż muszę zrobić film za wszelką cenę

KJ

Idź do oryginalnego materiału