„Bez reszty” i znikanie świata. Dla takich scen oglądamy filmy

3 godzin temu

Coraz częściej odnoszę wrażenie, iż funkcjonujemy tylko dlatego, iż potrafimy zapominać i jednocześnie pamiętać.

Jest w filmie „Bez reszty” taka scena. Młode małżeństwo siedzi wieczorem przy świecach. Rozmawiają. W pewnym momencie ona, Wera (Barbara Liberek), rzuca: „Pokażę ci sztuczkę!”, i staje w zaciemnionym kącie ze świeczką w dłoni. Na polecenie „zamknij oczy”, on, Antek (Piotr Żurawski), je zamyka, a ona gasi świeczkę, dosłownie znikając. Kamera pokazuje twarz mężczyzny, patrzącego w ciemność. Jest w tej twarzy niby łagodny uśmiech, a tak naprawdę rozpacz.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Reżyser Jakub Prysak i współscenarzysta Piotr Czerkawski mają konsekwentny pomysł na swoją opowieść. Pokazują parę w momencie otrzymania niesprzyjającej diagnozy. Dziewczyna nieuleczalnie choruje. niedługo z ich domu zaczynają znikać przedmioty (a choćby prąd). Bohaterowie się irytują, zgłaszają sprawę policji, ale my jako widzowie domyślamy się, o jakie znikanie tu chodzi, kto lub co je powoduje…

„Bez reszty” obejrzałem na początku września, kilka tygodni później widziałem sporo tytułów na festiwalu w Gdyni (gdzie film Prysaka startował w konkursie krótkich metraży), ale żaden mnie tak nie poruszył, żaden nie miał tak znakomitej, zapadającej w pamięć sceny jak ta. Niecałe trzydzieści sekund w dwudziestosześciominutowej fabule – i wystarczyło. Dla takich scen sięgamy po kino.

Oglądałem ją i myślałem, oczywiście, o rozstaniach. O momentach, kiedy wiemy, iż wszystko między nami trwa jeszcze tylko przez chwilę. Niby wciąż jesteś obok mnie, niby krzyczysz, zaklinasz los, trzymasz mnie za rękę, ale wiem, iż – jak śpiewała Kaśka Sochacka – „dla mnie to już koniec”. „Pora by się rozstać, szepnąć: pa” – zanuciłby Wojciech Waglewski. Tak to już czasem jest, iż relacje, które miały trwać całe życie, rozpadają się znacznie wcześniej, wyczerpują, nie przystają do rzeczywistości. Miały nas uskrzydlać, a ciągną w dół, ranią, wręcz duszą. I najczęściej nic z tym nie można zrobić, tylko odejść. „Musisz temu sprostać, muszę ja”. To znowu Waglewski.

Promocja!
  • Wojciech Marczewski
  • Damian Jankowski

Świat przyspiesza, ja zwalniam

39,98 49,98
Do koszyka
Książka – 39,98 49,98 E-book – 35,98 44,98

Ale przywołana scena z „Bez reszty” dotyczy, jak sądzę, jeszcze czegoś innego, czegoś więcej, czegoś znacznie trudniejszego. Oglądając ją, myślałem o pewnej złośliwości wszechświata i o tym, jak wobec tej złośliwości pozostajemy bezradni. Człowiek chciałby zatrzymać daną chwilę na wieczność i nie może. Albo spogląda na kogoś i przeczuwa – tak naprawdę wie, nie pytajcie skąd, po prostu wie – iż widzą się po raz ostatni, iż nigdy więcej nie będzie im dane porozmawiać, pośmiać się z czegoś wspólnie, powspominać. Miewałem takie sytuacje, każdy prawdopodobnie je miał.

Coraz częściej odnoszę wrażenie, iż funkcjonujemy tylko dlatego, iż potrafimy zapominać i jednocześnie pamiętać. Nosić w sobie napotkane twarze, ciepłe słowa, które usłyszeliśmy, momenty przebłysku, gdy światła wydawało się więcej niż ciemności, chwile, kiedy czuliśmy się na świecie jak w domu. I zapominać. Zapominać, iż naszym losem jest ciągłe niezadomowienie, strata, zmierzanie ku wielkiej niewiadomej.

Może chodzi jedynie o to, by nie rozsypać się, kiedy Bóg nas opuszcza, jak opuścił Antoniusza w moim ukochanym wierszu Kawafisa? Ciemność przyjdzie znienacka, albo stopniowo będzie wkraczać w nasz świat. Jedno pozostaje pewne: przyjdzie na pewno.

Wtedy, radzi aleksandryjski poeta, losu, co w końcu nas zawiódł, trudów, co poszły na marne, planów, które wszystkie okazały się pomyłką, nie warto opłakiwać bez sensu. Trzeba spróbować nieść w sobie wzruszenie, ale nie błaganie. I słuchając „tej wspaniałości ostatniej”, pożegnać swoją Aleksandrię, pożegnać swoją Werę, swoją miłość. Swoje wszystko.

Film „Bez reszty” można obejrzeć w trakcie Warszawskiego Festiwalu Filmowego.

Idź do oryginalnego materiału