Moją realnością jest podróż. Spędzam w niej najwięcej czasu. Mam setki pokoi. Dom zamienił się w ideę, która może kiedyś obróci się w rzeczywistość, ale na razie nie moją.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2025 jako cześć bloku kulturalnego „Podróżować – ale dokąd?”. W wolnym dostępie można przeczytać jedynie jego fragment. W całości jest otwarty tylko dla prenumeratorów naszego pisma i osób z wykupionym pakietem cyfrowym. Subskrypcję można kupić TUTAJ.
Wszystkim tym, którzy nie pytają mnie o czas
– To gdzie będziesz jutro?
– Nie wiem. Ale dam znać.
Naprawdę nie wiem, gdzie będę. Zdarza mi się znaleźć dziwnym trafem w trzech województwach w ciągu dwudziestu czterech godzin. I nie mówię o tym ani po to, żeby „iść na rekord”, ani by wyrazić żal.
To tak na początek, bo moja opowieść aż prosi się o sarkastyczny uśmiech właśnie z tych dwóch powodów. A ja jestem kobietą na telefon. Mam nadzieję, iż pojawił się trzeci grymas.
Między bazami
Paczki zaadresowane do mnie też podróżują po Polsce. Czasem odbiera je mama w bazie, bo tak myślę o rodzinnym mieście, z którym nie łączy mnie nic oprócz adresu zameldowania. Proszę kurierów, żeby nie przyjeżdżali. Odbiorę sama. Bo chociaż powinnam być jutro w mieście, w którym wynajmuję mieszkanie, na pewno mnie w nim nie będzie.
Ważne przesyłki zamawiam na adres księgarni, w której pracuje moja przyjaciółka. Zdarza mi się prosić o prezentację zamówienia, które zobaczę na dobrą sprawę za półtora tygodnia, bo jestem w trasie. A potrzebuję tych butów na dziwne wydarzenie, w które wplątałam się przypadkiem.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” lato 2025 jako cześć bloku kulturalnego „Podróżować – ale dokąd?”.