Wierzę, iż miłość jest najważniejsza. Miłość do życia, do tego, co nas otacza, do tego, co się robi, a przede wszystkim do ludzi – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” Anna Dymna.
W najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” ukazała się duża, okładkowa rozmowa Wojciecha Bonowicza z Anną Dymną, aktorką, założycielką i prezeską Fundacji „Mimo Wszystko”, która pomaga osobom dorosłym z niepełnosprawnością intelektualną.
– Najlepiej mieć w pobliżu kogoś takiego, przy kim miło jest posiedzieć. Są tacy ludzie, z którymi choćby nie musi się rozmawiać. Sam fakt, iż są obok, sprawia, iż wszystko jest tak, jak powinno być – zaznacza Dymna.
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.
Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Jej zdaniem w życiu „są rzeczy ważne i takie, które nie mają znaczenia”. – Nie ma znaczenia, iż jestem stara, moje ciało jest słabe i pomarszczone. Nie chodzi choćby o to, co potrafisz zrobić, a czego nie – precyzuje. Zaś na pytanie „To co jest ważne?”, odpowiada: – Ja to wiem, ale nie umiem powiedzieć. Możesz to przeżyć. Wtedy wiesz. Ale nie wiesz tego dzięki słowom.
– Wierzę, iż miłość jest najważniejsza. Miłość do życia, do tego, co nas otacza, do tego, co się robi, a przede wszystkim do ludzi. To energia, która silniejsza jest niż śmierć. Nigdy się nie kończy – mówi Anna Dymna.
Zwraca też uwagę, iż „wielu ludzi jest przeraźliwie samotnych. Nie mają komu opowiedzieć, co czują, co się z nimi dzieje”. – Po moich publicznych spotkaniach mnóstwo osób podchodzi i zaczyna mi się zwierzać. Ja już często nie mam siły, muszę jechać dalej, żeby gdzieś zdążyć, ale wtedy rozlega się błagalne: „Jeszcze tylko ja”, „Jeszcze tylko ze mną” – relacjonuje.
– Czasem płakać mi się chce, bo wydaje mi się, iż już nie dam rady. Ale biegnę dalej. W imię czego? Myślę, iż chodzi o poczucie, iż ciągle jest przede mną coś do odkrycia. Coś dobrego, pięknego, jakaś nowa przygoda – podkreśla.
W jej ocenie zdumiewające jest to, iż ludzie cierpiąc, potrafią cieszyć się życiem. – Zdrowi i silni ciągle są z czegoś niezadowoleni, a ludzie, którzy nieraz przeżyli straszne rzeczy, potrafią powiedzieć, iż nie zamieniliby się na życie z nikim. Oczywiście, ja nigdy nie powiem, iż cierpienie uszlachetnia. Rak wątroby uszlachetnia? Daj spokój. Ale są ludzie, którzy potrafią jakoś wznieść się ponad cierpienie, traktują je jak trampolinę – sami używają tego słowa! – do euforii i szczęścia – stwierdza aktorka.
– Myślę, iż najważniejsze, co rodzice powinni przekazać dzieciom, to jest miłość do życia – takiego, jakie jest. jeżeli kochasz życie, to nie boisz się niczego. I żeby nie wiem jak było źle, zawsze nosisz w sobie nadzieję – mówi Anna Dymna.
DJ