Anioł w psiej skórze?

kjb24.pl 2 dni temu
Zdjęcie: szary pies stoi na wzgórzu nad doliną


Anioł stróż księdza Bosco objawiał się jako pies Grigio (szary wilk), który niejednokrotnie ratował świętego z opresji. Panu Bogu nie można tu odmówić poczucia humoru oraz inwencji twórczej, zwłaszcza jeżeli chodzi o Jego dzieci.

Pies – opiekun

Turyn, 1854 rok. Światła latarni z trudem przebijały się przez gęstą listopadową mgłę. Ksiądz Jan Bosco wracał do domu, od czasu do czasu wzdrygając z zimna. Opustoszałe ulice wabiły ciszą, zapowiadając tę przyjemną część dnia, kiedy spracowani mieszkańcy mogli położyć się do swoich łóżek na zasłużony odpoczynek.

Ksiądz Jan z niepokojem zauważył dwóch mężczyzn, idących za nim w pewnej odległości. Gdy przechodził na drugą stronę ulicy, cienie robiły dokładnie to samo. Śledzili go, to oczywiste. Duchowny z bijącym sercem przyspieszył kroku, chciał dotrzeć do pobliskiego domu, by znaleźć tam ratunek. Jednak było na to za późno – bandyci już zarzucili mu pelerynę na głowę. W trakcie szamotaniny ksiądz Jan w sercu błagał Pana o ratunek. Nagle przestępcy usłyszeli złowrogi warkot dochodzący zza pleców. Odwróciwszy głowy ujrzeli ogromnego szarego psa, szczerzącego ostre błyszczące kły. Grigio z wściekłym ujadaniem rzucił się na sprawców, którzy natychmiast porzucili swoją ofiarę, uciekając ile sił w nogach.

Pewnego razu, zagubiwszy się w górach Ligurii, święty kapłan nie potrafił odnaleźć drogi do najbliższej wioski. W żarliwej modlitwie wzywał swojego anioła stróża na ratunek. I zgadnijcie, kochani czytelnicy, kto pojawił się obok księdza Jana? Macie rację – Grigio. Nie dość, iż wskazał mu odpowiedni szlak, to jeszcze odprowadził go do drzwi najbliższego domostwa.

Anioł stróż na ratunek

Znany jest także przypadek żony ambasadora Portugalii. 31 sierpnia 1844 r. nobliwa dama zamierzała wybrać się w podróż z Turynu do Chieti. Przed wyjazdem zapragnęła wyspowiadać się u księdza Bosco. Pod koniec spowiedzi Kapłan doradził jej, by trzykrotnie pomodliła się do swojego anioła stróża, gdy znajdzie się w niebezpieczeństwie.

Podczas jazdy konie nagle poniosły. W szaleńczym pędzie rwały do przodu, nie reagując na pokrzykiwania i bat woźnicy, który bezskutecznie próbował je zatrzymać. Powóz wypadł z drogi, drzwi otworzyły się i roztrzaskały na kawałki. Koła uderzyły o skały, dorożka przewróciła się, a pasażerowie z ogromną siłą wypadli z powozu. Żona ambasadora krzyczała z przerażenia, upadając wprost pod końskie kopyta. Spanikowane zwierzęta już miały ją zadeptać, kiedy kobieta przypomniała sobie radę księdza Bosco. Błyskawicznie wezwała anioła stróża na pomoc… Wtem konie uspokoiły się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a woźnica gwałtownie je okiełznał.

Pasażerowie nie mogli pojąć przedziwnego zwrotu akcji, jednak żona ambasadora znała odpowiedź. Serdecznie podziękowała aniołowi stróżowi za uratowanie jej życia. Nie miała również wątpliwości, iż święty kapłan przewidział wypadek.

Dla wierzących opowieści te są dowodem cudownej anielskiej interwencji, dla niewierzących zaś – czystym przypadkiem. Komentarzem niech będzie przysłowie, iż przypadek jest pseudonimem Boga, gdy odmawia On podpisu.

Agata Pawłowska

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (4/2012)

Anielskie Tajemnice – ks. Mateusz Szerszeń CSMA
Idź do oryginalnego materiału